2022-01-28 09:11:08
Michał Szpulak

Starcia tytanów w półfinałach!

Czas na najważniejsze rozstrzygnięcia ME 2022. W grze o medale zostały już tylko cztery drużyny – Hiszpanie (obrońcy tytułu) Francuzi (mistrzowie olimpijscy) Duńczycy (Mistrzowie świata) i Szwedzi (wicemistrzowie świata). Kto zdobędzie złoto szesnastego turnieju o mistrzostwo Europy?

W ostatnich latach ta czwórka zdominowała światowy handball. Oczywiście nie można zapominać o Norwegach, Chorwatach czy Niemcach, jednak ostatnie trzy wielkie imprezy (MŚ 2021, IO w Tokio i ME 2022) to słabe turnieje w wykonaniu tych reprezentacji.

Zostali więc najwięksi z największych. Hiszpanie to specjaliści od tego turnieju, którzy byli w wielkim finale trzy razy na ostatnie trzy turnieje, wygrywając dwa ostatnie (2018 i 2020). Nie zwykli przegrywać o wielką stawkę na czempionacie Starego Kontynentu.

Dania to czołg, który z kolei specjalizuje się w Mistrzostwach świata, na których ekipa Nikolaja Jakobsena nie przegrała… od 2017 i fatalnych dla niej MŚ we Francji i meczu w 1/8 finału z Węgrami. Na Euro nie potrafią jednak zdobyć medalu od 2014 roku i najbardziej historycznego finału w historii Euro, co wydaje się szokujące i niewiarygodne.

Dwaj wybitni tenisiści Rafael Nadal oraz Roger Federer słyną z tego, że ten pierwszy jest specjalistą od French Open, turniejów imienia Rollanda Garrosa, ten drugi to zaś król Wimbledonu przez duże K. Można więc ich porównać do Hiszpanii i Danii, bo jedni uchodzą za fachowców od ME w ostatnich latach, drudzy chełpią się Mundialami.

Francuzi w końcu wrócili na piedestał po IO w Tokio, gdzie w końcu okazali się najlepsi na wielkiej imprezie, a przerwę mieli czteroletnią od MŚ u siebie w 2017 roku i finału z Norwegią. Francja wróciła na optymalne tory i potrafi znowu wchodzić na najwyższe szczyty, jednak bywa też nieregularna, co może zaważyć na ostatecznym rezultacie.

Szwedzi to przyczajony tygrys, który zaatakować może w każdej chwili, a z tą kapitalną obroną mogą to zrobić, mogą myśleć o złocie. Na pewno ekipa Glenna Solberga liczy na niespodziankę, bo w końcu „Trzy Korony” nie wygrały wielkiego turnieju od 2002 roku i końca złotej generacji „Bengan Boys”.

W pierwszym piątkowym półfinale zagrają starzy dobrzy znajomi. Jedni z Półwyspu Jutlandzkiego, drudzy z Iberyjskiego. Starcia dwóch wielkich „firm”, którego nie trzeba przedstawiać. Prawdziwy klasyk, a wojny jakie toczyli na przestrzeni ostatnich 15 lat przeszły już do historii. Najbardziej pamiętne pojedynki to ćwierćfinał MŚ w Katarze, gdzie La Roja pod wodzą Manolo Cadenasa ograła Danię w końcówce po golu Joana Cañellasa na trzy sekundy przed końcem meczu. Innym legendarnym meczem jest finał MŚ dwa lata wcześniej w Hiszpanii, kiedy Los Hispanos w Palau Sant Jordi w Barcelonie rozbili Duńczyków…. 35:19. Pewnie do teraz jak Mikkel Hansen czy Hans Lindberg spędzają wakacje w stolicy Katalonii to omijają tą halę szerokim łukiem. W ostatnich meczach lepiej wypadają jednak Duńczycy, którzy wygrali półfinał IO w Tokio 27:23, lepsi byli także rok temu na MŚ 2021, też w półfinale. Dania to faworyt tego meczu, ale jak to napisał dziennikarz Marci Jorge Dargel – Drapieżne hiszpańskie wilki zagrają w swoim środowisku naturalnym. Szykuje się spektakl godny przedstawień w La Scali w Mediolanie. 

Francja kontra Szwecja to nieco pojedynek dwóch mijających pokoleń. Nie jeden kibic handballu na pewno marzyłby o sytuacji, w której legendarni :Bengan Boys” zmierzyliby się z francuską potęgą z lat 2006-2017. To byłoby epickie starcie, do którego jednak nigdy nie doszło. Les Bleus grają o swoje czwarte mistrzostwo Europy w historii, Szwedzi z kolei o piąte. Można powiedzieć, że lwia część czytających tą zapowiedź może nie pamiętać ostatniego złota Szwedów w 2002 roku z własnych parkietów, gdzie w finale pokonywali Niemców i kończyła się pewna era. Później zaczęła się era Francuzów, którzy osiągnęli jeszcze więcej, była to taka wersja 2.0 szwedzkich Bengan Boys. W ostatnich latach Szwedzi mierzą się z Francuzami w miarę regularnie, jednak nie zawsze Trójkolorowi wychodzą zwycięsko. Ostatni półfinał MŚ z Egiptu to niespodziewane wysokie zwycięstwo Skandynawów 32:26. Wcześniej grali jednak w 2018 na Euro w Chorwacji, a tam zdecydowanie lepsza była Francja (23:17). Rok wcześniej zagrali w ćwierćfinale MŚ we Francji i Les Bleus wygrali 33:30 później zdobywając złoto. Faworytem, ale minimalnym wydają się podopieczni Guillaume'a Gilla, jednak Szwedzi doskonale wiedzą, że jest to ich kolejna szansa na złoto i nie chcą jej zaprzepaścić. 

Ta czwórka w ostatnich latach bardzo często znajduje się w półfinale. Poczynając od 2011 roku, gdzie w Szwecji w finale znalazły się Dania i Francja, a po kapitalnym finale i dwóch dogrywkach zwyciężyła Francja, o trzecie miejsce Hiszpanie pokonali Szwedów. W 2018 roku w Chorwacji było na odwrót, bo to Hiszpania ze Szwecja zagrały w finale i La Roja także okazała się lepsza, o trzecie miejsce Francuzi pokonali Danię. W 2021 roku w Egipcie Dania w finale ograła Szwedów, a Hiszpanie pokonali o trzecie miejsce Francuzów. 

Jak będzie teraz? Dowiemy się w niedzielę, najpierw jednak czas na półfinały! 

Terminarz:

Piątek (28 stycznia):

mecz o 5. miejsce:

godz. 15.30 Islandia - Norwegia

półfinały:

godz. 18 Hiszpania - Dania

godz. 20.30 Francja - Szwecja

Niedziela (30 stycznia):

godz. 15.30 mecz o 3. miejsce

godz. 18 finał

Więcej o piłce ręcznej posłuchasz w podcaście Handball Talks PL:

fot. Stanko Gruden / kolektiff