Gwardia ostatnią bramkę rzuciła w 45. minucie. Opolanie rozbici w Płocku

Bez niespodzianki w Płocku. Orlen Wisła pewnie pokonała Gwardię Opole 32:18, do przerwy prowadząc 16:11.

Zdecydowanym faworytem tego spotkania byli zawodnicy Orlen Wisły. Opolanie musieli sobie radzić bez kontuzjowanych bramkarzy – Adama Malchera oraz Jakuba Ałaja. W związku z tym w bramce grał młody Mateusz Lellek, a w razie potrzeby na boisko mógł wejść Adrian Fiodor, który od kilku sezonów jest drugim trenerem Gwardii.

Trener Xavi Sabate postawił także na młodych bramkarzy. Zaczął będący ostatnio w dobrej formie Marel Jastrzębski, który zagrał solidne spotkanie i miał 31 procent skuteczności. Później zastąpił go Krystian Witkowski. Były bramkarz Stali miał aż 46 procent udanych obron.

Płocczanie cały czas kontrolowali sytuację, ale Gwardia grała na tyle dobrze, że nie pozwalała odskoczyć gospodarzom na więcej niż 4-5 bramek. W 45. minucie Mateusz Jankowski rzucił 18:21 i wtedy zaczęły się problemy jego zespołu. Opolanie zanotowali totalny przestój, nie mogli zagrozić Orlen Wiśle, które raz po raz wyprowadzała kontry i zaczynała odjeżdżać. Do końca spotkania przyjezdni nie rzucili już bramki, sytuację próbował ratować trener Rafał Kuptel, ale nie zmieniło to już obrazu meczu.

W 53. minucie czerwoną kartkę z gradacji kar otrzymał Mirsad Terzić. Najwięcej bramek w meczu – 6 rzucił Lovro Mihić.

Orlen Wisła Płock – Gwardia Opole 32:18 (16:11)

fot. Mateusz Kaleta