2024-02-09 08:11:48
Dominik Gruchała

Füchse Berlin ogrywa SG Flensburg-Handewitt w meczu zaległej 12. kolejki Bundesligi

Starcie drugiej z trzecią drużyną tabeli zapowiadano jako wielki szlagier. Obydwie ekipy stanęły na wysokości zadania i zafundowały kibicom emocjonujące widowisko.

Czwartek uchodził dla fanów piłki ręcznej za smakowity z dwóch powodów: pierwszym było święto uwielbianego przez wszystkich pączka, drugim zaś zaległa rywalizacja w Bundeslidze pomiędzy Füchse Berlin a SG Flensburg-Handewitt. Przewaga własnej hali stawiała w roli faworytów team z Berlina, jednak goście w przedmeczowych zapowiedziach dawali jasno do zrozumienia, że do stolicy przyjechali po zwycięstwo.

Na parkiecie iskrzyło już od pierwszych minut. Publiczność zgromadzona w Max-Schmeling-Halle była świadkiem twardej gry z obydwu stron, w której lepiej odnaleźli się gracze Füchse. Po kwadransie na ich koncie widniała trzybramkowa przewaga (9:6). Do przerwy podopieczni trenera Jarona Siewerta jeszcze zwiększyli dystans, prowadząc 18:12.

W drugiej odsłonie szczypiorniści Flensburga musieli wziąć się do pracy, jeżeli zamierzali spełnić przedmeczowe obietnice. I faktycznie, kilka efektownych zrywów Gottfridssona i spółki pomogło im niwelować straty do dwóch, a momentami nawet do jednej bramki. Najciekawiej zrobiło się w samej końcówce. Na kilkanaście sekund przed upływem regulaminowego czasu gry przyjezdni przegrywali tylko 32:31, ale Lisy nie dały już sobie wydrzeć zwycięstwa, zgarniając 2 punkty.

W ekipie berlińczyków doskonale zaprezentował się Lasse Bredekjaer Andersson – autor 7 goli i 2 asyst. Aż 8 trafień dla gości zanotował Emil Jakobsen, co pozwoliło skrzydłowemu osłodzić gorycz porażki. Füchse dzięki wygranej zrównało się w ligowej tabeli z liderującym Magdeburgiem, natomiast Flensburg pomimo utrzymania 3. lokaty musi oglądać się za siebie, gdyż grupa pościgowa zmniejszyła dystans do podium.

Füchse Berlin - SG Flensburg-Handewitt 32:31 (18:12)