2018-11-18 18:57:00
Roksana Góra

Punkty zostają w Zabrzu. NMC Górnik pewnie pokonuje gdańszczan

Rywalizacja NMC Górnika Zabrze i Energi Wybrzeże Gdańsk była zacięta tylko przez pierwszy kwadrans. Podopieczni Rastislava Trtika stopniowo budowali swoją przewagę, druga połowa przebiegała już pod ich kontrolą. Ostatecznie zwyciężyli 28:19.

Zabrzanie nie rozpoczęli spotkania najlepiej. Dwa razy zanotowali stratę, jednak zawodnicy Wybrzeża nie skorzystali z tych podarunków. Na ich drodze stanął świetnie dysponowany Martin Galia. Już w 4. minucie sędziowie podyktowali rzut karny. Tym razem popisał się były zawodnik Górnika - Przemysław Witkowski. Zatrzymał próbę Ignacego Bąka. Galia nie pozostał dłużny i już chwilę później wybronił rzut karny gdańszczan. Podopieczni Rastislva Trtika mieli problem z przedarciem się przez defensywę rywali. Jasnym punktem Energi Wybrzeże był Mateusz Wróbel, który zdobywał bramki z drugiej linii. Po dziesięciu minutach goście prowadzili 5:3. 

REKLAMA

Zaraz potem Krzysztof Komarzewski ujrzał dwa wzniesione przez arbitra palce. Do akcji wkroczył Tomczak, zdobył trzy trafienia z rzędu i "Górnicy" odzyskali kontrolę. Niedociągnięcia w zbyt płaskiej obronie zabrzan napędzały fenomenalnego Wróbla. Rozgrywający po dwudziestu minutach miał na koncie aż 6 goli. Gospodarze, pomimo nadarzających się okazji, nie potrafili prowadzić z przeciwnikami przewagą większą niż dwa oczka. Ekipa Trtika postanowiła zmienić taktykę. Bramkarz opuścił parkiet, a do ataku dołączył siódmy zawodnik. Taki stan nie trwał jednak zbyt długo. Dwuminutową karę otrzymał Michał Adamuszek. 

Końcówka pierwszej odsłony należała już wyłącznie do NMC Górnika, który znacznie podwyższył swoją przewagę i mógł ze względnym spokojem udać się do szatni (15:9). 

Drugą połowę rozpoczął Iso Sluijters. Szczypiorniści z Gdańska najczęściej próbowali przedrzeć się przez środek zabrzańskiej defensywy, jednak kończyło się to stratami lub niecelnymi rzutami. Gospodarzy dopadł przestój, a przyjezdni zmniejszyli swoje straty o trzy bramki. Kryzys nie trwał jednak długo. W 38. minucie boisko musiało opuścić aż dwóch gdańszczan - Bednarek i Oliveira otrzymali kary. Nie przeszkodziło to jednak Piotrowi Papajowi w zdobyciu trafienia dla swojej ekipy.

Michał Bednarek wrócił na parkiet, jednak już po pierwszej akcji musiał ponownie udać się na ławkę dla wykluczonych. "Górnicy" wykorzystywali każde potknięcie podopiecznych Marcina Lijewskiego. Ich przewaga rosła w zastraszającym tempie. W 46. minucie było już 23:13. Dobrze prezentował się Przemysław Witkowski, jednak jego koledzy nie potrafili pokonać śląskiej obrony lub Mateusza Korneckiego. 

Na sześć minut przed końcem zdarzyła się groźnie wyglądająca sytuacja z udziałem Rafała Glińskiego. Rozgrywający został zniesiony z parkietu na noszach. Jego klubowi towarzysze utrzymali dominację i zwyciężyli nad rywalami.

NMC Górnik Zabrze - Energa Wybrzeże Gdańsk 28:19 (15:9)