2019-10-13 16:40:00
Patryk Dziadura

Zagłębie idzie za ciosem. Szczecinianie polegli w lubińskiej twierdzy

Pierwsza połowa zapowiadała kibicom smutną przeprawę, kiedy przez jedenaście minut ich pupile nie potrafili trafić do siatki. Zagłębie pokazało jednak charakter i zdołało odeprzeć szczecińską odsiecz zwyciężając w pełnej dramaturgii końcówce.

Po dość niespodziewanej walce o utrzymanie niemal do ostatniej kolejki w kampanii 2018/2019, lubinianie mogą śmiało nazywać się oczarowaniem obecnego sezonu. Piąte miejsce po sześciu kolejkach, mimo sporych ubytków kadrowych w porównaniu do zeszłego roku, które zwiastowały raczej podobny scenariusz jaki miał miejsce w maju tego roku. Dolnoślązacy mogli być optymistami przed spotkaniem z Portowcami, tym bardziej, że od trzech lat nie oddali zwycięsko swojego parkietu z tym rywalem.

REKLAMA

Nieznaczną przewagę wypracowali sobie podopieczni Bartłomieja Jaszki. Mimo świetnie pracującej szczecińskiej obrony, odnajdowali drogę do bramki, a nieoceniony okazał się być w tyłach Marek Bartosik. Gościom udało się przełamać szyki lubińskiego bramkarza serią trzech goli, doprowadzając w 13. minucie do prowadzenia 5:6. Sytuacja diametralnie zmieniła się po ósmym trafieniu miejscowych.

Gdy w 19. minucie na tablicy widniał remis, Anton Terekhov wzorowo zablokował dostęp do szczecińskiego prostokąta, a jego koledzy popisali się pięcioma trafieniami z rzędu, windując przewagę do stanu 8:13. Lubinianie potrzebowali aż jedenastu minut na pokonanie ukraińskiego bramkarza. Znakomicie tę partię rozegrał Paweł Krupa trafiając pięciokrotnie, a wysoka kultura gry w rozegraniu nie pozwoliła na stracenie piłki więcej niż trzy razy.

Mimo turbulencji drużyny Rafała Białego na starcie drugiej połowy, z powodzeniem przetrwali grę w podwójnym osłabieniu posiadając cztery bramki przewagi (14:18). Jednak nie przypominali drużyny sprzed przerwy i lubinianie krok po kroku odrabiali straty. Marcel Sroczyk bezlitośnie wykorzystywał w kontrach błędy rywala, Marcin Schodowski znalazł patent na rzuty z siódmego metra, aż wreszcie Tomasz Pietruszko w 43. minucie wyrównał na wynik 19:19.

Cztery minuty później nieznacznie szalę przechylał Roman Czyczykało, który do tej pory nie miał udanego dnia. Na ponad dziesięć minut przed końcem to Pogoń musiała gonić wynik, choć zdecydowanie poprawili grę w obronie, a swój procent znowu podnosił Terekhov. Nerwy udzielały się obu stronom, jednak wynik wciąż wskazywał na jednobramkowe prowadzenie Miedziowych. W końcu zdołali oderwać się od przeciwnika trafieniami Macieja Tokaja i Mikołaja Kupca, przy okazji wyrzucając na dwie minuty Adama Wąsowskiego i Wojciecha Matuszaka. Takie warunki wystarczyły gospodarzom odnieść trzecie domowe zwycięstwo.

MKS Zagłębie Lubin - Sandra SPA Pogoń Szczecin 29:25 (11:16)

MKS Zagłębie Lubin: Bartosik, Schodowski, Wiącek - Adamski, Borowczyk, Czyczykało 4, Drobiecki 1, Gębala 2, Hajnos 3, Marciniak 2, Kupiec 5, Pawlaczyk, Pietruszko 2, Sroczyk 2, Stankiewicz 2, Tokaj 6

Kary: Pietruszko - 4 minuty; Czyczykało, Marciniak, Pawlaczyk, Sroczyk - 2 minuty

Karne: 1/3

Sandra SPA Pogoń Szczecin: Gawryś, Terekhov - Biernacki 2, Bosy 4, Fedeńczak 3, Horiha 1, Jedziniak, Krupa 7, Krysiak 2, Matuszak 2, Rybski 2, Wąsowski, Wrzesiński, Telenga, Zaremba 1

Kary: Horiha, Matuszak - 4 minuty; Biernacki, Bosy, Wąsowski - 2 minuty

Karne: 3/6