2018-09-12 20:58:00
Eryk Dembkowski

Liga Mistrzów: Świetne otwarcie! "Lwy" lepsze od Barcelony

W SAP Arena w Mannheim czekała kibiców szczypiorniaka nie lada gratka. Spotkanie pomiędzy Rhein-Neckar Löwen a wielką FC Barceloną.

FC Barcelona – niekwestionowany lider hiszpańskiej piłki ręcznej. Rhein-Neckar Löwen – aktualny lider Bundesligi, dwukrotny mistrz Niemiec. Prawie trzykrotny, w dodatku z rzędu, jednak na samym finiszu rozgrywek w zeszłym sezonie "Lwy" oddały mistrzostwo Flensburgowi. Na dodatek ze swoimi byłymi kolegami z szatni zmierzył się islandzki skrzydłowy niemieckiej ekipy – Gudjon Valur Sigurdsson. Emocji nie mogło zabraknąć.

REKLAMA

Strzelanie zaczęli goście. Niemal błyskawiczne dwie bramki zdobyli Aron Palmarsson i Timothey N’Guessan. Następnie szybka wymiana ciosów i wynik remisowy (5:5). Nagle gospodarze zaczęli odjeżdżać Katalończykom. Dwie bramki Jannika Kohlbachera i zrobiło się 7:5. Kolejna krótka gra na zasadzie „bramka za bramkę”, a potem festiwal strzelecki Niemców. Pomiędzy 7 a 8 bramką dla Dumy Katalonii, gospodarze zdobyli aż 5 bramek z rzędu! Zrobiło się niespodziewanie 13:7 i sygnał do odrabiania strat dał swoim kolegom Aron Palmarsson. Od tej pory do przerwy byliśmy świadkami potyczki na zasadzie „dwie bramki za bramkę”. Aleix Gomez Abello zdobył 13. trafienie dla Barcelony, zamykając wynik pierwszej części gry. Jednak on i jego koledzy schodzili na przerwę przegrywając różnicą trzech bramek.

Wiadome było, że Blaugrana będzie chciała odrobić straty i wygrać to spotkanie. Gospodarze gościnni nie są, a przynajmniej postanowili to Katalończykom utrudnić. Po rozpoczęciu drugiej części meczu zdobyli 3 bramki z rzędu (19:13). Jednak tak samo udało się odpowiedzieć niedługo później Barcelonie (19:16). Przez kolejnych kilka minut kibice byli świadkami przestoju strzeleckiego, ale w końcu bramkę zdobył ściągnięty przed sezonem do Mannheim z PSG Jesper Nielsen. Chwilę później drogę do siatki znalazł rzut Patricka Groetzkiego i Rhein-Neckar Löwen prowadzili różnicą pięciu goli (21:16). Chyba dość niespodziewanie najjaśniejszą postacią na liście strzelców wśród zawodników z Hiszpanii był Gomez Abello. Po rzucie karnym pokonał Appelgrena i miał na koncie już 5 goli (wynik 21:17). Sentymentów na boisku nie okazywał Sigurdsson, który dał już 6-bramkowe prowadzenie zdobywając swoje 5. oczko (24:18). Po bramce Diki Mema na 24:19 przez dłuższy czas zmian na tablicy wyników nie było.

Po bramce Groetzkiego na 31:24 wydawało się, że ten mecz skończy się wysoką i spokojną wygraną wicemistrzów Niemiec. Nic bardziej mylnego. 3 bramki z rzędu Gomeza Abello i jedna Entrerriosa i goście odrobili stratę do 3 goli. Rozpoczęła się szalona pogoń za wynikiem Blaugrany. Końcówka była emocjonująca. Barcelonie jednak zabrakło czasu i w efekcie zawodnicy z Hiszpanii musieli uznać wyższość Lwów przegrywając jedną bramką (35:34).

Rhein-Neckar Löwen - FC Barcelona 35:34 (16:13)  

Rhein-Neckar Löwen: Appelgren, Palicka – Sigurdsson 6, Kohlbacher 5, Schmid 5, Larsen 5, Groetzki 5, Fath 4, Petersson 3, Nielsen 1, Guardiola 1, Abutović.  

Barcelona: Perez de Vargas, Moller – Gomez Abello 11, N’Guessan 8, Mem 4, Fabregas 3, Palmarsson 2, Entrerrios 2, Arino 1, Tomas 1, Sorhaindo 1, Mortensen 1, Anderson.