2022-01-13 09:41:38
Michał Szpulak

Odliczanie wsteczne. Czas na Mistrzostwa Europy 2022

Jak co roku w styczniu najlepsze reprezentacje świata przystąpią do turnieju rangi mistrzowskiej, Tym razem na parkietach węgierskich i słowackich rozegramy piętnaste mistrzostwa Starego Kontynentu. Faworytów do medali jest wielu, faworytów do zwycięstwa przynajmniej trzech. 

Polacy przed trudnym zadaniem w grupie D

W tej grupie na papierze faworyt jest jeden – Niemcy. Polacy nie przystępują do turnieju w roli kopciuszka, bo argumentów mają przynajmniej tyle samo jak pozostali dwaj rywale – Białoruś i Austria. Gdyby handball był szablonem na kopiuj wklej, to nasi szczypiorniści o drugie miejsce powinni powalczyć z Białorusinami, podopiecznymi Jurija Szewcowa. Ten sport (jak każdy) tak jednak nie wygląda, Polacy na kilka dni przed startem stracili przez Covid19 na pierwszą fazę Dawida Dawydzika i Rafała Przybylskiego. A już po przylocie okazało się, że pozytywny testy otrzymało też pięciu innych zawodników.

Do kadry po przerwie wraca nasza gwiazda, zawodnik PSG Kamil Syprzak. Jak zwykle pozycje bramkarza i obrotowego mamy bardzo silnie obsadzone. Zobaczymy też jak na środku rozegrania poradzi sobie duet Michał Olejniczak-Maciej Pilitowski. Wielką nadzieją będzie też przestawienie Michała Daszka z prawego skrzydła na prawe rozegranie – pierwszy raz zagra na tej pozycji na wielkim turnieju. Nie mamy się czego wstydzić i na pewno możemy spokojnie pomyśleć o drugim m miejscu w tabeli na koniec zmagań oraz pokonanie Białorusi i Austrii. Potem w dalszej fazie czekają nas potencjalnie pojedynki z Norwegami, Hiszpanami czy Szwedami, więc warto awansować, żeby przecierać się z czołówką, bo sam mecz z Niemcami to za mało, żeby się rozwijać.

Nasi zachodni sąsiedzi jako faworyt na wielkich imprezach spisują się o wiele gorzej niż jako czarny koń. Tym razem osłabień ciąg dalszy – na reprezentacyjną karierę przeszli Uwe Gensheimer, Johannes Bitter i Steffen Weinhold, a przerwę od kadry zrobił sobie Hendrik Pekeler. Paul Drux wciąż leczy kontuzję, a Patrick Groetzki i Fabian Wiede z powodów osobistych opuszczą Euro. Do tego wielki talent niemieckiej piłki ręcznej Juri Knorr nie poddał się szczepieniom i także nie zagra na turnieju. Cała nadzieja Niemców w Juliusie Kühnie, Kai Häfnerze, Andreasie Wolffie, Patricku Wiencku, Janniku Kohlbacherze czy Timo Kasteningu którzy będą zdecydowanymi liderami swojej kadry. Można powiedzieć, że Niemcy pod nieobecność Druxa znowu będą mieli problemy z obsadą środka rozegrania, bo PhilippWeber wspierany przez młodych z Gummersbachu i Lipska – młodego 21-letniego Juliana Köstera czy 22-letniego Lukę Witzka może mieć problemy, ale zarówno może któryś z nich okaże się objawieniem. Podopieczni Alfreda Gislasona są faworytem naszej grupy, jednak w dalszej fazie mogą mieć spore problemy w rywalizacji z Hiszpanami, Norwegami czy Szwedami. Niemcy mogą zaskoczyć, lecz nikt na nich nie stawia.

Białoruś i Austria przystąpią do Euro z nadziejami na wyjście z grupy. Szczególnie tyczy się to naszych wschodnich sąsiadów, którzy od już kilku lat mają chrapkę na coś więcej. Kontuzja kostki wykluczyła z turnieju Artsema Karaleka, ale w grze na kole jest Viauchaslau Bokhan z Motoru Zaporoże . Shevtsov liczyć będzie na swoich skrzydłowych – Mikite Vailupau i Andria Yurynoka, playmakera Artioma Kulaka i zawodnika Łomży Vive Kielce – bombardiera z lewego rozegrania Uladzislau Kulesha.

Austriacy z wyjątkiem Roberta Webera, Sebastiana Frimmela, Nikoli Bilyka czy Janko Bożovicia nie mogą się pochwalić zbyt wielką siłą rażenia, ale ich atutem będzie kolektyw. W miarę zgrany, ale na Białoruś i Polskę może to wystarczyć, przynajmniej tak myślą kibice z Wiednia, Salzburga czy Grazu. Dla trenera Alesa Pajovicia wyjście z grupy to będzie ogromny sukces, jednak nie jest to misja niemożliwa.

La Roja pragnie przejść do historii

Los Hispanos mogą dokonać czegoś wielkiego. Tylko jednej drużynie w historii udało się wygrać europejski czempionat trzy razy z rzędu, a byli to Szwedzi w latach swojej świetności (1998-2002). Co ciekawe nikt inny nie potrafił obronić mistrzostwa Europy z wyjątkiem Hiszpanów i Szwedów. Hiszpanie znajdują się na ostatniej prostej przygotowań do zmiany pokoleniowej, a pierwsze jej efekty będziemy widzieć już teraz, na tym turnieju. Odchodzących na emeryturę Raúla Entrerríosa i Daniego Sarmiento na środku rozegrania zastąpili talent Ian Tarrafeta i bardziej doświadczony Agustín Casado powrócił natomiast Joan Cañellas i Eduardo Gurbindo, który ma zastąpić odpoczywającego po trudach sezonu Alexa Dujshebaeva. Na kole Adriá Figueras czy Iñaki Peciña, niepowołany został Rubén Marchán. Potęgą są bramkarze i skrzydłowi, którzy w całej stawce Hiszpanie mają chyba najlepszych na turnieju. Gra spoczywać będzie na Ferranie Solé, Gonzalo Pérezie de Vargasie, Rodrigo Corralesie, Aleixu Gomézie czy Jorge Maquedzie. Hiszpania to faworyt do medalu, może i złota, ale kluczem będzie szybka adaptacja środkowych w drużynie i płynność w grze, z jakiej La Roja słynie. Hiszpanie zagrają w grupie E ze Szwecją, Bośnią i Czechami.

Rozpędzeni Les Bleus chcą w końcu złota na Euro

Być może wydaje się to nieprawdopodobne, ale ostatnie nie tyle złoto, co w ogóle ścisły finał Francuzi rozegrali w 2014 roku w Jyske Bank Boxen w Herning, gdzie po legendarnym finale ograli Duńczyków. Francuzi muszą się tym razem liczyć ze stratami, mieli bardzo poważne problemy z Covidem, do tego Elohim Prandi w sylwestra został zaatakowany nożem i trafiony aż sześć razy, nic się jednak poważniejszego nie stało. Francuzi po wygraniu IO w Tokio znowu są na piedestale, jednak ostatnie zawirowania mogą różnie na nich wpłynąć, a pamiętamy wtopę podczas ostatnich ME 2020. Z kontuzjami zmagają się Nedim Remili czy Timothey N'guessan, którzy nie zagrają na turnieju. Trójkolorowi mają jednak tyle jakości, że bez problemu ich zastąpią. Romain Lagarde, Kentin Mahe, Melvyn Richardson, Dika Mem, Nikola Karabatić, Ludovic Fabregas czy Dylan Nahi to armaty drużyny znad Sekwany. Francja zdecydowanie celuje w złoto, bo już dawno nie poczuła jego smaku na tej imprezie. Francuzi zdobywając złoto ME w klasyfikacji złotych medali zrównają się ze Szwedami (4 złota). Francja zagra w grupie C z Chorwatami, Serbami i Ukraińcami.

Ciężkie momenty wicemistrzów Europy

Chorwaci po fatalnych MŚ 2021 (15 miejsce) i nie zakwalifikowaniu się na IO w Tokio mają ręce pełne roboty, bo tak słabych wyników nie było u popularnych Kowbojów od dawna. Igor Karačić na chwilę zrobił sobie przerwę, Hrvoje Horvat nie powołał też Manuela Štrleka, więc skład nieco okrojony. Na domiar złego Domagoj Duvnjak i Luka Cindrić przez covid opuszczą pierwszą fazę turnieju. To szansa dla Ivana Martinovicia, Halila Jaganjaca czy Marko Mamicia na pokazanie się z lepszej strony. Ostoją będzie Ivan Čupić, Ivan Pešić czy David Mandić. Hrvatska liczy na jakąś niespodziankę, jednak wszystko zależy od zdrowia najważniejszych graczy. Medal teoretycznie jest możliwy, jednak powtórka sprzed dwóch lat to raczej mrzonka.

Ten dynamit nie wypalił już dawno

Podopieczni Nikolaja Jakobsena mają ostatnio momenty wielkiej chwały na MŚ czy na IO, jednak Euro od 2012 nie było przez nich wygrane. Dziesięć lat czekania to sporo, a przez ten czas Duńczycy zdołali osiągnąć wiele, ale nie na tym turnieju. Skład wręcz lśni. To główny kandydat do tytułu obok Francuzów albo i większy. Mattias Gidsel, Jacob Holm, Mikkel Hansen, Lasse Andersson, Rasmus Lauge, Mads Mensah, Niklas Landin, Emil Jakobsen czy Magnus Saugstrup to największe gwiazdy tej ekipy. Na każdej pozycji przynajmniej dwóch klasowych graczy, którzy mogą zagwarantować jakość i spokój w grze. Duńczycy w grupie zagrają ze Słowenią, Czarnogórą i Macedonią Północną i są jej zdecydowanym faworytem.

Czerwona ściana węgierskich marzeń

Wegrzy w MVM Dome przy dwudziestotysięcznej publiczności będą się czuli niesamowicie, a rywale będą w handballowym piekle, niczym po ostrym węgierskim salami czy papryczce chili. Ekipa Istvána Gulyása będzie mieć trudne zadanie, a nadzieje w narodzie po ostatnich MŚ w Egipcie urosły dosyć mocno. Mając jednak w swoim składzie Bence Banhidiego, Dominika Mathe, Rolanda Miklera czy Mate Lekaia mogą myśleć o czymś naprawę wielkim. Węgrzy na wielkich turniejach regularnie zawodzą, jednak obecny turniej będzie szansą, żeby wejść do czwórki wielkiego turnieju pierwszy raz od IO w Londynie w 2012 roku. Czerwone morze wiernych fanów ma w tym zdecydowanie pomóc. W grupie Węgrzy zagrają z Islandią, Portugalią i Holandią. Druga faza będzie jednak trudniejsza, bo Madziarzy mogą trafić na Francję, Chorwację i Danię.

Obrona brązu to dla Wikingów za mało

Podopieczni Cristiana Berge są na pewno nienasyceni ostatnimi wynikami. Brąz na ME 2020 to dla nich standard. Bo z takimi zawodnikami jak Sander Sagosen, Kent Robin Tonnesen, Alexander Blonz, Kristian Bjornsen czy Harald Reinkind powinni myśleć o czymś więcej. Po IO karierę reprezentacyjną zakończył Magnus Jondal, a Goran Johannessen wciąż leczy kontuzję pachwiny. Norwegowie trafili do grupy z Rosją, Słowacją i Litwą, więc wyjść na pierwszym miejscu powinni na spokojnie. Norwegowie nie są głównym faworytem, jednak jeśli ostatecznie uda im się wywalczyć złoto to nie będzie to żadna sensacją.

Szwedzi znowu mogą myśleć o tronie

Ekipa ze Skandynawii zaskoczyła na ostatnich MŚ, w których zajęła drugie miejsce. Teraz ich apetyty urosły zapewne nawet do złota, bo z Jimem Gottfridssonem, Hampusem Wanne Albinem Lagergrenem, Andreasem Palicką czy Niklasem Ekbergiem to może stać się faktem. Kontuzję leczy jeszcze drugi etatowy bramkarz Mikael Appelgren, jednak ostatecznie Tobias Thulin i Peter Johannesson powinni wcielić się w rolę niezłych zmienników. Trzy Korony poważ nie myślą o tytule wielkiej imprezy, bo ostatnio co dochodzą do finału to muszą uznać wyższość rywala.

Czarne konie

Tutaj na pewno wskażemy Islandczyków z powracającym Aronem Palmarssonem oraz kapitalnym Omarem Magnussonem, liderem Magdeburga. Do tego świetne skrzydła Bjarki Elisson i Sigvaldi Gudjonsson. Islandczycy mogą zaskoczyć.

Do miana czarnego konia jak zwykle aspiruje Słowenia, jednak bez Deana Bombaca, ale ze świetnie znanymi Stasem Skube, Borutem Mackovsekiem, Blazem Jancem, Miha Zarabecem czy Jure Dolenecem. Słoweńcy to faworyt do zajęcia drugiego miejsca w grupie A.

Portugalia osłabiona brakiem Andre Gomesa, Luisa Frade, Pedro Porteli czy Gilberto Duarte nie wygląda już tak groźnie. Jednak Miguel Martins, Rui Silva czy Diogo Branquinho dalej daja jakość, która może się przełożyć na ciekawy wynik.

Ostatnim z czarnych koni wydaj się być reprezentacja Rosji, w której szaleje Sergei Kosorotov i Dimitry Zhitnikov. Wspomagani na skrzydłach Igorem Soroką czy Danilem Shiskarovem, oraz Dmitrii Kiselvem mogą sprawić kilka niespodzianek.

Zaskoczyć mogą też na pewno Holendrzy, którzy pod wodzą Elingura Richardssona robią w ostatnich latach spore postępy. Jednak maja grupę z gospodarzem Węgrami i wydaje się, że ktoś z dwójki Portugalia i Islandia ostatecznie z nimi wygra.

Czas więc zacząć najważniejszą reprezentacyjną imprezę roku. Rozpoczynają się Mistrzostwa Europy 2022 na Węgrzech i na Słowacji!