2020-11-09 10:09:11
Michał Szpulak

El. Euro 2022: Pewne zwycięstwa Duńczyków i Norwegów, problemy Niemców

Eliminacje do Mistrzostw Europy 2022, które odbędą się na Węgrzech i na Słowacji ruszyły, jednak nie wszyscy są do końca zadowoleni, gdyż niektóre grupy przez sytuację epidemiologiczną nie rozegrały wszystkich meczów. 

Na mistrzostwach start zapewniony mają już mistrzowie i wicemistrzowie Europy, czyli Hiszpanie i Chorwaci, do tego oczywiście gospodarze imprezy. Wszystkie cztery drużyny uczestniczą w turnieju EHF Euro Cup, który rozgrywany jest po raz drugi w historii. Uczestnicy grają na takiej samej zasadzie jak grupa eliminacyjna do ME, mecz każdy z każdym. Jak na razie Hiszpanie przegrali na Węgrzech 29:32, a Chorwaci pokonali u siebie Madziarów 31:27.

Najważniejsze rzeczy działy się jednak podczas samych eliminacji. Warte podkreślenia, że tylko w dwóch grupach udało się rozegrać wszystkie mecze. W grupie siódmej Duńczycy nie mieli problemu ze Szwajcarami i mimo kapitalnej gry wizjonera kadry z kraju zegarków i sera czyli Andiego Schmida (10 goli), zostali kompletnie zdominowani przez mistrzów świata i mistrzów olimpijskich przegrywając 31:26 w Ceres Park w Aarhus. Duńczycy ustawili świetną obronę i wyłączyli Schmida z kreacji na środku, który nie mógł za wiele rozrzucać, musiał samemu stawiać czoła wielkiemu rywalowi. U Skandynawów najlepsze zawdy rozegrały z kolei czołowe postaci takie jak Rasmus Lauge (9 goli), Lasse Svan (4 gole) Magnus Landin (4 gole) czy mniej znany Nikolaj Oris Nielsen (4 gole) Mikkel Hansen zanotował przeciętny występ (3/8).

W swoim drugim meczu Duńczycy rozbili Finów na wyjeździe 40:22, podopieczni Oli Lindgrena nie mieli kompletnie nic do powiedzenia w starciu z potentatem, który w tym meczu starał się też oszczędzać swoje największe gwiazdy. Najwięcej bramek dla Duńczyków rzucili Johan Hansen (11 goli) i Emil Jakobsen (8 goli). Po stronie fińskiej popisała się największa gwiazda kadry czyli Max Granlund (7 goli).

Macedończycy także weszli w turniej eliminacyjny z przytupem, głównie dzięki świetnej grze weterana i niezawodnego snajpera Kirila Lazarova, ale także Filipa Kuzmanovskiego czy Stojance Stoilova. W pierwszym meczu drużyna z Bałkanów w pewnym stylu ograła bezradnych Finów na hali Borisa Trajkovkiego w Skopje. W pojedynku Lazarova z Granlundem o jedną bramkę lepszy okazał się ten pierwszy, rzucając 11 goli.

W drugim meczu zdecydowanie trudniejsze warunki postawili Macedończykom podopieczni Matthiasa Gysina, którzy przed spotkaniem byli nawet faworytem meczu. Świetny występ Stoilova, Lazarova czy prawego skrzydłowego Goce Georgievskiego dał Macedończykom zwycięstwo 23:25 na bądź co bądź trudnym terenie.

Dania – Szwajcaria 31:26 (14:8)

Finlandia – Dania 22:40 (11:19)

Macedonia Płn. – Finlandia 33:24 (16:10)

Szwajcaria – Macedonia Płn. 23:25 (10:10)

W grupie ósmej także rozegrano wszystkie zaplanowane mecze, tutaj Szwedzi napędzili nieco strachu swoim kibicom, bo we własnej hali wygrali z Rumunami tylko 33:30. Mecz w sumie stał pod pełną kontrolą „Trzech Koron”, jednak końcówka należała do graczy Adriana Petrei, którzy potrafili w ostatnie 10 minut dojść Szwedów na mniej komfortową dla nich przewagę. W drużynie Glena Solberga najlepsze zawody rozegrali stali bombardierzy, Hampus Wanne (9 goli), Albin Lagergren (5 goli), Lucas Pellas (5 goli) i Jim Gottfriddson (4 gole).

Swoje drugie spotkanie Szwedzi rozegrali w Kosowie w Prosztinie, tam już nie było żadnych problemów z odniesieniem zwycięstwa z bardzo przeciętnymi rywalami. W tej rywalizacji również popisał się Lucas Pellas rzucając aż 9 trafień. Szwedzi od początku przejęli kontrolę nad meczem i nie wypuścili jej aż do końca, ostatecznie zwyciężając 16:30

Czarnogórcy z listopadowych eliminacji nie mogą być zadowoleni, bo o ile zwycięstwo nad Kosowem było formalnością, o tyle wysoka przegrana w Baia Mare z Rumunami to już poważna wpadka. Mecz ten można uznać za największą niespodziankę pierwszych rund eliminacyjnych i meczów, które dotychczas zostały rozegrane. Rumuni od początku nie byli zbytnio skuteczni i po kilku minutach przegrywali już 1:5. W miarę szybko i sukcesywnie odrabiali straty, bo Czarnogórcy zacięli się a ataku pozycyjnym. Dobre zawody w rumuńskiej ekipie rozegrał Gabriel Bajor (9 trafień) oraz skrzydłowy Andrei Negru (6 goli). Dla Czarnogórców najwięcej goli rzucił z kolei Stevan Vujović (6 goli).

Szwecja – Rumunia 33:30 (20:12)

Kosowo – Szwecja 16:30 (10:15)

Czarnogóra – Kosowo 32:25 (16:14)

Rumunia – Czarnogóra 36:27 (16:13)

W „polskiej” grupie doszło tylko do jednego z czterech zaplanowanych na ten okres spotkań. Holendrzy pokonali w Almere Turków po bardzo zaciętym meczu 27:26. Obie reprezentacje to tak zwana druga europejska liga, jednak pokazały swoje chęci i ambicje, które finalnie mają sprawić niespodziankę na koniec eliminacji. W holenderskiej kadrze z dobrej strony pokazał się przede wszystkim gracz Holstebro Kay Smits (9 goli) oraz jego brat Jorn (7 goli). Po tureckiej stronie Can Celebi rzucił 6 bramek, a wypożyczony do Minden z Kielc Doruk Pehlivan zaliczył 5 trafień.

Holandia – Turcja 27:26 (10:14)

W grupie trzeciej, gdzie występują Rosjanie, Czesi, Ukraińcy i Farerczycy. Udało się rozegrać dwa mecze, a mianowicie Rosjanie rozegrali dwumecz z Ukraińcami w stolicy Białorusi w Mińsku z związane jest to z sytuacją polityczną między oboma krajami. W pierwszym meczu w roli gospodarza wystąpili Ukraińcy i było to bardzo wyrównane spotkanie. Stanislav Zhukov i Sergiy Onufryienko po świetnej grze dali remis swojej ekipie po 27. W drugiej rywalizacji zdecydowanie lepiej zaprezentowali się Rosjanie, którzy byli o wiele bardziej skuteczni w ofensywie. Igor Soroka, Dimitiy Zhitnikov i Pavel Atman sprawili, że ich kadra mogła się cieszyć z ostatecznego dwubramkowego zwycięstwa.

Ukraina – Rosja 27:27 ( 13:16)

Rosja – Ukraina 30:28 (15:14)

W grupie drugiej udało się rozegrać trzy mecze. Niemcy męczyli się w pierwszym meczu w Dusseldorfie z reprezentacją Bośni i Hercegowiny. Do przerwy brązowi medaliści igrzysk z Rio przegrywali aż 9:13 i zanosiło się na wielką sensację już na otwarcie. Nic z tego, bo sprawy w swoje ręce wzięło trio Pekeler – Gensheimer – Kuhn, które w drugiej połowie zaczęło rozmontowywać obronę Bośniaków i ostatecznie Niemcy pokonali ekipę z Bałkanów 25:21. W drużynie bośniackiej najlepszy był Nikola Prce, były zawodnik Azotów Puławy (8 goli)

W swoim drugim meczu w Estonii Niemcy wyglądali już zdecydowanie lepiej, z małymi przestojami w ataku, czasami gubiąc piłkę w dziecinny sposób, zdecydowanie szybciej rozmontowywali defensywę Estończyków prostymi krzyżówkami. Kapitalne zawody w Estonii rozegrał Julius Kuhn, który rzucił aż 9 bramek.

Austriacy z kolei rozegrali tylko jedno spotkanie, w Graz przeciwko Estończykom. Nie był to łatwy mecz dla zawodników Alesa Pajovicia. Do przerwy ekipa z Alp remisowała z kopciuszkiem 16:16. Po przerwie za sprawą Tobiasa Wagnera, Sebastiana Frimmela i Lukasa Hutecka osiągnęli finalnie nieznaczne zwycięstwo 31:28. Warto wspomnieć jednak, że po stronie austriackiej zabrakło trzech podstawowych strzeb, czyli Nikoli Bilyka, Roberta Webera i Janko Bozovicia.

Niemcy – Bośnia i Hercegowina 25:21 (9:13)

Estonia – Niemcy 23:35 (12:13)

Austria – Estonia 31:28 (16:16)

Taka sama sytuacja miała miejsce w grupie czwartej, gdzie zdecydowanymi faworytami do awansu z pierwszych dwóch miejsc są Islandczycy i Portugalczycy. Ci pierwsi rozegrali tylko jedno spotkanie, ale bardzo efektowne w swoim wykonaniu. Ekipa z wyspy gejzerów rozbiła doszczętnie u siebie bezradnych Litwinów aż 36:20. Szybkość i kontry były w tym meczu najlepszym oddaniem siły islandzkiej ekipy. Aron Palmarsson, Arnor Gunnarsson czy Dadi Styrmisson zdecydowanie dominowali na parkiecie w swojej drużynie i pewnie odprawili z kwitkiem rywala.

Portugalczycy z kolei rozegrali już dwa mecze, oba pewnie wygrane. Najpierw pokonali w Matosinhos w dystrykcie Porto Izraelczyków 31:22, mając mecz w zasadzie cały czas pod kontrolą.

Siłą portugalskiej drużyny w tym meczu było to, że praktycznie każdy zawodnik który był na boisku dał coś od siebie i dołożył cegiełkę do triumfu. Najlepiej zaprezentował się kwartet Iturriza, Areia, Portela i Borges (wszyscy po 4 bramki).

W swoim drugim meczu Portugalczycy pojechali na Litwę, gdzie trudne warunki na początku postawili Aidenas Malasinskas i Jonas Truchanovicius. Ekipa z kraju korka i fado szybko się jednak ogarnęła i za sprawą Pedro Porteli, Andre Gomesa czy Daymaro Saliny wywiozła cenne dwa oczka z Litwy.

Islandia – Litwa 36:20 (19:10)

Portugalia – Izrael 31:22 (14:12)

Litwa – Portugalia 26:34 (14:18)

Grupa szósta to także tylko jedno rozegrane spotkanie. Włosi zmierzyli się u siebie z wicemistrzami świata i brązowymi medalistami ME 2020 czyli Norwegami. Faworyt tego spotkania był jasny i tylko kataklizm mógłby pozbawić Norwegów zwycięstwa. We włoskiej ekipie na pewno należy zwrócić uwagę na lewego skrzydłowego Gianluce Dapirana z La Riojy, który rzucił trzy bramki, ale jest jednym z najbardziej perspektywicznych graczy swojej kadry. W ekipie Cristiana Berge nie zawiedli z kolei Magnus Jondal i Kevin Gulliksen ( po 7 goli) , oraz Sander Sagosen i Harald Reinkind (po 5 goli). W grupie znajdują się jeszcze ekipy Białorusi i Łotwy.

Włochy – Norwegia 24:39 (7:17)