
2025-05-07 21:47:27
Dominik Gruchała
El. EURO 2026: Niespodzianka w Zurichu. Węgry i Czechy z awansem do turnieju finałowego
Eliminacje wkraczają w decydującą fazę. Na dwie kolejki przed końcem zmagań jedni byli już pewni udziału w przyszłorocznym czempionacie, inni natomiast musieli udowodnić swoją wyższość w starciach z nieobliczalnymi rywalami.
W środowych meczach grały reprezentacje z pięciu grup. Najciekawiej zapowiadała się potyczka Szwajcarów z Niemcami. Równie interesującego widowiska oczekiwano w Sarajewie, gdzie Bośnia i Hercegowina podejmowała niepokonaną Islandię. O historyczny wynik walczyli Litwini, którzy na własnym terenie mierzyli się ze Słoweńcami.
GRUPA 1
Litwa – Słowenia 28:31 (12:18)
Pewni awansu Słoweńcy udali się do Wilna z konkretnym celem: nie przegrać i zagwarantować sobie fotel lidera. W pierwszych minutach Litwini stawiali twardy opór, jednak z czasem uwidaczniała się przewaga przeciwników. Ogromny potencjał w ataku gości dał swój wyraz w wyniku po połowie.
Po wznowieniu szczypiorniści Urosa Zormana szybko powiększyli zapas (21:13). Dekoncentracja przyszła w końcówce, ale różnica była zbyt duża, by gospodarze mogli ją odrobić. Litwa przegrała ze Słowenią 28:31.
GRUPA 2
Słowacja – Węgry 24:39 (15:20)
Madziarze jechali do ostatniej drużyny swojej grupy i to było widać już od początku. W 11. minucie wygrywali 9:4, do przerwy kontrolując przebieg wydarzeń na parkiecie. Po pauzie goście wrzucili wyższy bieg, zwiększając dystans. Ostatecznie sprawili tęgie lanie Słowacji, tryumfując 39:24. Węgry są już pewne udziału w EHF EURO 2026.
GRUPA 3
Bośnia i Hercegowina – Islandia 25:34 (13:18)
Islandia wcześniej zagwarantowała sobie awans do turnieju finałowego, natomiast dotychczasowa postawa Bośniaków i Czarnogórców była co najmniej rozczarowująca. Wyspiarze rozpoczęli od 4:0, a ich prowadzenie nawet przez chwilę nie było zagrożone. W ostatniej sekundzie 30. minuty Omar Ingi Magnusson trafił na 18:13, niejako ustawiając przebieg rywalizacji na kolejną odsłonę. W niej Islandczycy byli nie do zatrzymania, wskutek czego wygrali 34:25.
GRUPA 5
Luksemburg – Czechy 22:35 (8:19)
Zwycięstwo Czechów przedłużało ich szanse na zajęcie drugiej lokaty. Luksemburg nic sobie nie robił z planów przyjezdnych, zaskakując solidną defensywą. Po kwadransie Czesi przycisnęli, odskakując na 12:5. Po trzydziestu minutach ich dominacja była bezdyskusyjna, a druga połowa okazała się formalnością. Czechy rozgromiły Luksemburg 35:22, a dzięki korzystnemu rezultatowi starcia Belgii z Chorwacją mają już przepustkę na przyszłoroczną imprezę.
Belgia – Chorwacja 22:34 (8:16)
Hrvatska przez eliminacje szła jak burza, inkasując komplet punktów i z przytupem meldując się na mistrzostwach Europy. Belgowie wciąż liczyli się w walce o drugą lokatę, ale najpierw musieli ograć wicemistrzów świata.
Tylko w pierwszych minutach miejscowi byli w stanie się postawić. Między 12. a 22. minutą faworyci zanotowali zryw 6:0, co dało im prowadzenie 12:5. Do przerwy Belgowie byli bezradni, zresztą podobnie jak po odpoczynku. Zawodnicy Dagura Sigurdssona wykonali swoje zadanie, zwyciężając w Hasselt 34:22.
GRUPA 7
Turcja – Austria 29:34 (14:19)
W wyrównanej grupie 7. wszystkie zespoły prócz Turcji mogły realnie myśleć o grze w skandynawskim turnieju. Otwarcie nie wskazywało, że gospodarze są outsiderem. Turcy zaczęli od 5:1, ale szybko stracili przewagę (5:6). Później walczyli jak równy z równym, jednak pod koniec pierwszej części wyraźnie osłabli.
Druga odsłona długo toczyła się według scenariusza gol za gol, ale taki przebieg był korzystniejszy dla Austriaków. Turcy nie utrzymali koncentracji i popełnili kilka błędów, napędzając tym samym ofensywę rywali. Finalnie drugą połowę zremisowali, ale cały mecz przegrali 29:34.
Szwajcaria – Niemcy 32:32 (14:11)
Starcie wicelidera z liderem budziło ogromne emocje. Helweci mocno wystartowali (5:1), jednak Niemcy prędko złapali kontakt. Mimo to Szwajcarzy się nie zrazili, nie pozwalając gościom na przejęcie inicjatywy. Do przerwy to oni byli górą.
Reprezentacja Niemiec musiała zmienić swoją strategię po pauzie. Podopieczni Alfreda Gislasona próbowali zmusić przeciwników do wymiany ciosów, ale Szwajcarzy grali uważnie w obronie i konsekwentnie w ataku. W 57. minucie prowadzili 32:29. Niemcy rzucili się w szaleńczą pogoń, dzięki której wyszarpali cenny remis w ostatnich sekundach.
Fot. Mateusz Kaleta
Tweet