2020-02-11 19:23:30
Ewa Basak

Dobra pierwsza połowa i słaba skuteczność w drugiej Torus Wybrzeża. Triumf PGE VIVE w Gdańsku

Gdańszczanie postawili kielczon truden warunki w pierwszej połowie, po której wygrywali 11:9. Po zmianie stron PGE VIVE wyrównało wynik, a zaowndicy Torus Wybrzeże zanotowali przestój w ataku. Mistrzowie Polski zbudowali wysokie prowadzenie i ostatecznie wygrali 27:17. 

PGE VIVE przyjechało do Gdańska w jedenastosobowym składzie. Kilku zawodników zmaga się z kontuzjami, o czym pisaliśmy tutaj.

Na początku meczu w Gdańsku mogliśmy oglądać festiwal błędów po obu stronach parkietu. Dopiero w 4. minucie padła pierwsza bramka. Z rzutu karnego trafienie zanotował Krzysztof Komarzewski, a po chwili oczko zdobył Ksawery Gajek i Torus Wybrzeże prowadził 2:0. W 7. minucie kielczanie zanotowali dwa trafienia z rzędu i doprowadził do remisu 2:2. Gra była zacięta i co chwila na tablicy wyników był remis. 

Gdańszczanie postawili się mistrzom Polski i ambitnie walczyli na parkiecie. PGE VIVE musiało odrabiać straty, ale gra w ataku nie układała się i rywale utrzymywali swoją wypracowaną przewagę. Dobrze w bramce gospodarzy spisywał się Przemysław Witkowski, który zatrzymywał rzuty gości i nie pozwalał "żółto – biało – niebieskim" na doprowadzenie do remisu. Słabo wyglądała skuteczność kielczan w ataku, a zawodnicy Torus Wybrzeża wykorzystywali ich błędy i budowali różnicę. W 26. minucie Kamil Adamczyk zdobył bramkę na 10:7, co było najwyższym prowadzeniem w meczu. Pod koniec pierwszej połowy podopieczni Krzysztofa Kisiela zanotowali przestój, ale ostatecznie po trzydziestu minutach niespodziewanie wygrywali z PGE VIVE 11:9. 

Po zmianie stron drużyny znów popełniły serię prostych błędów. W 32. Minucie po trafieniu Krzysztofa Lijewskiego kielczanie zbliżyli się do rywali na jedną bramkę. Gdańszczanie w drugiej części meczu mieli większe problemy z przebiciem się przez defensywę rywali. Po kolejnej stracie PGE VIVE wykorzystało okazję i doprowadziło do remisu, a  w 34. minucie wyszło na prowadzenie 12:11. Spadła skuteczność Torus Wybrzeża i na parkiecie rozkręcali się "żółto – biało – niebiescy". Posypała się gra w ataku gospodarzy, a mistrzowie Polski systematycznie powiększali przewagę. 

Torus Wybrzeże nie zamierzało się poddawać i próbowało zniwelować różnicę. Gdańszczanie mieli coraz większe problemy w ataku i przestój wykorzystało PGE VIVE, budując prowadzenie 17:13. Na problemy gdańszczan zareagował trener zespołu, prosząc w 43. minucie o chwilę przerwy. Po rozmowie ze szkoleniowcem rzut Torus Wybrzeża obronił Mateusz Kornecki, bramkę zodbył Artsem Karalek i kielczanie wygrywali 18:13. Za moment znów skuteczny między słupkami PGE VIVE był reprezentant Polski. Gdańszczanie nie radzili sobie w ataku i notowali kolejne błędy, które przyjezdni zamieniali na bramki. W 49. minucie kielczanie zdobyli ósme oczko z rzędu i wyszli na prowadzenie 22:13. Zawodnicy Torus Wybrzeża byli bezradni, nie potarfili skonstruować skutecznej akcji i zagrozić twardą defensywą. 

Gdańszczanie nie dali rady już oodwrócić losów meczu i musieli uznać wyższość PGE VIVE. Rywalizacja w Gdańsku zakończyła się wynikiem  17:27 na korzyść mistrzów Polski. 

Torus Wybrzeże Gdańsk -  PGE VIVE Kielce  17:27 (11:9)