2019-09-27 10:22:00
Wojciech Staniec

Sentymentalny powrót trenera Dujszebajewa. "Pamiętam ten mecz, zostało z niego dwóch zawodników"

Przed PGE VIVE trzeci mecz w tym sezonie Ligi Mistrzów. Kielczanie w sobotę zagrają na wyjeździe z FC Porto.

To będzie niejako sentymentalna podróż trenera Talanta Dujszebajew. Gdy, kielczanie ostatni raz gościli w Porto, to Dujszebajew debiutował w roli trenera VIVE w meczu Ligi Mistrzów. Miało to miejsce 7 lutego 2014 roku.

REKLAMA

- Pamiętam ten mecz i wynik, wygraliśmy pięcioma bramkami. Teraz z tamtej drużyny zostało tylko dwóch zawodników. Obecnie Porto jest bardziej doświadczonym zespołem i ma wielu zawodników ogranych na arenie międzynarodowej. To, że w zeszłym sezonie grali w Final Four Pucharu EHF, bardzo dobrze o nich świadczy - mówi trener mistrzów Polski.

Portugalczycy w pierwszym meczu ograli u siebie Mieszkow Brześć, a następnie przegrali w Skopje z Vardarem, choć do przerwy prowadzili.

- Porto to zespół, do którego wszyscy muszą mieć szacunek. Oczywiście, będziemy faworytami, ale nie można sobie pozwolić na brak respektu do przeciwnika. Wydaje się, że to taki atrakcyjny, dziwny kraj jeśli chodzi o piłkę ręczną. Tak samo mówiono przed Igrzyskami w Rio o Brazylii, a dostaliśmy od nich w pierwszym meczu. Jak wygrasz, to zawsze wszystko jest łatwiejsze i łatwo można powiedzieć, że się miało rację. Ale przyznać się do błędu po porażce już trudniej - nie ukrywa Dujszebajew.

- Jedziemy tam z szacunkiem. Porto prowadzi Magnus Andersson, który wie, co to jest piłka ręczna. Ich mocną stroną jest bardzo mocna obrona 6-0, szybkie bieganie do kontry. Jak poczują krew, to są bardzo groźni. Z Mieszkowem przegrywali siedmioma golami, a odwrócili wynik i wygrali zasłużenie - zauważa trener PGE VIVE.