2018-03-24 19:35:00
Patryk Dziadura

Sensacyjnie tylko do przerwy. NMC Górnik pokonał "Meblarzy"

Przyzwoicie spisujący się tej wiosny elblążanie mieli swój plan na mecz z Górnikiem. Jednak po przerwie osłabieni krótką ławką nie dali rady rozpędzającym się zabrzanom, których poprowadził do zwycięstwa najskuteczniejszy na boisku Bartłomiej Tomczak.

Zabrzanie chcieli zrehabilitować się za zeszłotygodniową wpadkę z Piotrkowianinem, kiedy przegrali przed własną publicznością po golu w ostatniej akcji. Podopieczni Rastislava Trtika po raz pierwszy od początku lutego mieli cały tydzień na zregenerowanie sił i przygotowanie się do starcia z "Meblarzami". Drużyna z Mazur choć prezentuje się znacznie lepiej niż w rundzie jesiennej, to tego dnia czekała ich ciężka przeprawa. Zwłaszcza, że na swojej ławce mieli raptem ośmiu graczy z pola.

REKLAMA

Niespodziewanie po ośmiu minutach to osłabieni goście objęli prowadzenie 2:3, a przez siedem minut z rzędu piłkarze Górnika nie potrafili sprostać stojącemu w bramce Pawłowi Kiepulskiemu. Mimo iż po kwadransie jego vis a vis, Mateusz Kornecki, obronił połowę z dwunastu rzutów, to goście wciąż prowadzili jedną bramką. Spotkanie toczyło się w spokojnym tempie, dość często widywaliśmy sygnalizowanie gry pasywnej. Mimo trzech bramek z rzędu Bartłomieja Tomczaka i odzyskania prowadzenia, to znakomity w tym meczu Michał Tórz sprawił, że było ono tylko chwilowe i gospodarze wciąż gonili wynik.

O dziwo to trener Będzikowski jako pierwszy poprosił o czas, gdy pięć minut przed końcem widniał remis 11:11. Wydawało się, że trener Trik cały czas cierpliwie obserwował wydarzenia na boisku, rotując składem i ustawieniem. To jednak zadziałało na korzyść elblążan, którzy sensacyjnie prowadzili po pierwszej połowie. Zaskakująco dobrze odnaleźli się zabrzańskiej hali przyjezdni, marnując tylko dwie piłki w ataku, oddali więcej rzutów od rywala i zasłużenie schodzili do szatni z wynikiem 12:13. Zadziwiał dodatkowo fakt, że w barwach gospodarzy bramki rzuciło tylko czterech graczy, których było w składzie aż o czterech więcej niż w ekipie "Meblarzy".

Druga połówka zaczęła się, w przeciwieństwie do pierwszej, wymianą ciosów. O ile przez pierwszych pięć minut goście wytrzymali tempo, to wystarczyły w sumie cztery bramki z rzędu Michała Adamuszka i skutecznego tego dnia Tomczaka, aby wyprowadzili swoją drużynę na trzy gole przewagi (19:16). W bramce przebudził się Kornecki, który znów zachwycał skutecznością. Kolejna przerwa trenera gości pozwoliła powstrzymać rozpędzających się zabrzan, ale jego gracze wciąż nie potrafili zminimalizować liczby popełnianych strat, których w samej drugiej połowie mieli siedem.

Kiedy zegar odmierzał kwadrans do końca, dwie kontry Jana Czuwary i jedna Patryka Glucha zmieniły rezultat ze stanu 22:19 do 25:19. Wydawało się, że na zmęczonych gości taka zaliczka wystarczyła i od tej pory Górnik miał kontrolować spotkanie. Jednak półtorej minuty przed końcem Jakub Moryń rzucił na stan 29:27 i zrobiło się nieco nerwowo. Kilka chwil wcześniej żółtą kartkę otrzymał Rastislav Trtik. W kolejnej akcji skutecznie rzucił Jurij Gromyko, czym przypieczętował zwycięstwo swojej drużyny. Górnik choć nie zachwycił, to zrobił swoje. Z drugiej strony znakomicie zagrali "Meblarze" z raptem ośmioma zawodnikami z pola, przy czym każdy z nich zdobył co najmniej jedną bramkę, przegrywając nieznacznie 31:28.

NMC Górnik Zabrze - Meble Wójcik Elbląg 31:28 (12:13)

NMC Górnik Zabrze: Galia, Kornecki, Witkowski - Adamuszek 5, Buszkow 2, Czuwara 2, Daćko, Francik, Gliński, Gluch 2, Gogola 5, Gromyko 2, Slujiters 4, Tokaj, Tomczak 9

Kary: Adamuszek - 4 minuty; Czuwara, Gluch - 2 minuty

Karne: 5/5

Meble Wójcik Elbląg: Kiepulski, Ram - Adamczak 3, Grzegorek 3, Koper 3, Moryń 8, Nowakowski 1, Szopa 3, Tórz 5, Załuski 2

Kary: Szopa - 4 minuty; Załuski, Moryń, Grzegorek - 2 minuty

Karne: 2/3