2024-02-25 16:46:01
Michał Wołowicz

Mecz godny fazy play-off. Górnik lepszy od Energa MKS-u Kalisz

Mecz 22. serii Orlen Superligi pomiędzy Górnikiem Zabrze i Energa MKS-em Kalisz, jak można było się spodziewać przyniósł sporo emocji. Wielka determinacja obu zespołów, walka po obu stronach parkietu i długo pozostawający sprawą otwartą wynik. Ostatecznie lepsi okazali się zabrzanie.

Tym zwycięstwem Górnik Zabrze zrewanżował się za porażkę w pierwszej rundzie, pokonując rywali tą samą różnicą bramek. W Kaliszu po dobrym meczu gospodarze pokonali faworyzowanego przeciwnika 32:27. Stąd motywacja zabrzan do rewanżu była bardzo duża, a to tylko jeden z ciekawych kontekstów tego spotkania. Kolejnym jest fakt, że w trakcie trwającego sezonu Zabrze na Kalisz zamienił lewoskrzydłowy Dawid Molski, a kilka miesięcy później w drugą stronę powędrował obrotowy Piotr Krępa. Dla obu zawodników z pewnością był to mecz szczególny. Po trzecie, był to pojedynek trenerów rywalizujących ze sobą na ligowych parkietach od lat, w tym w pamiętnym dwumeczu o brązowe medale w sezonie 2018/19. Wtedy prowadzona przez Rafała Kuptela Gwardia Opole okazała się o bramkę lepsza od MMTS-u Kwidzyn Tomasza Strząbały.

Pojedynek 22. serii otworzyła bramka środkowego rozgrywającego kaliszan, Konrada Pilitowskiego, a od samego początku pierwszej połowy uwagę zwracała bardzo dobra defensywa Energa MKS-u. Górnik na pierwszą bramkę musiał czekać aż do siódmej minuty. Agresywna obrona gości przynosiła efekty, dodatkowo w bramce nieźle mecz zaczął Jan Hrdlicka. Gospodarze również mocno i skutecznie pracowali w defensywie. O ile pierwszą bramkę kaliszanie zdobyli już w pierwszej minucie, o tyle do zdobycia drugiej potrzebowali rzutu karnego w dziewiątej minucie meczu. Sędziowie również pozwalali na twardą grę, jednocześnie uczciwie rozdając upomnienia.

Po pierwszym kwadransie inicjatywę zaczęli zyskiwać kaliszanie. Po czasie dla trenera Kuptela goście zaliczyli serię trafień (Kowalczyk, Kucharzyk, Bekisz) bez odpowiedzi rywali wypracowując trzybramkową przewagę. Problemem dla Energa MKS-u Kalisz zaczęły być dwuminutowe kary dla lidera defensywy, Mateusza Kusa. Obrotowy już w 28. minucie otrzymał trzecie upomnienie i w konsekwencji czerwoną kartkę. Górnik w ostatnich minutach odrobił część strat, ale na przerwę to goście schodzili z jednobramkową przewagą.

Drugą połowę zabrzanie zaczęli od przełamania defensywy rywali, dwie szybkie bramki Artemenki i Krawczyka pozwoliły Górnikowi wrócić na prowadzenie. Energa MKS ciągle radził sobie nieźle jeśli tylko udało im się ustawić obronę, ale brak Kusa był widoczny. Dodatkowo goście coraz częściej miewali problemy w ataku pozycyjnym. Na piętnaście minut przed końcem bramka Minotskiego dała gospodarzom pierwsze w meczu trzybramkowe prowadzenie przy stanie 19-16, co pozwoliło przejąć inicjatywę. Różnicą względem pierwszej połowy z pewnością skuteczność interwencji bramkarzy. Hrdlicka odbijał mniej piłek niż w pierwszej części, a wprowadzony na siedem minut przed końcem Szczecina również nie odmienił obrazu meczu. Z kolei Górnik utrzymał skuteczność między słupkami na podobnym poziomie co w pierwszej połowie. Chociaż część nieskutecznych akcji wynikała po prostu z błędów kaliszan wymuszanych mocno defensywą, niekoniecznie znakomitych interwencji. W ostatnich minutach Górnik nie wystrzegł się błędów, ale koniec końców kontrolował wydarzenia na parkiecie. Zwycięstwo umocniło zespół z Zabrza na trzecim miejscu w tabeli Orlen Superligi.

Górnik Zabrze - Energa MKS Kalisz 26:21 (11:12)

MVP: Adam Wąsowski (Górnik Zabrze)

Górnik: Wyszomirski (29%), Ligarzewski (18%) - Artemenko 5, Szyszko 4, Krawczyk 4, Przytuła 3, Ilchenko 3, Mauer 2, Tokuda 2, Kaczor 1, Minotski 1, Wąsowski, Morkovsky, Krępa.

Energa MKS: Hrdlicka (23%), Szczecina - Kowalczyk 7, Kucharzyk 4, Starcević 3, Wróbel 1, Komarzewski 1, Pilitowski K. 1, Kus 1, Bekisz 1, Biernacki 1, Nejdl 1, Karpiński, Molski, Antolak, Drej.
fot. Orlen Superliga inf. prasowa