2020-11-18 20:24:33
Roksana Góra

Bez niespodzianki w Zabrzu. Grupa Azoty Tarnów z przegraną

W środę do Zabrza przyjechała Grupa Azoty SPR Tarnów. I odniosła niamałą porażkę. W pierwszej połowie dotrzymywali kroku Górnikowi. Druga odsłona spotkania była już dominacją zabrzan i niemocą tarnowian. Rywalizacja zakończyła się wynikiem 28:19 na korzyść gospodarzy. 

Spotkanie rozpoczęło się od podyktowania przez sędziów rzutu karnego. Na linię siedmiu metrów wybrał się Bartłomiej Tomczak. Nie chybił. Odpowiedzi ze strony tarnowian nie było. Drużyna przyjezdnych została powstrzymana przez bramkarza Górnika. Dodatkowo Shuichi Yoshida faulował rywala, a w rezultacie Tomczak miał kolejną szansę na wyegzekwowanie rzutu karnego. Ponownie skorzystał z okazji. Po ośmiu minutach na tablicy widniał wynik 6:2 dla gospodarzy. Właśnie wtedy zniecierpliwiony trener Patrik Liljestrand poprosił o krótką rozmowę ze swoimi podopiecznymi. Wskazówki szkoleniowca przyniosły efekty. Tarnowianie wykorzystali błędy przeciwników i zniwelowali straty do różnicy dwóch trafień. 

Zabrzanie prędko odrobili utraconą przewagę. Nie ustrzegali się jednak niewymuszonych strat i błędów, które uniemożliwiały im przejęcie pełnej dominacji. Grupa Azoty była żądna zdobywania kolejnych bramek. Nie przychodziło im to jednak z łatwością. Na parkiecie zaczął pojawiać się chaos. Interweniować postanowił Marcin Lijewski. Trener zabrzan starał się uporządkować grę swoich zawodników. Ich rywale nie chcieli jednak do tego dopuścić. Wciąż dorzucali kolejne gole, nie pozwalając Górnikowi na choć chwilową dekoncentrację. Pomimo kilku dobrych zagrań tarnowian i niedociągnięć w grze zabrzan, ci drudzy schodzili na przerwę z przewagą czterech bramek (14:10). 

Druga odsłona miała swój początek w skutecznym rzucie skrzydłowego Jana Czuwary. Kolejne minuty przebiegały natomiast na korzyść tarnowian. Zawodnicy Grupy Azoty korzystali z potknięć rywali i przechwycili kilka podań. Zaraz potem po raz kolejny można było obserwować prawdziwy festiwal strat i niewykorzystanych okazji. Dotyczył on obu drużyn. Chaos nie ustawał. Jednak lepiej radzili sobie z nim gospodarze, dlatego też trener Liljestrand znów postanowił naradzić się ze swoją ekipą. Szwed starał się zmotywować podopiecznych do podjęcia większej walki. O to nie było jednak najłatwiej. Przewaga zabrzan utrzymywała się bowiem już przez tak długi czas, że ich triumf wydawał się bardzo prawdopobny. 

Podwyższenie defensywy Górnika odcięło tarnowianom drogę do bramki. Gdy już - po mozolnych staraniach - się na niej znaleźli, powstrzymywały ich parady Jakuba Skrzyniarza. Na kwadrans przed rozbrzmieniem ostatniego gwizdka na tablicy widniał rezultat 20:13 dla gospodarzy. Tarnowski trener wykorzystał swój ostatni „czas”. Na niewiele się to jednak zdało. Zespół przyjezdnych wpadł w niemalże letarg. Nie był już w stanie realnie zagrozić swoim przeciwnikom. W 51. minucie ulegali im już dziesięcioma trafieniami (14:24). Taki stan trwał właściwie do końca. Zwycięstwo i kolejne punkty przypadły zatem Górnikowi Zabrze. 

Najwięcej bramek dla drużyny z Tarnowa zdobył Rennosuke Tokuda. Na swoim koncie miał bowiem 6 goli. Jedno więcej trafienie zaliczył natomiast Marek Daćko.

Górnik Zabrze - Grupa Azoty SPR Tarnów 28:19 (14:10) 

Górnik: Skrzyniarz, Galia, Kazimier - Bondzior, Daćko, Bis, Tomczak, Łyżwa, Sluijters, Czuwara, Bushkou, Gogola, Kondratiuk, Dudkowski, Krawczyk, Adamuszek;

Grupa Azoty: Liljestrand, Małecki, Ciochoń - Tokuda, Majewski, Wojdan, Sanek, Lazarowicz, Kowalik, Wajda, Dadej, Kużdeba, Pedryc, Kniazeu, Mrozowicz, Yoshida;