2019-11-16 09:52:17
Patryk Dziadura

Prolog przed polskimi derbami. Gwardia - Azoty na papierze

Przedsmak polskiego starcia na europejskim froncie mogliśmy poczuć w środowej batalii w ramach PGNiG Superligi. Na tej podstawie, jak i bieżącego sezonu, typujemy jak rozkładają się siły i szanse na awans do Pucharu EHF.

Bramkarze

W Opolu już nie tylko Adam Malcher jest mężem opatrznościowym, ale został nim także Mateusz Zembrzycki. O ile starszy z bramkarzy miał przeciętny początek sezonu i dopiero w ostatnim miesiącu wrócił na wysokie obroty, o tyle młodszy z pary stał się dżokerem w talii trenera Rafała Kuptela. Grając mniej od Malchera wykręcił skuteczność na wynik 39,9 procent, broniąc w sumie więcej rzutów niż jego kompan. Jego rolę dobitnie można było ujrzeć w ostatnich minutach starcia w Puławach, kiedy sparował dwa ostatnie rzuty w newralgicznym momencie, w tym decydujący rzut karny Piotra Jarosiewicza. Nie można tego samego powiedzieć o parze puławskich golkiperów. Nie są wyróżniającymi postaciami drużyny, bronią solidnie, ale nie dają czegoś ekstra, jak opolscy konkurenci.

Rozgrywający

Trener Kuptel potrafi błyskawicznie załatać dziury, bez względu na to ile ma materiału. Po Antonim Łangowskim bez cienia wątpliwości miejsce zajął Jędrzej Zieniewicz. Pauzującego Przemysława Zadurę wyręcza z jeszcze lepszym skutkiem Szymon Działakiewicz. Zaś na środku, a od biedy i po lewej stronie, czaruje Maciej Zarzycki. Druga linia mimo gorszych warunków fizycznych nie miała żadnych braków w przebiciu się przez rosłych puławian rzutami z dystansu. Uzupełniał to Kamil Mokrzki, który jak z rękawa wyciągał asy w kierunku Mateusza Jankowskiego. Opolską rękę widać również w Puławach spoglądając na wspomnianego Łangowskiego. Nie dziwi, że jest wiodącym strzelcem Azotów. Jego zejścia do środka niemal zawsze kończą się atomowym celnym rzutem. Jednak kreacja gry wyraźnie kuleje w szeregach puławskiej siódemki. Rafał Przybylski czy Michał Szyba, to podobnie działający zawodnicy, ale poza rzutami z nabiegu, ciężko w rzeczywistości zdefiniować różnice pomiędzy nimi. Wydaje się, że Bartosz Kowalczyk wciąż nie potrafi udźwignąć ciężaru prowadzenia gry. Lepiej wygląda to ze strony Jakuba Morynia, ale z jakiegoś powodu w 10. kolejce Superligi był oszczędzany. Dobrą zmianę dał natomiast Paweł Podsiadło. Wracający po kontuzji praworęczny w pełnym wymiarze czasowym byłby w stanie odmienić ofensywę swojej drużyny. Jego wejście w starciu z Gwardią dało powiew świeżości, pokazując jak zupełnie zgubić obrońców dwoma krzyżowymi podaniami otwierając autostradę do bramki.

Obrotowi

Szatnia Michała Skórskiego ma tę przewagę, że może skorzystać z dwóch równorzędnych kołowych. Dawid Dawydzik zadomowił się w pierwszej linii, a Łukasz Rogulski w niczym mu nie ustępuje. Dobrze też wyglądała współpraca tego pierwszego z rozgrywającymi. Gdy tylko Dawydzik miał okazję, zamieniał ją na bramkę. Martwić, a jednocześnie zachwycać może postawa Mateusza Jankowskiego. Od pozycji do pozycji przechodzi ze spuszczoną głową. Jednak gdy tylko jest na posterunku w mgnieniu oka gubi pilnujących go obrońców i wykonuje swoją robotę w sposób, za który młodsi koledzy z Puław mogą go podziwiać. I to wszystko bez asysty nieobecnego Jana Klimkowa, który kuruje się po urazie barku.

Skrzydłowi

Ciężko znaleźć znaczącą różnicę między dwiema stronami. Leworęczni Patryk Mauer i Mateusz Seroka są zabójczy w kontratakach, zaś opolski sprinter dorzuca lwią część bramek z siódemek. Obaj nie byli zbyt często obsługiwani, co nie dziwi przy płaskiej obronie 6-0 problem ze związaniem środka pola pojawiał się często, a tam zazwyczaj wyręczali ich obrotowi. Dużo gorzej sytuacja wygląda po lewej stronie. Piotr Jarosiewicz zawiódł w rzutach z siódmego metra, jego niespełna pięćdziesiąt procent skuteczności również nie budzi poklasku. Podobnie jest z Karolem Siwakiem i Michałem Milewskim. Ich procent prezentuje się nieco lepiej, natomiast z rosyjsko-ukraińską zaporą puławian dużo lepiej poradził sobie ten drugi.

Obrona

W przypadku Azotów najlepiej bronili ci, którzy imponowali z przodu - Dawydzik, Łangowski, Podsiadło. Zwłaszcza dwójka rozgrywających szczelnie broniła drogi do Patryka Mauera, przez co skrzydłowy nie mógł liczyć na wsparcie. Opolskie szyki trzymają, jak zwykle niezmordowany Jankowski oraz dwanaście lat od niego młodszy Dariusz Skraburski. Często widać jak kapitan instruuje młodszego kolegę, jednak przyznać trzeba, że świetnie współpracują na środku obrony, ograniczając korytarze ewentualnych podań.