2025-06-21 20:06:59
Jan Gąsior

Wstydliwa porażka młodych Polaków. Teraz czeka ich Puchar Prezydenta

Nie można było niestety gorzej skończyć pierwszej fazy grupowej... Reprezentacja Polski do lat dwudziestu jeden, pożegnała się z walką o medale, zostając rozgromiona przez młodych Norwegów 22:35.

Polska reprezentacja, za równo w piłce rzucanej, jak i kopanej przyzwyczaiła nas do jednej zasady na turniejach wielkiej rangi. Mecz otwarcia, mecz o wszystko i mecz o honor. Tym razem jednak los nam splatał figla, bo mecz otwarcia Polacy na MŚ U21... wygrali. Niestety w kolejnym znacząco ulegli Słowenii, dlatego meczem o wszystko był ten ostatni w grupie A, gdzie nasi zmierzyli się na przeciw walecznej Norwegii, która przecież niezależnie od wieku jest uważana za jedną z najlepszych nacji w świecie szczypiorniaka. Do awansu podopiecznym trenera Jureckiego była jedna rzecz - wygrana. Czy tak jednak się stało?

Hala w Płocku niestety nie wypełniła się znacząco. Nie zmieniało to jednak wagi spotkania, która była przecież ogromna. Pierwszy rzut wykonali Polacy, którzy od razu popełnili błąd. Poskutkował on kontrą, która zakończyła się rzutem karnym dla Norwegów (skutecznym) oraz dwoma minutami kary dla obecnego gracza Wybrzeża Gdańsk, Patryka Siekierki. Całe szczęście szybciutko odpowiedział Piotr Mielczarski i mieliśmy po jeden. Niestety to były dobre złego początki, bo błędów w ofensywie było w wykonaniu Polaków coraz więcej. Korzystali z tego Norwedzy, którzy wyszli na +2 (3:1, potem 4:2). Gra zaczęła być bardziej wyrównana, ale naszych nie było stać na odrobienie strat. W ofensywie świetnie spisywał się w naszych barwach grający z numerem ósmym Oliwier Kamiński, którego atomowe rzuty raz po raz znajdowały drogę do bramki. O time-out poprosił w dwunastej minucie trener Jurecki. Po przerwie gra Biało-Czerwonych wskoczy o poziom wyżej... przynajmniej przez chwilę. Nasze Orzełki miały nawet moment, gdy kontaktowali z rywalami, ale po kwadransie gry znów traciły trzy trafienia (9:6).

Drugie piętnaście minut rozpoczęliśmy od skutecznego karnego w wykonaniu Martyna i... znów odskoczeniu na +3 w wykonaniu rywali (11:8). W bramce Witkowskiego zmienił Wysocki, ale to nie wiele dało. Nasza reprezentacja grała w przewadze, ale zmarnowała dwa ataki z rzędu! Z tego skrzętnie korzystali mieszkańcy skandynawskiej krainy, którzy wyszli na aż sześć goli przewagi (14:8). Biało-Czerwoni nie mogli odnaleźć się na parkiecie, a w prawie każdej sytuacji bramkowej najzwyczajniej wypuszczali piłkę z rąk. Z rozegrania skuteczny rzut zanotował David Haugstvedt, dając Norwegii prowadzenie aż 16:9! Niestety w ataku nie potrafili odpowiedzieć tym samym nasi reprezentanci. Drugi błąd zmiany, co jest wręcz niespotykane w jednej połowie popełnili Polacy. Norwegia zaczęła wręcz egzekucję naszej ekipy. Całe szczęście, finalnie pierwsza część nie skończyła się z dwucyfrową stratą, bowiem Norwedzy po końcowej syrenie prowadzili 18:10.

Druga część meczu rozpoczęła się równie źle, co zakończyła pierwsza. Norwegia podtrzymywała swoje tempo, wychodząc na dziesięciobramkową przewagę (20:10). Błędy naszej kadrze nadal się zdarzały, a bramkarz gości, Henrik Ibsen bronił nawet sam na sam. Pierwsze trafienie naszej kadry w drugiej części dał Patryk Wasiak, który trafił dopiero w trzydziestej piątej minucie (22:11). Kolejnym katem naszej defensywy stał się Kasper Iversen, który trafił już dwudziestą trzecią bramkę dla rywali. Chwilę później padła jeszcze jedna i Jurecki poprosił o czas... (24:11). Czy rady od wielokrotnego reprezentanta Polski coś pomogły? Niestety, ale to było pytanie retoryczne, bo moment po przerwie na 25:11 rzucił Lasse Lid. Słowo "strata" stało się motywem przewodnim naszej reprezentacji tego sobotniego wieczoru, bowiem Polska była po prostu gromiona...

Przez piętnaście minut drugiej części nasza drużyna zdobyła zawrotne trzy bramki, przy aż dziewięciu Norwegów. 

Orlen Arena ucichała coraz bardziej, a promyczek radości dawały indywidualne próby Piotra Mielczarskiego (27:14). Ze skrzydła trafił Mikołaj Rodak, lekko zniwelował straty, ale te nadal wynosiły dwanaście trafień. Gra pierwszy raz od około trzydziestu minut wyrównała się. Na bramkę Norwegii, odpowiadała Polska i tak w kółko. Była szansa na zniwelowanie straty do jedenastu trafień, ale karnego w wykonaniu Wasiaka, wybronił Knudsen. Szybko trafili Norwedzy i znów było trzynaście bramek przewagi... (34:21). Każdy mógł zastanawiać się czy porażka ze Słowenią była przypadkiem, może był to słabszy dzień Biało-Czerwonych... ale nie. Polska niestety doznała kolejnej porażki, która pokazała, jak mocno za najmocniejszymi nacjami jest w piłce ręcznej nasz naród. Finalnie spotkanie zakończyło się wynikiem 35:22.

Zawodnikiem meczu został wspomniany wcześniej Henrik Ibsen i nic dziwnego, bo był jednym z największych bohaterów Norweskiej kadry, broniąc z zatrważającą skutecznością.

Polska U-21 - Norwegia U-21 22:35 (10:18)

fot. Paweł Bejnarowicz/ZPRP