2017-06-08 10:36:00
Kamil Piłaszewicz

Jaszka: Chcę, żeby mój zespół mógł powalczyć z każdym. A przy okazji czerpać radość z gry

Bartłomiej Jaszka wraca do polskiej PGNiG Superligi! Jako grający trener w poprzednim sezonie wywalczył pierwsze miejsce w I lidze z MKS-em Kalisz, jednak zmienił klub i od nowych rozgrywek będzie pracował w Zagłębiu Lubin.

Od 2007-2016 występował pan w Füchse Berlin. Patrząc z perspektywy czasu, PGNiG Superliga jest zdecydowanie słabsza od niemieckiej Bundesligi? 

Bartłomiej Jaszka: - W każdym zespole w Bundeslidze jest po siedmiu, ośmiu a może nawet dziewięciu reprezentantów danego kraju. Dzięki temu poziom jest niezwykle wysoki i na ten moment, daleko nam jest do porównywania się z Bundesligą.

MKS Zagłębie Lubin zajęło dopiero 6. miejsce w grupie pomarańczowej w niedawno zakończonym sezonie PGNiG Superligi. Jest to pozycja adekwatna do tego, jaką moc i chęci do walki posiadają zawodnicy?

- Ciężko mi się wypowiadać na ten moment na temat tego, czy jest to adekwatna, czy nieadekwatna pozycja Zagłębia.

Poprzednim trenerem Zagłębia był Paweł Noch. Teraz został asystentem Piotra Przybeckiego w kadrze A. Chciałby pan pójść w ślady swego poprzednika z Zagłębia?

- Staram się na razie koncentrować na zadaniach, które zostały na tę chwilę postawione. Na razie nie myślę o niczym innym. Paweł Noch na pewno dużo może nauczyć się od Piotrka Przybeckiego. Jest to dla niego ważne i ciekawe doświadczenie. Myślę, że również Piotrek może nauczyć się czegoś od Pawła. Na pewno będą razem dobrze współpracowali i od siebie mogę im tylko pogratulować.

W 2007 r. zdobył pan z Zagłębiem mistrzostwo Polski. Teraz wraca pan w to samo miejsce, ale już jako szkoleniowiec. Jaki jest główny cel do osiągnięcia?

- Sport jest nieobliczalny i nigdy nie wiadomo, jak się wszystko potoczy. Wiadomo, że będziemy dążyć do tego, by być na, jak najwyższym miejscu w lidze, ale to czas zweryfikuje nasze plany. Ze swej strony mogę zapewnić, że będę przygotowywał zespół tak, by mieli świadomość, że mogą wygrać z każdym. A przy okazji czerpać radość z gry i z każdego zwycięstwa.

W kadrze narodowej zagrał pan 152 razy, więc śmiało można powiedzieć, że jest pan doświadczonym reprezentantem Polski. Jak skomentuje pan wybór Piotra Przybeckiego na pierwszego trenera kadry A?

- Piotrek już od dwóch lat konkurował z Tałantem Dujszebajewem. Myślę, że jest to bardzo dobry wybór. Znam Piotrka i wiem, że jest to bardzo inteligentny, bardzo poukładany facet. Jestem zdania, że to odpowiednia osoba na odpowiedniej posadzie. Był również bardzo dobrym zawodnikiem i widać, że doskonale zna się na piłce ręcznej, co pokazuje chociażby w Płocku. Także jest to dobra osoba na tym stanowisku.

Szanse na awans na ME2018 w Chorwacji są już bardzo niewielkie, żeby nie powiedzieć – znikome. Według pana polska kadra będzie gotowa do boju o najwyższe cele dopiero w Tokio w 2020 roku?

- Na pewno trzeba dać czas chłopakom, by się ze sobą zgrali. Trzeba dać im trochę zaufania, ale przede wszystkim to kibice muszą uzbroić się w cierpliwość. Doświadczenie na arenie międzynarodowej można zdobyć tylko wtedy, gdy zespół się pozna ze sobą i zagra kilka meczów ze sobą na parkiecie przeciwko innym reprezentacjom. Należy im się kredyt zaufania i myślę, że czas pokaże, że warto zaczekać.

I tak już na sam koniec takie luźne pytanie, jakie są szanse na to, że zobaczymy ponownie Bartosza Jaszkę w stroju reprezentacji narodowej, chociażby w jakimś meczu pokazowym lub charytatywnym?

- Myślę, że na razie brama jest otwarta na takie coś i czas pokaże, czy takie coś będzie mieć miejsce.

Rozmawiał Kamil Piłaszewicz

fot: zaglebie.lubin.pl