2023-12-07 22:21:41
Eryk Jaśkowiak

Orlen Wisła Płock pokonuje jednego z faworytów. Telekom Veszprem bezradny w Orlen Arenie

Orlen Wisła Płock pokonała jednego z faworytów do awansu do ćwierćfinału Ligi Mistrzów – Telekom Veszprem HC – 37:30. Płocczanie zagrali najlepszy mecz do tej pory w sezonie.

Do płockiej Orlen Areny zawitał mistrz Węgier – Telekom Veszprem. Płocczanie muszą szukać punktów w każdym z pozostałych meczów i gonić portugalskie Porto, które zajmuje o jedną pozycję wyższą w tabeli, która premiuje do dalszych rozgrywek. Orlen Wisła Płock dalej musi radzić sobie bez Dimy Zhitnikova oraz Leona Susnji, którzy leczą swoje urazy. Telekom Veszprem podchodził do tego spotkania jako wicelider grupy B, który musiał oglądać się za siebie i nie mógł pozwolić sobie na żadną wpadkę. W jej przypadku, drugie miejsce mogło przypaść drużynie z Magdeburga, o ile obrońca tytułu pokonałby w równolegle rozgrywanym meczu Porto.

Początek spotkania zaczął się od prawdziwej strzelaniny obu ekip. W ciągu niecałych czterech minut oglądaliśmy w sumie siedem trafień, z czego cztery przypadły płockiej Wiśle. W początkowej fazie bramki zdobywali Miha Zarabec, Michał Daszek oraz Tin Lucin, który już w siódmej minucie zasiadł na ławce za sprawą wykluczenia.

Dwukrotnie z linii rzutów karnych trafiał w zespole gości Gasper Marguc, który naprzeciw siebie miał Marcela Jastrzębskiego. Węgierska ekipa popełniała mnóstwo błędów, które bez skrupułów wykorzystywali Nafciarze. Efektem tego było prowadzenie Nafciarzy w 11. minucie 8:5. Na trzecią „siódemkę” Marguca, między słupkami, stawił się Mirko Alilovic. Tym razem górą był golkiper Orlen Wisły Płock. Na rezultat 9:5 podwyższył Gergo Fazekas i szkoleniowiec Telekomu – Momir Ilic – musiał zareagować na fatalną postawę swoich zawodników.

Przerwa na żądanie gości nie spowodowała, że role się odwróciły. Gospodarze zwiększyli swoje prowadzenie do pięciu trafień (11:6), a do listy strzelców dopisał się dwukrotnie Dawid Dawydzik. Zła passa Madziarów ciągle trwała, a Gergo Fazekas i Abel Serdio podwyższyli prowadzenie na 15:9. Telekom nie miał żadnych argumentów, by zatrzymać ofensywę płocczan. Momir Ilic zmuszony był wziąć drugi czas.

W międzyczasie, druga karę wykluczenia otrzymał Tin Lucin. Chorwat już po dwudziestu minutach meczu musiał mieć się na baczności, bo kolejne wykluczenie oznaczałoby koniec spotkania dla niego. W bramce brylował Marcel Jastrzębski, który w pierwszej odsłonie gry notował 40-procentową skuteczność obron. Szansę na zredukowanie strat przez przyjezdnych miał Yahia Fathy z bezpośredniego rzutu wolnego, lecz piłka zatrzymała się na płockim bloku. Do przerwy zatem mieliśmy porządną zaliczkę Nafciarzy – 18:11.

Pierwszą bramkę w drugiej połowie zdobył Sergei Kosorotov – były zawodnik Orlen Wisły, a obecnie rozgrywający mistrza Węgier. Świetnie rozpoczęli tę odsłonę spotkania goście, którzy początkowo zredukowali straty do pięciu bramek różnicy. Duża w tym zasługa Rodrigo Corralesa, który bronił rzuty Michała Daszka oraz Dawida Dawydzika. Rozkręcił się Hugo Descat – francuski lewoskrzydłowy gości, który w przeciągu pięciu minut zdobył trzy trafienia.

Blisko pożegnania się z boiskiem był Mirsad Terzic, który niebezpiecznie faulował w powietrzu Kosorotova. Na szczęście skończyło się na karze dwóch minut. W 45. minucie ostatnią przerwę na żądanie zdecydował się wykorzystać trener gości. Nafciarze kontrolowali przewagę około pięciu bramek przewagi. Przyjezdni dwoili i troili się w ataku, lecz to było za mało na świetnie dysponowaną tego dnia Orlen Wisłę Płock. Konto bramkowe powiększali stale Tin Lucin oraz Dawid Dawydzik. Na pięć minut przed końcem spotkania było już wiadome, że płocczanie wygrają mecz z Telekomem Veszprem.

Orlen Wisła Płock zdobyła ważne dwa punkty – tym samym zrównała się punktami z Porto, które przegrało z Magdeburgiem.

Orlen Wisła Płock – Telekom Veszprem HC 37:30 (18:11)

fot.: Orlen Superliga / informacja prasowa