2024-01-15 22:12:34
Michał Wołowicz

ME 2024: Wyrównana walka o zwycięstwo w Grupie D

W jednym z najciekawszych meczów ostatniej serii pierwszej rundy Mistrzostw Europy 2024 mogliśmy oglądać pojedynek o zwycięstwo w Grupie D. Norwedzy i Słoweńcy stworzyli świetne, ofensywne widowisko, a ostatecznie lepsi okazali się Słoweńcy

Teoretycznie przed meczem w lepszej sytuacji byli Słoweńcy mający na koncie dwa zwycięstwa, kiedy Norwegom powinęła się noga przy remisie z Wyspami Owczymi. Nie miało to jednak większego znaczenia, bo zwycięstwo i tak dawało Norwegom pierwsze miejsce w grupie, a gra na remis w piłce ręcznej jest właściwie niemożliwa. Rozwiązanie było więc tylko jedno - zwycięzca zgarnia wszystko.


Wynik za sprawą Deana Bombaca otworzyli Słoweńcy i to oni w pierwszych minutach radzili sobie lepiej w ofensywie, bo już chwilę później wynik rzutem z dystansu podwyższył Borut Mackovsek. Norwedzy w porę złapali odpowiedni rytm w ataku zdobywając pierwszą bramkę w 4. minucie i wracając do wyrównanej gry bramka za bramkę. Po pierwszych dziesięciu minutach z kolei trzybramkową przewagę po trafieniu Gulleruda zdobyli Skandynawowie, ale taki stan rzeczy również nie utrzymał się zbyt długo. W ofensywie sporo zależało od Sagosena, który w pierwszej połowie zdobył cztery bramki i dołożył dwie asysty, po stronie Słowenii pięć razy do bramki trafiał Aleks Vlah, trzykrotnie odnajdując podaniem swoich kolegów z zespołu. Pierwsza połowa za to z pewnością nie należała do bramkarzy - obaj trenerzy sprawdzili w pierwszych trzydziestu minutach czterech golkiperów, ale żaden z nich nawet nie zbliżył się do granicy 30% skutecznych interwencji. W ostatnich dziesięciu minutach Słowenia zniwelowała przewagę, złapała dystans i wrócił do gry bramka za bramkę. Wynik do przerwy na 17:17 ustalił skutecznym karnym Vlah.

Drugą połowę od dwóch bramek z rzędu (Oeverby, Barthold) rozpoczęli Norwedzy nadając ton rywalizacji. W kolejnych minutach ich gra może nie układała się idealnie, ale potrafili utrzymać tę przewagę pomimo kilku przestrzelonych rzutów. Do bramki wrócił Bergerud i szybko po dwóch skutecznych interwencjach wyrównał swój wynik z pierwszych trzydziestu minut. Coraz więcej rzutów zatrzymywał również broniący po drugiej stronie parkietu Urban Lesjak. Gra obu zespołów była zdecydowanie mniej ofensywna, padało mniej bramek, a większą rolę odgrywała obrona. Ciągle nie brakowało jednak emocji, a na kwadrans przed końcem meczu na prowadzenie po dłuższej przerwie wrócili Słoweńcy. Ostatnie minuty to gra cały czas tocząca się w okolicach remisu, wielokrotnie ważne rzuty Norwegów odbijał Lesjak utrzymując swoją kadrę przy życiu dając kolegom szansę na walkę o pierwsze miejsce w grupie. Na minutę przed końcem po świetnej asyście Zarabeca bramkę dającą Słowenii prowadzenie zdobył Aleks Vlah, Norwedzy mieli jeszcze szansę na remis, ale po time-oucie nie udało im się zdobyć bramki i musieli zadowolić się drugim miejscem w grupie D.
 

Norwegia - Słowenia 27:28 (17:17)

Norwegia: Bergerud (27%), Saeveraes (18%) - Sagosen 6, Groendahl 5, Bjoernsen 4, Oeverby 4, Barthold 3, Reinkind 2, Gullerud 1, Setterblom 1, Jakobsen, Johannessen, O’Sullivan, Lyse, Gulliksen, Blonz.

Słowenia: Ferlin (21%), Lesjak (43%) - Vlah 7, Blagotinsek 5, Mackovsek 3, Dolenec 3, Bombac 3, Marguc 2, Cehte 2, Jovicic 1, Zarabec 1, Kodrin 1, Horzen, Novak, Droes, Suholeznik

fot. Mateusz Kaleta