2020-10-17 16:29:23
Patryk Dziadura

Dreszczowiec w Mielcu. Kaliszanie wyrwali dwa punkty w karnych

Dramaturgią wydarzeń w Mielcu można by obdzielić co najmniej dwa mecze. A jak dreszczowiec, to zwieńczony rzutami karnymi, które zwyciężyła Energa MKS Kalisz.

Garść statystyk przed meczem. Energa MKS Kalisz od początku sezonu traciła 27-28 goli. Mielczanie próg zawieszali znacznie niżej, tracąc w trzech ostatnich meczach okrągłe 30 goli. Do tego na korzyść Wielkopolan przemawiała historia, w której od powrotu do Superligi, zwyciężyli wszystkie osiem spotkań ze Stalą.

Od początku przeważali goście, przede wszystkim dzięki dwóm armatom w drugiej linii - Kacprowi Adamskiemu oraz Markowi Szperze. Gospodarzom brakowało pewności i dokładności w ataku, stąd po ośmiu minutach było 4:6. Dynamiczny początek wypruł żyły z obu drużyn, bowiem do 20. minuty obejrzeliśmy raptem po jednej bramce.

W 23. minucie po przerwie dla trenera Strząbały, jego drużyna kompletnie się posypała. Mielczanie wymuszali straty na przeciwnikach, które w kontrach zamieniali na łatwe bramki. W mgnieniu oka dwa oczka przewagi MKS-u, zamieniły się na korzyść Stali. Swoje cenne dwa grosze w tym momencie dorzucili Miljan Ivanović, a zwłaszcza Paweł Wilk. Iga Świątek świetnie radzi sobie na mączcce, ale Marek Monczka świetnie radził sobie na kaliskiej obronie, który przed przerwą podwyższył nawet do trzech trafień i wysłał na drugie wykluczenie Mateusza Kusa.

Mimo niewykorzystanego rzutu karnego przez Mateusza Góralskiego, mimo problemów z ruchliwą obroną Stali, to dzięki trzem trafieniom skrzydłowego MKS-u i kilku paradom Mikołaja Krekory, kaliszanie wyrównali na 17:17 po czterdziestu minutach. Mimo czerwonej kartki Kusa przed ostatnim kwadransem, zmiennik Łukasza Zakrety był do powstrzymania wyłącznie z pozycji sam na sam, choć i to nie zawsze (17:19).

Brak lidera obrony MKS-u dał się we znaki, kiedy Petrović z łatwością mijał Roberta Kamyszka, zarabiając nawet na nim czerwoną kartkę, by pięć minut przed końcem odzyskać prowadzenie dla Stali (23:22). Wraz z pojawieniem się w bramce Tomasza Wiśniewskiego, który z łatwością parował rzuty przyjezdnych, trener Strząbała nie pozostawał dłużny przywracając między słupki Zakretę. Dramaturgi dodała kontuzja jednego z arbitrów, który nie poradził sobie z bólem achillesa. Dwie finałowe akcje obu drużyn zakończyły się faulem w ataku, a w konsekwencji dało to rozstrzygnięcie w serii "siódemek".

Tam wszystkie swoje okazje wykorzystali kaliscy piłkarze, trafiając we wszystkich pięciu próbach.

SPR Stal Mielec - Energa MKS Kalisz 23:23 (15:13) k. 3:5

SPR Stal Mielec: Andelić, Wiśniewski, Witkowski - Chodara 1, Ivanović 4, Janyst, Kornecki 2, Krupa 1, Krytski 2, Mochocki, Monczka 4, Nowak, Olszewski, Petrović, Wilk 5, Wojdak 2, Wołyncew 2.

Kary: Petrović - 4 minuty; Krupa, Krytski, Monczka, Wołyncew - 2 minuty.

Karne: 1/1.

Energa MKS Kalisz: Krekora, Zakreta - Adamski Kacper 6, Adamski Kamil, Czerwiński 1, Drej, Góralski 4, Kamyszek 1, Krępa 3, Kus 1, Makowiejew 2, Misiejuk 1, Pilitowski Konrad, Pilitowski Maciej, Szpera 4, Wróbel.

Kary: Kus - 6 minut; Krępa, Misiejuk - 2 minuty.

Karne: 2/3.

Czerwone kartki: Kus - 45'; Kamyszek - 59'.

Czy Ramon Oliveira to obecnie najlepszy gracz Stali?




Jeżeli chcesz zobaczyć wyniki zagłosuj