2018-01-24 17:40:00
Patryk Dziadura

Euro 2018: Thriller Słowenii z Czechami na remis. Koniec marzeń o półfinale

Dwie czerwone kartki w pierwszej połowie, kolejny znakomity mecz Zdrahali i walka do ostatniej minuty o możliwość awansu do strefy medalowej. Można wieloma słowami podsumować dzisiejszy mecz, jednak najważniejsze jest to, że obie drużyny straciły szanse na półfinał, remisując 26:26.

Mimo, że to Czesi mieli punkt więcej przed starciem, dla obu ekip warunki awansu do półfinału były takie same - zwycięstwo, a następnie oczekiwanie na remis w starciu Niemiec z Hiszpanami. Na korzyść Słoweńców przemawiała by wtedy mała tabela, gdzie w towarzystwie wyżej wymienionych drużyn mieliby najwięcej punktów, po zwycięstwie nad Hiszpanią i remisie z Niemcami. Dla naszych południowych sąsiadów zwycięstwo oznaczałoby bezpośredni skok na drugie miejsce, premiujące awansem do strefy medalu. Data 24 stycznia mogła okazać się dla Czechów szczęśliwa, ponieważ dokładnie tego dnia, równo osiem lat temu, pokonali Słowenię w meczu drugiej fazy grupowej 35:37. Jednak ówczesny turniej dla obu drużyn zakończył się brakiem awansu do półfinału.

REKLAMA

Początek lepiej układał się dla drużyny duetu Kubes - Filip. Czesi lepiej przygotowywali akcje, z łatwością znajdowali drogę do bramki, świetnie pracowali w obronie, a Mrkva trzema interwencjami zaznaczył dobitnie swoją obecność na boisku. Po pięciu minutach Czesi prowadzili 1:3. Choć nasi południowi sąsiedzi mają najgorszą skuteczność w rzutach z dystansu w Chorwacji, to z łatwością rzucali takie bramki, nawet grając w osłabieniu, które zremisowali 2:2. Po 10. minutach wściekły na swoich zawodników trener Vujović poprosił o czas, gdyż obraz się gry się nie zmieniał, a w bramce Słoweńców pojawił się chwilę wcześniej Mateuz Skok (4:8). Veselin Vujović wyraźnie pobudził swoich podopiecznych, bo od razu zaczęli agresywniej atakować.  Tylko wciąż nic sobie z tego nie robił Tomas Mrkva, który bronił z ponad 50% skutecznością. To pozwoliło trzymać Czechom tę niezłą zaliczkę czterech trafień.

W 19. minucie za bardzo agresywne wejście w obronie Jan Stehlik obejrzał czerwoną kartkę, ale to zamiast zmotywować coraz lepszych Słoweńców, rozjuszyło Czechów, którzy rzucili dwie bramki w osłabieniu, a w sukurs kolegom poszedł Mrkva, który obronił trzy rzuty. W wyniku tego po 22. minutach widniał wynik 7:12. Od tej pory główna broń czeskiej ofensywy, czyli rzuty z dystansu Kasparka i Zdrahali, zaczęły zawodzić, nie potrafili również wejść w strefę, a w bramce rewelacyjnie spisywał się od początku Kastelić, choć jego interwencje to przede wszystkim zasługa lepszej gry w obronie jego kolegów. Wciąż jednak dzięki Mrkvie Czesi prowadzili 9:12 w 27. minucie. Wtedy to czeski duet trenerów poprosił o czas. Nie pomogło to Czechom zdobywać kolejnych bramek, tym bardziej, że Leos Petrovsky na minutę przed końcem pierwszej części spotkania za atak na twarz obejrzał czerwoną kartkę. Mur obronny Czechów wydawał się być w rozsypce, ale zdołali utrzymać nieznaczną przewagę przed przerwą z wynikiem 11:12. Doskonała przewaga Czechów zaczęła natychmiast topnieć po kartce dla Stehlika, a po przerwie wydawało się, że będzie tylko gorzej po czerwie dla Petrovskiego. Zwłaszcza, że ostatnie dziewięć minut tej części spotkania Czesi ani razu nie trafili do bramki. Był to jednak przede wszystkim mecz bramkarzy, gdzie Urh Kastelić przebił 54% skuteczności Mrkvy, a sam bronił z rezultatem aż 60%. Jednak dość niecodzienną sytuacją był brak kar dla Słoweńców. Przed meczem mieli średnią 7,4 dwuminutowych upomnień, a w pierwszej części spotkania nie zebrali ani jednej.

Choć z początku Czesi stawiali opór przeciwnikom, to Słoweńcy z większą łatwością rozwiązywali akcje w ataku. Dopięli swego w 36. minucie obejmując pierwszy raz prowadzenie po rzucie Zarabeca (15:14). Czechom wystarczyły trzy minuty, żeby po karzy dla Blagotinseka, pierwszej w tym meczu dla Słowenii, znów odzyskać prowadzenie, po dwóch golach ze skrzydła Cipa, a podwyższył Zdrahala. Trener Vujović wyraźnie rozczarowany przebiegiem spraw poprosił o minutę przerwy (16:18). Czesi znowu zaczęli grać jak początku spotkania, bo rzuty z dystansu Zdrahali i dodatkowo Cipa pozwoliły im znów prowadzić w spotkaniu. W końcu i Vujoviciowi się dostało, bo zobaczył żółtą kartkę.

Wtedy w bramce Słowenii niespodziewanie pojawił się Skok, który - nie oszukujmy się - sprawił Czechom łatwość w zdobywaniu bramek. Jednakże, nasi południowi sąsiedzi dawali już oznaki zmęczenia, nie wykorzystali gry w przewadze, Kasparek dwukrotnie chybił z łatwych sytuacji obok brami i jego koledzy dali się dogonić na jedenaście minut przed końcem (20:20). Czesi kolejnej kary również nie wykorzystali i to stało się owocem prowadzenia Słowenii 23:22, na osiem minut przed końcem. Drużyna duetu Kubes - Filip na ponad dwie minuty przed końcem odrobiła nawet dwie bramki straty i wyrównali na stan 26:26. Im bliżej końca, tym napięcie rosło. Na ostatnie dwie minuty w bramce Mrkvę zastąpił Galia. Słoweńcy zmarnowali długo rozgrywaną akcję faulem w ataku, a czescy trenerzy wykorzystali ostatni czas na ponad dwadzieścia sekund przed końcem. W tej ostatnie akcji Kasparek w czystej sytuacji po raz kolejny się pomylił i trafił w poprzeczkę, grzebiąc nadzieje Czechów na triumf w meczu. Po thrillerze, w którym nasi sąsiedzi musieli walczyć ze swoimi słabościami po dwóch czerwonych kartkach, obie drużyny remisem pozbawiły siebie szans na walkę o medal Mistrzostw Europy. Jednak jeśli chodzi o Czechów, to nie mogą czuć się rozczarowani, bo zagrali najlepszy turniej od bardzo dawna.

Słowenia - Czechy 26:26 (11:12)

Słowenia: Skok, Kastelić - Blagotinsek, Verdinek, Marguc 4, Kavticnik 6, Janc, Potocnik 2, Cingesar 3, Zarabec 5, Bezjak 2, Żabić 1, Mackovsek 1, Mlakar 1, Leban, Suholeznik 1

Kary: Blagotinsek - 4 minuty; Mackovsek - 2 minuty

Karne: 3/4

Czechy: Mrkva, Galia - Hrstka 1, Becvar 2, Landa, Horak 1, Kotrc, Kasparek 4, Stehlik, Slachta, Petrovsky, Zdrahala 9, Cip 5, Svitak, Mubenzem 3, Zeman 1

Kary: Horak, Stehlik, Zeman, Petrovsky, Mubenzem - 2 minuty

Czerwona kartka: Stehlik - 19. minuta (uderzenie w twarz), Petrovsky - 30. minuta (uderzenie w twarz)

Karne: 2/2

fot. HRS / Sasa Pahic Szabo