2017-01-27 22:40:00
Wojciech Staniec

Chorwacja miała karnego na wagę finału. Jednak o złoto zagra Norwegia

Równo z końcową syreną Chorwaci mieli karnego, gdyby Zlatko Horvat go wykorzystał jego drużyna miałaby pewny udział w finale. Tak się nie stało, a o losach awansu zdecydowała Norwegia. W niej górą była lepsza Norwegia i to ona zagra o złoto z Francją. 

Stawka tego spotkania była ogromna. Widać było w pierwszych akcjach dużą nerwowość w poczynaniach obu drużyn. Było sporo błędów oraz ogrom niedokładności. Najlepiej niech świadczy o tym fakt, że Norwegia pierwsze trafienie zanotowała dopiero po dziewięciu minutach, a wtedy Chorwacja miała na swoim koncie dopiero dwa trafienia.

Później Chorwaci odskoczyli nawet na trzy trafienia. Z czasem jednak Norwegia opanowała nerwy i zaczęła grać w sposób podobny do tego, jak w ostatnich spotkaniach. Na efekty nie trzeba było długo czego - w 16. minucie Espen Lie Hansen wyrównał, a o czas błyskawicznie poprosił Żeljko Babić. Od tego momentu zarysowała się nieznaczna przewaga Norwegów, którzy wygrali pierwszą połowę 12:10.

"Hrvatska" po przerwie szybko rzuciła dwie bramki i wszystko zaczynało się od nowa. Druga połowa była lepsza w wykonaniu tej drużyny. Podopieczni trenera Żeljko Babicia kwadrans przed końcem prowadzili dwoma trafieniami. Duża w tym zasługa bramkarza, Ivana Pesicia, który miał swój dzień. Równie dobrze spisywał się golkiper Norwegów Torbjorn Bergerud.

Największą bolączką Chorwatów była gra w ataku pozycyjnym. Sędziowie bardzo często podnosili rękę do góry, aby sygnalizować grę pasywną. Jednak również Norwegia popełniała czasem proste błędy. 

50 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry do remisu doprowadził Sander Sagosen. Niemal równo z końcową syreną piłka trafiła w ręce Żeljko Musy, który był faulowany. Sędziowie pokazali na linie siódmego metra. Do karnego podszedł Zlatko Horvath. Ten prawoskrzydłowy miał szansę dać swojej drużynie awans do półfinału, ale Bergerud obronił. A to oznaczało dogrywkę. 

W pierwszej części dogrywki Chorwaci mieli już dwie bramki zaliczki, ale nie udało im się tego dowieść i podczas krótkiej przerwy między doliczonym czasem gry był remis. Jak mówi stare przysłowie: niewykorzystane sytuacje się mszczą. I tak też było tym razem. Norwegia w drugiej części dogrywki była o wiele lepsza i zapewniła sobie awans do wielkiego finału.

Manuel Strlek grał siedemdziesiąt minut i rzucił dwie bramki. Lovro Mihić całe spotkanie przesiedział na ławce, a Filip Ivić nie znalazł się w składzie.

W sobotę o 20.45 Chorwacja zagra o brąz ze Słowenią, a w niedzielę o 17.30 Norwegia w finale zmierzy się z Francją.

Chorwacja - Norwegia 25:28 (10:12, 23:23)

fot. ST. PILLAUD/France Handball 2017