2023-11-05 17:54:24
Eryk Świrkula

Nieudany mecz na zakończenie zgrupowania. Polacy drugi raz przegrali z Węgrami

Po solidnym pierwszym meczu, przyszła pora na rewanż z reprezentacją Węgier. W lekko zmienionym składzie Polacy przystąpili do spotkania kończącego jesienne zgrupowanie – dość niespodziewanie w miejsce Arkadiusza Moryto pojawił się Marcel Jastrzębski.

Pierwszą połowę biało-czerwoni rozpoczęli z wysokiego C. Już w trzeciej minucie prowadzili 2:0 po efektownych rzutach Olejniczaka i Pietrasika. Wtedy jednak miał miejsce fragment gry w podwójnym osłabieniu, bez Walczaka i Bisa stanowiących ważną część polskiej defensywy. Bramki z dystansu zdobywać zaczął Zoltan Szita, a przy linii sześciu metrów szalał Szabolcs Szöllősi. W trzynastej minucie przy czterobramkowym prowadzeniu Madziarów (3:7), czas wziął trener Marcin Lijewski. Nie przyniosło to jednak dużych efektów. Polacy wciąż mieli duże problemy z przebiciem się przez twardą węgierską obronę, a gdy już dochodzili do dogodnych sytuacji, paradami popisywał się Kristof Palasics. W pewnym momencie różnica bramkowa wynosiła aż siedem. Lepszy moment zanotowali wtedy obrońcy reprezentacji Polski, zmuszając przeciwników do błędów i zmniejszając ich przewagę do pięciu trafień. Ostatnią bramkę przed przerwą zdobił Maciej Gębala po podaniu od Arkadiusza Ossowskiego. Wynik wynosił 11:16.

Po przerwie obraz gry biało-czerwonych nie uległ poprawie. Obrona wciąż wydawała się bezradna wobec węgierskich obrotowych, a akcje ofensywne były bardzo chaotyczne – nieraz kończyły się stratą po niecelnym podaniu. Mimo kilku błędów indywidualnych, ciekawie prezentował się Ksawery Gajek, niebojący się oddawać rzutów zza linii dziewięciu metrów. Ogólna skuteczność drużyny stała jednak wciąż na niskim poziomie i Madziarzy konsekwentnie zwiększali przewagę, głównie za sprawą Miklósa Rosty i wspomnianego już Szöllősiego. Przy dziesięciobramkowym prowadzeniu Madziarów po raz pierwszy w tym dwumeczu na boisku pojawił się Szymon Działakiewicz, który podobnie jak Gajek wykazywał widoczną ochotę do rzucania na bramkę. Mimo kilku jego efektownych trafień, przewagi nie udało się zniwelować. Podsumowaniem tego meczu w wykonaniu Polaków niech będzie rzut Patryka Walczaka w poprzeczkę oddany z czystej pozycji na dziesięć sekund przed końcowym gwizdkiem. Mecz zakończył się wynikiem 26:36.

Polska: Wałach, Skrzyniarz, Jastrzębski – Daszek 5, Jędraszczyk, Olejniczak 4, Komarzewski 2, Walczak, Bis, Paterek, Pietrasik 1, Ossowski 1, Wiaderny, Gębala 5, Działakiewicz 3, Dawydzik, Gajek 4, Czapliński 1

Węgry: Ando, Palasics – Sipos, Boka 3, Z. Krakovszki 1, Ligetvari 2, B. Krakovszki 6, Mathe 3, Fazekas, Rodriguez 1, Szollosi 5, Szita 4, Ancsin, Bodo 3, Rosta 6, Lekai, Onodi 1, Hanusz 1