2019-10-06 14:44:00
Ewa Basak

Mecz walki w Mielcu, trzy czerwone kartki! Przełamanie Stali i pierwsze zwycięstwo w sezonie

W 6. kolejce PGNiG Superligi Stal zmierzyła się z Zagłębiem Lubin. Po pierwszej połowie goście wygrywali 12:10, ale mielczanie nie odpuszczali do samego końca. Końcówka meczu była bardzo nerwowa, ale ostatecznie lepsi o dwa oczka byli gospodarze. Podopieczni Dawida Nilssona mogli cieszyć się z pierwszego zwycięstwa w sezonie. 

Od pierwszych minutach meczu w Mielcu mogliśmy oglądać twardą grę. Bardzo dobrze spotkanie rozpoczął w bramce Goran Andelić, który zamurował bramkę, a "Miedziowi nie mogli znaleźć sposobu, by trafić do siatki. Dopiero w 4. minucie wynik starcia otworzył Tomasz Mochocki. Podopieczni Dawida Nilssona rozpracowali całą taktykę Zagłębia i postawili mocną defensywę. Aż sześć minut kibice Zagłębia musieli czekać na pierwsze oczko lubinian, a autorem trafienia był Marek Marciniak. O twardej grze w obronie świadczy bardzo niski wynik po dziesięciu minutach starcia 2:1 dla Stali. Sporo błędów popełniali lubinianie, ale było to spowodowane świetną obroną gospodarzy. W 12. minucie Zagłębie nie wykorzystało trzeciego rzutu karnego, a swój "show" między słupkami Stali kontynuował Goran Andelić. 

REKLAMA

Podopieczni Bartłomieja Jaszki musieli gonić wynik, ale popełniali kolejne błędy. Atak kompletnie nie układał się, a mielczanie rozkręcali się z każdą kolejną akcją . W 14. minucie po faulu w ataku kontrę wykorzystał Dzianis Valyntsau i gospodarze wyszli na prowadzenie 4:1. Na tak słabą skuteczność musiał zareagować szkoleniowiec Zagłębia, prosząc o czas. W 16. minucie niemoc w ataku w końcu przełamał Tomasz Pietruszko, ale była to dopiero trzecia bramka dla gości. To był przełomowy moment dla Zagłębia, którzy zdobyli dwa oczka z rzędu i doprowadzili do remisu 5:5. Pogubili się ataku mielczanie, a "Miedziowi" poprawili swoją skuteczność, grę w obronie, co od razu przyniosło efekty. W 20. minucie Stanisław Gębala dał prowadzenie swojej drużynie 6:5. 

Mielczanie bardzo szybko wracali do obrony, ale mieli problemy w grze ofensywnej. To właśnie w tym elemencie musieli poprawić swoją grę gospodarze. Po trzydziestu minutach zaciętej rywalizacji Zagłębie Lubin wygrywało 12:10. 

W drugiej części dalej mogliśmy oglądać wyrównane starcie. Po obu stronach parkietu zaangażowania nie brakowało, co zapowiadało wielkie emocje do samego końca. W 40. minucie już piąty rzut karny obronił Goran Andelić. Podopieczni Bartłomieja Jaszki nie mogli znaleźć sposobu na bramkarza Stali, który trzymał wynik spotkania. Dzięki interwcno

Zespół prowadzony przez Dawida Nilssona w kolejnych minutach wrócili do swojej agresywnej obrony i w 43. minucie trafieniu Piotra Krępy mielczanie złapali oczko kontaktowe (17:18), a po chwili Tomasz Mochocki wykorzystał rzut karny i tablica wyników pokazywała remis 18:18. 

Gospodarze popełnili błąd w ataku, a Michał Stankiewicz podwyższył prowadzenie na 20:18. W 51. minucie Krzysztof Pawlaczyk został ukarany czerwoną kartką za faul na Hubercie Korneckim, a po chwili Mikołaj Kupiec został ukarany na dwie minuty. Zagłębie było podwójnie osłabione, ale Stal nie wykorzystała tego okresu gry do odrobienia straty.

Pięć minut przed zakończeniem meczu Stal po trzech trafieniach z rzędu wyszła na jednobramkowe prowadzenie. Na taki wynik zareagował Bartłomiej Jaszka i zażądał o chwilę przerwy. W 56. minucie z powodu gradacji kar czerwoną kartkę otrzymał Marcin Miedziński. Goście popełniali proste błędy, a koncentrację zachowali mielczanie.

Do samego końca zawodnicy zapewnili kibicom wielkie nerwy. W 56. minucie sędziowie po raz trzeci pokazali czerwoną kartkę, a z boiska musiał zejść Roman Chychykało. Rzut karny wykorzystał Tomasz Mochocki i Stal wygrywała 25:22. Kapitalnymi rzutami popisywał się Dzianis Valyntsau, którego nie potrafili zatrzymać przyjezdni. "Miedziowi" walczyli do samego końca, ale mielczanie nie dali sobie wyrwać zwycięstwa z rąk i ostatecznie wygrali 27:25. Dla Stali było to pierwsze zwycięstwo w sezonie PGNiG Superligi. 

Stal Mielec - Zagłębie Lubin 27:25 (10:12)