2018-04-01 09:00:00
Wojciech Staniec

Święta PGE VIVE na wyjeździe. Ale drużyna to dla nich druga rodzina

Zamiast zasiąść z rodzinami przy świątecznym stole zawodnicy PGE VIVE będą szykowali się do wyjazdowego meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów z Rhein-Neckar Loewen.

Z jednej strony PGE VIVE zagra przy pełnej hali o ćwierćfinał Ligi Mistrzów, ale z drugiej kielczanie nie będą mogli spędzić świąt w rodzinnym gronie. - I to jest piękne, i to jest piękne. W naszym zawodzie, który robimy z miłość jest ważne, aby osiągać jak najwyższe cele i przed nami jest kolejny cel - wyjazd do Rhein-Neckar - przyznaje Sławomir Szmal.

REKLAMA

Dla bramkarza PGE VIVE święta poza domem to nic nowego. - Spędzałem święta w różnych miejscach. Często podczas świąt były terminy meczów reprezentacji, więc tych wspomnień jest dużo - wyjaśnia.

Czy zawodnicy PGE VIVE podzielili się i już wiadomo kto weźmie jajeczko, a kto przygotuje symboliczny koszyczek? - Ustalone jest to, że bierzemy nasze głowy, bo to jest najważniejsze. Faktycznie, pierwszy raz spędzimy święta razem na obczyźnie. Ale cieszę się, że to będą święta z drużyną, bo ta ekipa to moja druga rodzina. Wiadomo, że każdy chciałby spędzić święta w gronie najbliższej rodziny, jednak nie tylko ja, ale i moi koledzy podpiszą się pod stwierdzeniem, że ta drużyna, to nasza druga rodzina - nie ukrywa Krzysztof Lijewski.

- Święta są od tego, aby o nich pamiętać, aby to jajeczko zjeść i mieć namiastkę tej polskiej kultury spędzania tego święta. Jednak nie wydaje mi się, żeby Niemcy nam w hotelu coś takiego przygotowali - uważa rozgrywający PGE VIVE.

Dla naszych zachodnich sąsiadów gra podczas świąt to żadna nowość. - Siedem lat grałem w Niemczech i sam byłem zdziwiony, jak 25 grudnia musiałem iść na trening, a dzień później grać mecz. Moi rodzice, którzy do mnie przyjeżdżali też byli mocno zdezorientowani. Dla mnie to było coś nowego, a dla Niemców to było normalne, że po kościele szli sobie na mecz. Taką mają tradycję i trzeba to uszanować - wyjaśnia Lijewski.