2017-01-16 23:05:00
Adam Kapuśćiński

Chorwacja nie dała się złamać

Po ciekawym starciu pełnym zwrotów akcji drużyna Żeljko Babicia pewnie pokonała szalenie ambitną Białoruś zapewniając sobie zwycięstwo dzięki świetnej końcówce spotkania.

Mecz drużyn, które mają zupełnie inną filozofię, cele, siłę rażenia i umiejętności. Białoruś bez swoich dwóch czołowych gwiazd dotychczas nie potrafiła pokazać solidności, którą prezentowała z silniejszymi na papierze zespołami. Chorwacja natomiast nie tyle wynikami a grą również nie nawiązuję do złotych czasów sprzed trzech, czterech lat, nie jest to już ta wielka Chorwacja, której nie tak dawno bała się cała Europa.

Jak to wyglądało na parkiecie? Chorwacja zaczęła od wysokiego "C". W 9. minucie gracze z Bałkanów prowadzili 6:3 a prym w ich szeregach wiódł Luka Cindrić. Szybki czas trenera Białorusinów pozwolił na uspokojenie głów młodym zawodnikom i szybkie zmniejszenie strat już trzy minuty później. Zadziwiająco łatwo przez defensywę Chorwatów przedzierał się Artsem Karalek a z dobrej strony pokazywał się też Sergiej Shylovich znany z boisk Superligi. Po fragmencie, gdy reprezentacja Białorusi była ewidentnie na fali czas wziął zdenerwowany Żeljko Babić co natychmiast przyniosło rezultaty. Cztery bramki z rzędu i z Chorwaci wyszli na prowadzenie 17:13, głównie ze względu na skuteczność skrzydłowych, w tym Manuela Strleka. Na przerwę obie ekipy schodziły przy prowadzeniu reprezentacji Chorwacji 18:15.

Po przerwie gra obydwu zespołów była wyrównana, bramka za bramkę, mimo, że obie ekipy robiły roszady w bramce to atak jednej jak i drugiej strony wyglądał nadzwyczaj nieźle. W 42. minucie było 21:20, jednak po czasie trenera Chorwacji gra całkowicie się zmieniła, Białoruś przestała istnieć, szczególnie defensywa ekipy naszych sąsiadów uległa całkowitej rozsypce. Sześć bramek z rzędu między 48. a 53. minutą było dopełnieniem dzieła zniszczenia i faworyci pewnie, pomimo komplikacji w trakcie spotkania wygrywają 31:25.

Manuel Strlek z Vive Kielce rzucił trzy bramki, natomiast Lovro Mihić z Wisły Płock zanotował dwa trafienia. Filip Ivić odbił 3 z 17 rzutów rywali.

Chorwacja - Białoruś 31:25 (18:15)

fot. P.Montigny/France Handball 2017