2019-04-20 16:27:00
Patryk Dziadura

Głęboki oddech Energi Wybrzeża. Zagłębie Lubin jedyną drużyną bez punktu

Zagłębie w jeden tydzień zdążyło wplątać się w śmiertelną walkę o pozostanie w elicie, jak i zniechęcić się do obu trójmiejskich drużyn Superligi. Po Arce tym razem Wybrzeże skarciło podopiecznych trenera Bartłomieja Jaszki, którzy odbili sobie nieudaną podróż do Kalisza.

Tak się złożyło, że dwie najlepiej punktujące drużyny, które nie dostały się do najlepszej ósemki, przegrały swoje pierwsze mecze, niespodziewanie - zwłaszcza Zagłębie - okupując ostatnie miejsca w tabeli bez punktów. Tym samym którakolwiek z drużyn by dzisiaj nie przegrała, zostałaby zaangażowana w walkę o utrzymanie bardziej niż ktokolwiek przypuszczał. W historii bezpośrednich starć tylko raz wygrywali goście w przebiegu profesjonalnej ligi. Było to pierwsze starcie, które jedną bramką zwyciężyli gdańszczanie.

REKLAMA

Jak bardzo podrażnieni byli bohaterowie spotkania pokazał sam początek, gdzie po niespełna czterech minutach szybkich ataków było 3:2. Mimo kar dla Michała Papaja i Piotra Frańczaka, gospodarze byli dużo konkretniejsi w pierwszych dziesięciu minutach i odstawali na trzy oczka (7:4). Nawet gdy sporadycznie nie radzili sobie w ataku, Miedziowi kompletnie nie potrafili skorzystać z okazji i zamiast zdobyć łatwą bramkę, piętrzyli liczbę strat po swojej stronie. Tym samym Wojciech Prymlewicz w 15. minucie powiększył przewagę do stanu 10:6.

Po przerwie na życzenie trenera Jaszki metamorfoza obrony Zagłębia trwała krótko. Świetną serię zaliczył Mateusz Wróbel dziurawiąc siatkę Jakuba Skrzyniarza trzykrotnie, a różnica utknęła na czterech trafieniach (13:9). Gdańszczanie stanowili zagrożenie z każdej pozycji, więc Krzysztof Komarzewski poszedł za ciosem powiększając przewagę do stanu 15:10. Pięć minut przed końcem Bartłomiej Jaszka przywdział miedziowy trykot, ale nie zmienił oblicza swojej drużyny. Widmo kolejnej porażki poważnie wisiało na lubińską siódemką.

Z podobnym zaangażowaniem weszły w drugą połowę obie drużyny, lecz przez kolejne minuty nie zmieniała się różnica dzieląca ekipy. W 39. minucie Komarzewski przełamał impas rzucając na 25:19, po raz kolejny wyróżniając się ważnym trafieniem. Kto jednak sądził, że to koniec emocji, był w błędzie. Podopieczni trenera Oerneborga poczuli się spokojniejsi o wynik, co rozluźniło ich szyki w obronie i zaprosili lubinian do dalszej gry. Krok po kroku do głosu zaczęli dochodzić do głosu goście, którzy w postaci bramki autorstwa Przemysława Mrozowicza kwadrans przed końcem przedłużyli swoje szanse na uzyskanie zdobyczy punktowej (26:23).

Nieoczekiwanie Ksawery Gajek dwoma trafieniami ponownie zdystansował rywali na pięć trafień. To zabrało jakiekolwiek nadzieje Dolnoślązakom, bo od tego momentu ponownie zaczęli tracić impet, podobnie zresztą jak w spotkaniu z Arką Gdynia, oddali pole przeciwnikowi w ostatnich dziesięciu minutach. Gdańszczanie pracowali już wyłącznie nad śrubowaniem rozmiarów zwycięstwa.

Energa Wybrzeże Gdańsk - MKS Zagłębie Lubin 35:30 (19:15)

Energa Wybrzeże Gdańsk: Chmieliński, Witkowski - Adamczyk, Bednarek 2, Ciołak, Frańczak 1, Gajek 5, Gądek, Janikowski 3, Komarzewski 8, Kondratiuk 5, Papaj, Prymlewicz 6, Salacz 1, Sulej, Wróbel 4

Kary: Bednarek, Frańczak, Janikowski, Komarzewski, Papaj - 2 minuty

Karne: 2/5

MKS Zagłębie Lubin: Małecki, Skrzyniarz - Bondzior, Borowczyk, Czyczykało 6, Dawydzik 2, Dudkowski 6, Gębala 1, Jaszka 2, Kużdeba 2, Moryń 4, Mrozowicz 1, Pawlaczyk 2, Pietruszko, Sroczyk 4, Szymyślik

Kary: Dawydzik, Pietruszko - 2 minuty

Karne: 3/4