2019-05-22 20:13:00
Patryk Dziadura

Zagłębie nie złamało Stali. Mielczanie wyszarpali udział w barażach!

To był mecz marzenie. Pełen dramaturgii, zwrotów akcji zakończony finałowym pościgiem. Idealnie wpisali się w ten scenariusz mieleccy szczypiorniści, przełamując Zagłębie w ostatnich minutach i wykorzystując porażkę Arki, uzyskali ostatnią szansę na przetrwanie w Superlidze poprzez barażowy dwumecz.

Zwycięstwo lub śmierć. Pod takim sloganem miała przebiegać podróż Stali do Lubina w ostatnim akcencie Superligi. Zadanie tym trudniejsze, bowiem zwycięstwo nie oznaczało uniknięcia degradacji, gdyż Arka musiała swoje spotkanie przegrać, by mielczanie wdrapali się w ostatniej kolejce na barażowe miejsce. Zespół z Dolnego Śląska nie zwykł przegrywać ze Stalą we własnej hali. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce 15 marca 2015 roku.

REKLAMA

Jakub Skrzyniarz przywitał się trzema interwencjami z rzędu, dając wyraźny sygnał, że przyjezdni przejdą w Lubinie katusze. Paradami napoczął Huberta Korneckiego, Tomasza Mochockiego oraz Szymona Krajewskiego. Głównie dzięki jego zjawiskowej grze Miedziowi utrzymywali dwie bramki przewagi. Aż do 13. minuty, kiedy świetne wejście zaliczył Matej Sarajlić i to z jego największym udziałem mielczanie wyrównali 6:6. W sukurs poszedł ze skrzydła Paweł Wilk, który wraz z chorwackim rozgrywającym dał prowadzenie 6:8. To rozpoczęło serię aż czterech zmian prowadzenia.

Zryw Stali ukrócił hattrickiem Marcel Sroczyk, odbierając gościom prowadzenie w 17. minucie. Chwilę później podopieczni Macieja Basiaka wzorowo wykorzystali wykluczenia Dawida Dawydzika oraz Pawła Dudkowskiego, ponownie obejmując prowadzenie na 9:11. Karuzelę zakończył w 28. minucie rewelacyjny Sroczyk, który po raz drugi odzyskał dla Zagłębia prowadzenie, by przy stanie 16:14 zejść do szatni pół godziny przed wielkim finałem walki o utrzymanie. Występ młodego skrzydłowego był olśniewający, gdyż bezlitośnie kontrował rywala. Przeciwwagą dla broniącego z 46-procentową skutecznością Skrzyniarza na pewno nie był Tomasz Wiśniewski, który przez całą pierwszą połowę obronił raptem jeden z siedemnastu rzutów.

Bramkarza Stali po przerwie zastąpił Goran Andelić zaczynając od dwóch udanych interwencji, by następnie powstrzymać niepokonanego dotąd Sroczyka. To była jednak kropla w morzu potrzeb, bowiem bez skuteczności przy rzutach oraz z dużą dozą niefrasobliwości, mielczanie byli daleko od zwycięstwa. Oprócz jednorazowego wyrównania przez Bartosza Kowalczyka w 35. minucie, mielczanie nie potrafili przechylić szali na swoją stronę.

Oblicze meczu odmienił Piotr Krępa, który po przerwie na życzenie trenera Basiaka w 48. minucie odzyskał dla Stali prowadzenie, a minutę później podwyższył na 21:23. Do tego czasu lubinianie byli dziewięć minut bez bramki, a liczba ich strat rosła w zastraszającym tempie. Mielecki kołowy podwyższył raz jeszcze na 23:27 sześć minut przed końcem. Ostatnie trafienie Krępy było kluczowe, gdyż gospodarze nie byli już w stanie odrobić takiej straty. Trud Stali nie poszedł jednak na marne. Arka przegrała po karnych swoje spotkanie w Gdańsku, co przy równej liczbie punktów z gdynianami, oznacza baraże dla mielczan.

MKS Zagłębie Lubin - SPR Stal Mielec 26:30 (16:14)

MKS Zagłębie Lubin: Małecki, Skrzyniarz - Bondzior 2, Borowczyk 1, Dawydzik 4, Dudkowski 2, Gębala 3, Kużdeba, Marciniak 1, Moryń 1, Mrozowicz 2, Pawlaczyk 3, Pietruszko, Sroczyk 6, Stankiewicz 1, Szymyślik

Kary: Dawydzik, Dudkowski, Pietruszko - 2 minuty

Karne: 0/1

SPR Stal Mielec: Andelić, Wiśniewski - Dutka, Grzegorek, Jędrzejewski 1, Kornecki 1, Kowalczyk 5, Krajewski, Krupa 2, Krępa 6, Mochocki 4, Rutkowski, Sarajlić 4, Skuciński, Wołyncow, Wilk 3

Kary: Grzegorek, Rutkowski - 2 minuty

Karne: 4/5

Fot. SPR Stal Mielec