2024-03-05 20:24:07
Eryk Jaśkowiak

Górnik Zabrze pokonany w ostatnim spotkaniu Ligi Europejskiej. Rhein-Neckar lepsze w drugiej połowie

Lwy z Mannheim okazały się lepsze od Górnika Zabrze na zakończenie fazy głównej Ligi Europejskiej.

Przed drużyną Górnika Zabrze czekało ostatnie już starcie w tym sezonie EHF Ligi Europejskiej. Mimo brak awansu polskiego zespołu do fazy play-off, zawodnicy Tomasza Strząbały mogli być dumni z tego co pokazali na europejskim podwórku, a domowe zwycięstwo z drużyną Rhein-Neckar Löwen jest tego świetnym przykładem. Mecz wyjazdowy w Heidelbergu zanosił się na cięższe spotkanie od tego w Dąbrowie Górniczej. W świetnej formie znajdują się Tobias Reichmann oraz Niclas Kirkeløkke. Dodatkowo, do szesnastki niemieckiego zespołu wrócił Juri Knorr - jedna z sensacji minionego Euro 2024. 

Na pierwszą bramkę musieliśmy poczekać do 5. minuty spotkania. Wtedy to Dmytro Artemenko posłał piłkę do bramki gospodarzy. Momentalnie odpowiedzieli Juri Knorr oraz Philipp Ahouansou. Dwie bramki dołożyli zabrzanie za sprawą Damiana Przytuly i Renosuke Tokudy. Przez pierwsze dziesięciu minut obserwowaliśmy wyrównane spotkanie, a rezultat na tamten moment wynosił 3:3. Swój moment zaliczył bramkarz gospodarzy - David Späth. Udanie interweniował przy rzutach Damiana Przytuły oraz przy „siódemce” Nikoli Ivanovica. Jednak świetna dyspozycja dopisała w bramce również Piotrowi Wyszomirskiemu. Okazał się zmorą dla Jona Andersena, który trzykrotnie wychodził z rywalizacji z polskim bramkarzem na przegranej pozycji. Zarówno Górnik, jak i Rhein-Neckar, popełniali mnóstwo błędów, jednak więcej było po stronie Lwów z Mannheim. Dało to nam wynik 6:7 w 24. minucie, po trafieniu Artemenki. Gospodarze zdołali wyjść z powrotem na jednobramkowe prowadzenie, a akcję na remis, na kilkanaście sekund przed końcem pierwszej połowy, mieli zabrzanie. Po time-oucie Tomasza Strząbały, sędziowie odgwizdali faul w ataku Dmytro Ilchenki i bramkę na +2 na korzyść Rhein-Neckar Löwen zdobył Jon Andersen. Do przerwy Górnik musiał uznać wyższość rywali z Bundesligi i przegrywali 10:8.

Niespełna trzech minut potrzebowali Górnicy po przerwie, aby wyrównać stan spotkania na 10:10, a autorem obu trafień był Taras Minotskyi. Przez kolejne minuty goście zaczęli popełniać coraz więcej strat. Gdyby nie wyśmienita postawa Piotra Wyszomirskiego, Górnik przegrywałby o wiele większą różnicą bramek niż trzy trafienia. Przełamanie zabrzan nadeszło w 44. minucie. Taras Minotskyi rzucił bramkę kontaktową na 17:16 i nadarzyła się okazja do powrotu do rezultatu remisowego. W międzyczasie, między słupkami pojawił się Kacper Ligarzewski.

Dwie niewykorzystane sytuacje Górnika Zabrze w ataku spowodowały, że gospodarze po raz kolejny odskoczyli z wynikiem na 21:17. O czas poprosił Tomasz Strząbała, lecz nie zdało się to na nic. David Späth po raz kolejny w tym meczu dał się we znaki zabrzanom, a Lion Zacharias oraz Philipp Ahouansou podwyższyli prowadzenie. Po siedmiu minutach od zdobycia siedemnastej bramki, Jakub Szyszko przełamał impas w ofensywie drużyny ze Śląska.

Wydawało się, że Górnik może jeszcze odrobić straty i powalczyć w samej końcówce spotkania. Jednak kara dla Dmytro Ilchenki oraz kolejne trafienia Niclasa Kirkelökke spowodowały, że na zdobycie kompletu punktów w ostatnim starciu Ligi Europejskiej nie było już co liczyć. Drużyna z Mannheim zrobiła postęp w drugiej połowie, wypracowała sobie szybko kilkubramkową przewagę, którą dowiozła do samego końca spotkania. Górnik Zabrze przegrał w ostatnim spotkaniu Ligi Europejskiej z Rhein-Neckar Löwen 27:23.

Rhein-Neckar Löwen - Górnik Zabrze 27:23 (10:8)

Fot.: Orlen Superliga / informacja prasowa