2023-01-04 19:23:43
Wojciech Staniec

Szymon Sićko wrócił do gry. Strachu nie było

Na tydzień przed mistrzostwami świata do gry wrócił Szymon Sićko. W meczu z Iranem rzucił on cztery bramki.

W połowie grudnia w meczu PGNiG Superligi pomiędzy Industrią Kielce a Orlen Wisłą Płock Szymon Sićko został ostro faulowany przez Leona Susnję. Upadając wpadł jeszcze na Przemysława Krajewskiego i upadł bokiem głowy na boisko. Sytuacja wyglądała bardzo groźnie, po powrocie z Płocka do Kielc rozgrywający trafił do szpitala. W pewnym momencie było nawet podejrzenie, że może mieć krwiaka. To się na szczeście jednak nie potwierdziło się. 

Sićko po kilku dniach wyszedł ze szpitala, obejrzał nawet z trybun mecz kieleckiego klubu w Lidze Mistrzów z Celje Pivovarną Laśko. Później trwała walka z czasem. Rozgrywający pojawił się na zgrupowaniu reprezentacji Polski w Krakowie, jednak w 4Nations Cup nie zagrał. Na jego występ musieliśmy poczekać do początku styzcznia i starciu z Iranem. - Bardzo fajnie, czekałem na ten powrót, bo byłem już z chłopakami już w Krakowie na turnieju. Tam tylko trenowałem i dochodziłem do siebie. Na prawdę to bardzo cieszy, tym bardziej granie w reprezentacji przed własną publicznością - powiedział po meczu sam zawodnik.

Na boisku Sićko grał tylko w pierwszej połowie. - To decyzja trenera, pierwszy mecz po powrocie, nie chciał mnie bardzo obciążać. Dostałem tylko trzydzieści minut, które bardzo cieszy po tej przerwie - wyjaśnił zdobywca czterech bramek. Pomimo tego, że kilka tygodni temu doznał on groźnie wyglądajcej kontuzji, to teraz nie było strachu. - Nie czułem go, jeżeli bym czuł to nie chciałbym już wracać przed urazem. Nie czuję strachu, czuję się tak jak przed urazem - zapewnił po meczu.

Za tydzień Polacy rozpoczną mistrzostwa świata. - Myślimy o tych meczach, głównie o pierwszym meczu z Francją. Dużo o tym rozmawiamy, także podczas treningów, przy różnych zagraniach staramy się je ustawiać już pod Francję. Koncentrujemy się na tych meczach wspólnie z trenerem i zawodnikami - powiedział Sićko.

fot. Michał Stańczyk/MŚ 2023