2020-11-23 19:06:56
Roksana Góra

Wojna nerwów w Zabrzu! Energa MKS Kalisz pokonuje Górnika Zabrze

To był festiwal emocji. Przez cały czas trwania meczu Górnika Zabrze z Energą MKS Kalisz żadna z drużyn nie wyszła na solidne prowadzenie. Niepewność trwała zatem do ostatniego gwizdka. Ostatecznie zwycięstwo odnieśli kaliszanie, pokonując zabrzan 25:24!

Spotkanie rozpoczęło się od minuty ciszy zadedykowanej zmarłemu przed kilkoma dniami kibicowi Górnika Zabrze - Zbigniewowi Wojtaszkowi. Po uczczeniu pamięci miłośnika zabrzańskiego klubu drużyny przystąpiły do meczu. Pierwsze minuty wypełnione były chaotycznymi poczynaniami szczypiornistów. Gospodarze nie potrafili przebić się przez obronę rywali. Niemalże każda ich próba kończyła się skuteczną paradą Łukasza Zakrety. Kaliszanie nie korzystali jednak z błędów przeciwników. Co więcej - sami je popełniali i tym samym na tablicy wciąż było 0:0. To zmieniło się dopiero w piątej minucie. 

Defensorzy Energi MKS dobrze wykonywali swoje zadania. Łapali przecuwników na faule w ataku, zdarzało im się także w sprytny sposób przechwycić ich podanie. Po drugiej stronie królowała jednak nieskuteczność kaliszan. Właśnie dlatego rezultat wciąż oscylował w okolicach remisu. Różnicę robił Iso Sluijters. Holenderski rozgrywający szybko zdobył trzy trafienia i wyprowadził swoją ekipę na prowadzenie 5:3. To zaniepokoiło trenera Tomasza Strząbałę. Dlatego też postanowił poprosić o rozmowę ze swoimi podopiecznymi. Wskazówki szkoleniowca przyniosły skutki. Po kilku minutach przyjezdnym udało się zniwelować stratę. 

Zabrzanom wychodziło niewiele. Gubili piłkę, rzucali ponad poprzeczką i nie wykorzystywali kontrataków. Była to idealna okazja dla Energi MKS-u, by skorzystać z ich słabości i przejąć kontrolę nad przebiegiem rywalizacji. Tak się jednak nie działo. Kaliszanie przejmowali kilkubramkowe prowadzenie tylko na chwilę. Atmosfera na parkiecie była bardzo gęsta. W ostatnich minutach pierwszej połowy oba zespoły miały sporo zastrzeżeń zarówno do decyzji sędziów, jak i do siebie nawzajem. Wynik cały czas był na styku. Pierwsze trzydzieści minut zakończyły się korzystniej dla Energi MKS Kalisz, która prowadziła 10:9. 

Po zmianie stron losy meczu układały się bardzo podobnie. Żadna z ekip nadal nie była w stanie przejąć dominacji. Z dobrej strony prezentowali się bramkarze, zarówno Jakub Skrzyniarz, jak i Mikołaj Krekora. Rywalizacji wciąż daleko było od określenia mianem uporządkowanej i niechaotycznej. Każde trafienie było na wagę złota, dlatego też na boisku obecne były ogromne emocje. Na kwadrans przed rozbrzmieniem ostatniego gwizdka gospodarze wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Wydawało się, że będzie to przełom w tym meczu. Chwilę później czerwoną kartkę z gradacji kar ujrzał Krzysztof Łyżwa. Dodatkowo Łukasz Gogola popełnił błąd w ofensywie i niemal oddał swoim rywalom piłkę. Ci nie omieszkali skorzystać z okazji i znów doprowadzili do wyrównania rezultatu. 

Wśród kaliszan wyróżniał się Mateusz Góralski, który raz za razem pokonywał bramkarza przeciwników. Dołączył do niego duet Pilitowskich. Dzięki ich staraniom Energa MKS prędko przegoniła zabrzan. W 50. minucie prowadzili 20:19. Właśnie wtedy trener Marcin Lijewski zażądał czasu na naradę ze swoimi zawodnikami. Ci odrobili straty, ale - co było już w tym starciu elementem powtarzającym się - po kilku chwilach znów oddali stery przeciwnikom. Spotkanie rozgrywało się w takiej formie do końca. Ostatecznie tę istną wojnę nerwów zwyciężyli kaliszanie, pokonując zawodników z Zabrza 25:24!

Górnik Zabrze - Energa MKS Kalisz 24:25 (9:10)

Górnik: Galia, Kazimier, Skrzyniarz - Bondzior, Daćko, Bis, Tomczak, Daćko, Sluijters, Czuwara, Bushkou, Gogola, Kondratiuk, Dudkowski, Krawczyk, Adamuszek;

Energa MKS: Krekora, Zakreta - Krępa, Kamyszek, Adamski K., Kus, Drej, Misiejuk, Góralski, Wróbel, Szpera, Pilitowski M., Pilitowski K., Czerwiński, Makowiejew, Adamski K.;