2017-09-24 18:40:00
Adam Brzuski

Aalborg i PSG nie zawiodły

W niedzielnych spotkaniach grupy B, pomijając mecz Vive Kielce z Kiel, mierzyły się Aalborg z Celje oraz PSG z Meszkowem. W obu tych spotkaniach zwycięsko wychodzili gospodarze.

Spotkanie rozgrywane w Danii świetnie rozpoczęli Słoweńcy, którzy dzięki dobrej postawie w bramce Urbana Lesjaka, a także skutecznemu w ataku Mlakarowi prowadzili po 15. minutach czterema bramkami. Jednak od tego momentu gra podopiecznych Branko Tamse stanęła. Przyjezdni złapali dwie kary, a w czasie ich trwania Aalborg zbliżył się do nich na jedno trafienie. W kolejnych minutach proste, niewymuszone błędy Słoweńców sprawiły, że gospodarze wyszli na dwubramkowe prowadzenie, które utrzymało się do końca pierwszej połowy.

REKLAMA

Początek drugiej części spotkania wyglądał bliźniaczo podobnie do tego, który miał miejsce w pierwszych minutach pojedynku. Mimo liczebnej przewagi Aalborg stracił 3 bramki z rzędu, a tym samym Celje wyszło na prowadzenie. Szybko o czas poprosił trener Kristjansson, by uspokoić swoich podopiecznych. Udało mu się to, gdyż w 43. minucie gospodarze po raz kolejny uzyskali w tym meczu prowadzenie, które wynosiło dwie bramki. Do końca spotkania gospodarze nie potrafili go powiększyć, ale też i goście nie potrafili go zmniejszyć. Ostatecznie 2 punkty zostają w Aalborgu, a jedynym pocieszeniem dla gości będzie prawdopodobnie nominacja dla Zigi Mlakara do „siódemki” kolejki.

Aalborg Handball – Celje Pivovarna Laśko 32:30 (15:13)

Do stolicy Francji, podbudowany zwycięstwem w pierwszym meczu przeciwko Vive, przyjechał białoruski Meszkow. I trzeba powiedzieć, że postawił PSG twarde warunki. Mimo tego, że podopieczni Serdarusicia już na początku wypracowali sobie czterobramkową zaliczkę, to przyjezdni nie załamali się tym i przed syreną oznajmiającą koniec pierwszej połowy potrafili odrobić większość strat. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 15:14.

W drugiej połowie paryżanie wrzucili wyższy bieg i pokazali, że przyjezdni nie mają co marzyć o choćby punkcie przywiezionym z wyprawy do Francji. Na początku drugiej połowy Francuzi wypracowali sobie przewagę, która w pewnym momencie wynosiła już 6 trafień. Tym razem Meszkow nie potrafił już zniwelować strat i do Brześcia będzie wracał na tarczy. Architektami zwycięstwa PSG byli dobrze dyrygujący grą Sagosen oraz skuteczny Gensheimer.

Paris Saint-Germain Handball – Mieszkow Brześć 32:28 (15:14)