2023-09-21 23:03:12
Michał Wołowicz

Barca rozbiła SC Magdeburg. Zwycięstwa THW, PSG i Telekomu

W czwartek kończyliśmy drugą kolejkę Ligi Mistrzów. Poza meczem Industrii Kielce do rywalizacji stanęli inni faworyci do turnieju Finał 4. Zwycięstwa, choć nie bez problemów, odniosły zespoły PSG, THW Kiel, Barcelony i Telekomu Veszprem. Indywidualnie dzień do udanych mogą zaliczyć polscy obrotowi, Kamil Syprzak był najlepszym strzelcem paryżan w meczu z HC Zagreb. Natomiast grający od obecnego sezonu w barwach mistrza Chorwacji Patryk Walczak punktów naturalnie nie zdobył, ale dostał swoje minuty również w ataku zdobywając dwie bramki z trzech rzutów.

Faworyt pierwszego spotkania był dość wyraźny i byli nim gospodarze. Co prawda Pick Szeged to solidna europejska firma, ale kilończycy rokrocznie są głównymi kandydatami do końcowego triumfu, tym razem dodatkowo grając we własnej hali. I chociaż faworyci faktycznie wygrali, to na jakość widowiska nie można było narzekać. Węgrzy walczyli o jak najlepszy rezultat i właściwie przez cały mecz byli bardzo blisko bardziej utytułowanych rywali. W bramce momentami dosłownie dwoił się (odbijając tyle samo rzutów co duet bramkarski „Zebr”) Roland Mikler, w ataku bardzo dobre zawody rozgrywali Sostaric i Banhidi.

Do przerwy THW prowadziło jedną bramką, po około dziesięciu minutach drugiej części dzięki trafieniu Patricka Wiencka zwiększając przewagę do trzech bramek. Od tego momentu Pick nie był już w stanie ponownie złapać kontaktu, ale dystans pomiędzy zespołami nie powiększał się przesadnie, chociaż losy zwycięstwa wydawały się przesądzone. Dla THW Kieł było to drugie zwycięstwo w nowym sezonie Ligi Mistrzów, Pick Szeged ma na koncie dwie porażki, chociaż w żadnej z nich nie odstawał wyraźnie od silniejszego zespołu rywali.

THW Kiel - OTP Bank Pick Szeged 35:32 (16:15)

THW: Bellahcene (30%), Mrkva (23%) - Eckberg 7, Reinkind 6, Wiencek 4, Ellefsen a Skipagoetu 4, Johansson 3, Martinez Gurbindo 3, Pekeler 3, Oeverby 2, Ehrig 1, Jacobsen Landin 1, Bilyk 1, Dahmke, Wallinius.

Pick: Mikler (32%), Imsgard (11%) - Sostaric 8, Banhidi 7, Mackovsek 4, Alustiza Garciandia 3, Stepancic 2, Martins Soares 2, Gaber 2, Bombac 2, Frimmel 1, Kalarash 1, Bodo, Jelinic, Szilágyi.

W Paryżu spodziewano się najmniej ciekawego meczu, ale wcale tak nie było. RK Zagrzeb postawił twarde warunki zwłaszcza w początkowych fragmentach meczu. Dopiero w ostatnich dwóch akcjach pierwszej połowy PSG zbudowało dwubramkową przewagę, kiedy wcześniej tablica wyników co chwilę wskazywała remis, a momentami nawet jednobramkową przewagę gości.

Podobny przebieg miała druga część meczu, gospodarze cały czas nie byli w stanie zbudować większej przewagi, szyków mistrza Chorwacji nie pomieszała nawet czerwona kartka dla Faljicia. Najbliżej walki o punkty szczypiorniści z Zagrzebia byli na około dziesięć minut przed końcem przy stanie 31:30. W ostatnich fragmentach zabrakło im jednak szczęścia (bo czy można mówić o braku doświadczenia mając w składzie Timura Dibirova), co pozwoliło PSG odnieść czterobramkowe zwycięstwo. Najskuteczniejszy w zespole gospodarzy był Kamil Syprzak z ośmioma bramkami na koncie.

Paris Saint-Germian Handball - RK Zagrzeb 35:31 (18:16)

PSG: Palicka (28%), Green (33%) - Syprzak 8, Steins 7, Karabatic L. 3, Holm 3, Prani 3, Toennesen 2, Romeu Balaguer 2, Grebille 2, Mathe 2, Karabatic N. 2, Sole Sala 1, Criado Marchan, Keita, Plantin.

RK Zagrzeb: Mandic (22%), Panjtar (14%) - Cuni Morales 7, Dibirov 5, Klarica 4, Faljic 3, Srna 3, Kos 2, Walczak 2, Sirotic 2, Cupic 2, Glavas 1, Cavar, Gojun, Klis, Kavcic.

Dużo mniej emocji mieliśmy w Barcelonie. Mecz zapowiadający się na ozdobę drugiej kolejki pomiędzy obrońcą tytułu i głównym kandydatem do tegorocznego zwycięstwa okazał się ogromną klapą. W grze mistrza Hiszpanii widać było chęć odegrania się na Magdeburgu za porażkę w ubiegłorocznym półfinale, a Niemcy wyglądali jak kompletnie wypaleni. Ostatecznie zostali wręcz zmieceni z parkietu. W 7. minucie Barca prowadziła 6:2, Magdeburg jeszcze do końca pierwszej połowy starał się stwarzać pozory rywalizacji, ale z minuty na minutę było coraz gorzej. Niemcy zupełnie nie radzili sobie z defensywą Katalończyków, a kiedy już oddawali rzuty to większość z nich szła w ręce świetnie dysponowanego Emila Nielsena.

Druga połowa to już zupełnie rywalizacja bez historii. Barcelona podwoiła przewagę z pierwszej połowy, w drugim meczu z rzędu znakomitą formę strzelecką zaprezentował Dika Mem, a Niemcy nie mogli znaleźć punktu zaczepienia. Gospodarze nie odpuszczali do ostatniej piłki, o czym może świadczyć fakt, że pomimo okazałej przewagi to oni zdobyli dwie ostatni bramki w meczu. Tym samym Barcelona w dwóch pierwszych kolejkach odniosła dwa zwycięstwa, Magdeburg zaliczył z kolei duży falstart przegrywając drugi mecz z rzędu. O ile z Veszprem ich gra nie wyglądała aż tak źle, o tyle dzisiaj zaprezentowali się na poziomie najsłabszego zespołu w całej stawce.

Barcelona - SC Magdeburg 32:20 (14:8)

Barca: Nielsen (49%), Perez de Vargas (67%) - Mem 8, Gomez 6, Wanne 4, Valera 4, Richardson 3, Frade 2, Janc 2, N’guessan 2, Goncalves Dos Santos, Langaro, Barrufet, Cikusa i Jelicic.

SC Magdeburg: Hernandez Ferrer (31%), Portner (20%) - Musche 3, Weber 3, Claar 2, Smarason 2, Magnusson 2, Hornke 2, Lagergren 2, Jensen 1, Damgaard 1, Bergendahl 1, O’Sullivan, Mertens, Pettersson.

Do ostatnich minut o zwycięstwo we własnej hali musiał walczyć Telekom Veszprem. Montpellier dobrze weszło w mecz prowadząc 0:2 i 4:7. Węgrzy regularnie odrabiali straty, ale kiedy już byli w stanie doprowadzić do remisu, zaraz lepszą serię zaliczali Francuzi znowu budując trzybramkową przewagę. Bardzo skuteczny był zwłaszcza Sebastian Karlsson, a po stronie Telekomu najczęściej trafiali Elderaa i Valiupau.

Swoją dramaturgię miała również druga połowa, choć w tym przypadku częściej „na górze” byli gospodarze. W 43. minucie po dłuższym czasie wrócili na prowadzenie, dziesięć minut później prowadząc już 29:24. Montpellier nie złożyło jednak broni w ostatnich minutach rzucając się do odrabiania strat. W tym pomogła im zdecydowanie lepsza postawa w defensywie i kilka piłek odbitych przez Bolzingera. W ostatnich pięciu minutach Veszprem nie zdobyło bramki, a trafienia Panicia, Pellasa (2x) i Konana (2x) napędzały zespół gości, ale ostatecznie do zabrakło im czasu, aby liczyć w czwartkowym spotkaniu na punkty.

Telekom Veszprem - Montpellier HB 33:31 (13:15)

Veszprem: Biosca (20%), Corrales (13%) - Elderaa 7, Vailupau 6, Remili 4, Sandell 3, Marguc 3, Pechmalbec 3, Fabregas 3, Fathy Omar 1, Nilsson 1, Mage 1, Casado 1, Kosorotov, Ligetvari.

Montpellier: Desbonnet (23%), Bolzinger (36%) - Karlsson 6, Nacinovic 4, Konan 4, Panic 3, Hesham Elsayed 4, Pellas 4, Monte Dos Santos 2, Villeminot 1, Lenne 1, Berthier, Porte, Cornette, Skube, Fernandez, Bolzinger.