2019-11-30 18:46:30
Ewa Basak

Wyrównana pierwsza połowa, potem koncert Azotów! Pewna wygrana puławian nad Energą MKS-em 

W ramach 13. serii PGNiG Superligi Azoty zmierzyły się z Energą MKS-em. Pierwsza połowa była wyrównana i zakończyła się dwubramkowym prowadzeniem gospodarzy. Po zmianie stron inicjatywę w spotkaniu przejęli puławianie, gra kaliszan posypała się i goście nie byli już w stanie odrobić straty. Drużyna Michała Skórskiego pewnie pokonała przyjezdnych  37:27 i zdobyła komplet arcyważnych punktów. 

Energa MKS przyjechała do Puław podbudowana serią zwycięstw. Różnica punktowa w tabeli pomiędzy Azotami, a drużyną z Kalisza wynosiła tylko jeden punkt, więc zwycięstwo w sobotnim meczu było bardzo ważne w kontekście układu w tabeli. 

Wynik pojedynku w Puławach otworzył Marek Szpera, ale szybko trafieniem odpowiedzieli gospodarze. Dobrze funkcjonowała defensywa Azotów i goście mieli ogromne problemy w ataku. Podopieczni Michała Skórskiego blokowali rzuty rywali i mocno utrudniali wypracowywanie pozycji rzutowych. Kaliszanie nie radzili sobie w ataku, a przeciwnicy zdobywali bramki. Dla gospodarzy kolejne oczka zdobyli - Dawid Dawydzik, Paweł Grzelak, Michał Szyba i Mateusz Seroka. Efekt? Prowadzenie Azotów 6:2 (6 minuta). 

Na taki wynik zareagował trener przyjezdnych - Patrik Liljestrand, który zażądał o czas. Po chwili dzięki wskazówkom od szkoleniowca niemoc w ataku Energi MKS-u przełamał Robert Kamyszek. Azoty były bardzo zmotywowane do walki i nie zwalniały tempa. W 13. minucie gospodarze wygrywali 10:5.  Chociaż dobre obrony w bramce gości notował Łukasz Zakreta, koledzy z zespołu nie wykorzystywali okazji do odrobienia strat i popełniali proste błędy.

W kolejnych minutach Azoty zanotowały przestój w grze, a Energa MKS przebudziła się i konsekwentnie odrabiała różnicę bramkową. Kaliszanie zdobyli trzy bramki z rzędu i zmniejszyli straty do dwóch trafień (9:11). Na przestój puławian zareagował trener drużyny, prosząc o chwilę przerwy. Spotkanie stało się bardziej wyrównane. Kaliszanie nie dawali z wygraną i  w 22. minucie po trafieniu Konrada Pilitowskiego złapali oczko kontaktowe z rywalem i od tego momentu gra odbywała się na zasadzie "cios za cios". Ostatecznie po pierwszej połowie gospodarze schodzili do szatni z nieznacznym prowadzeniem (15:13), co zapowiadało jeszcze większe emocje po zmianie stron. 

Na drugą część pojedynku obie drużyny wyszły na parkiet jeszcze mocniej zmobilizowane. Zespoły narzuciły szybkie tempo i odpowiadały sobie kolejnymi bramkami. W 36. minucie kaliszanie stracili piłkę, a kontrę wykorzystał Piotr Jarosiewicz. Azoty znów odskoczyły na trzy trafienia (21:18). Za moment znów zawodnicy Energi MKS-u pomylili się w ataku i Michał Szyba powiększył przewagę gospodarzy. 

Świetnie między słupkami Azotów spisywał się Vadim Bogdanov, który znalazł sposób na kaliszan i zatrzymywał ich rzuty. Puławianie dzięki interwencjom bramkarza wrzucili piąty bieg i powiększali różnicę. W 42. minucie o kolejny czas poprosił Patrik Liljestrand. Po rozmowie z trenerem znów lepszy okazał się Bogdanov, a Rafał Przybylski podwyższył prowadzenie na siedem bramek. Posypała się gra ofensywna Energi MKS-u, a na parkiecie zaczęli dominować zawodnicy Michała Skórskiego. Kaliszanie nie byli w stanie zatrzymać rozpędzonych rywali i proste błędy w ataku dawały Azotom okazje do powiększania prowadzenia. Gospodarze po czterech trafieniach z rzędu w 52. minucie wygrywali już 33:22. 

Do samego końca spotkania już nic się nie zmieniło na parkiecie. Puławianie pewnie pokonali Energę MKS Kalisz, wygrywając aż różnicą dziesięciu trafień. Bardzo dobry występ w bramce zanotował Vadim Bogdanov (43% skutecznych obron). 

Azoty Puławy -  Energa MKS Kalisz  37:27 (15:13)