2019-10-05 19:33:00
Ewa Basak

Puchar EHF: Trudna przeprawa Azotów w starciu z Handball Esch. Trzy bramki zaliczki puławian

Nowy sezon Pucharu EHF Azoty rozpoczęły zmagania od drugiej rundy, w której rywalem puławian są zawodnicy Handball Esch. Przyjezdni postawili trudne warunki w Puławach i co chwila na tablicy wyników był remis. Po zaciętych sześćdziesięciu minutach gospodarze wygrali 31:28. 

Sobotni mecz w Puławach gospodarze rozpoczęli od udanej interwencji Valentyna Koshovego i po chwili jako pierwszy na listę strzelców wpisał się Dawid Dawydzik. W kolejnej akcji przyjezdni znów popełnili błąd, a skuteczny w kontrataku był Rafał Przybylski (2:0). W 3. minucie Handball Esch zdobył pierwsze oczko, ale puławianie błyskawicznie wznawiali grę i kolejną bramkę dla Azotów zdobył Mateusz Seroka. 

REKLAMA

W 10. minucie podopieczni Michała Skórskiego wygrywali 5:2, ale nie trwało to długo. Handball Esch zdobyło trzy bramki z rzędu i goście doprowadzili do remisu 5:5 i od tego momentu gra odbywała się na zasadzie "cios za cios". Azoty słabo prezentowały się na parkiecie, brakowało mocnej defensywy, która mogłaby zagrozić rywalom. Puławianie słabo także radzili sobie w ataku i po kontrze w 14. minucie goście wyszli po raz pierwszy w meczu na prowadzenie 8:7. Gospodarze oddawali niecelne rzuty, popełnili wiele prostych błędów. Na szczęście dla zespołu z województwa lubelskiego mistrzowie Luksemburga nie wykorzystali słabszego fragmentu gry rywali, by odskoczyć na kilka bramek. Coraz lepiej w bramce Handball Esch spisywał się Petros Boukovinas. Reprezentant Grecji trzymał wynik, a w 24. minucie zatrzymał także rzut karny Wojciecha Gumińskiego. 

Gra Azotów nie zachwycała i na pewno kibice puławskiego klubu nie takiego przebiegu meczu się spodziewali. Zawodnicy Michała Skórskiego zmarnował zbyt wiele sytuacji, po których mógł zbudować bezpieczną przewagę. Tak się jednak nie stało. Przyjezdni postawili trudne warunki na parkiecie i nie zamierzali odpuszczać. W ostatnich minutach pierwszej połowy bramki zdobyli Mateusz Seroka, Wojciech Gumiński i Rafał Przybylski, co do przerwy dało minimalne prowadzenie 16:14. 

Po zmianie stron waleczna ekipa z Luksemburga konsekwentnie niwelowała różnicę. W 34. minucie Moritz Barkow wyrównał wynik meczu 17:17. Za moment puławianie po bramkach Antoniego Łangowskiego i Michała Skwierawskiego wyszli na prowadzenie 19:17, ale gospodarze nie byli w stanie utrzymać różnicy. Goście szybko odrobili straty, a między słupkami kolejne świetne obrony notował Petros Boukovinas.

Wynik spotkania trzymał Valentyn Koshovy, ale puławianie byli nieskuteczni w ataku. Handball Esch cały czas nie odpuszczał i nie dawał za wygraną. Dziesięć minut przed zakończeniem spotkania gospodarze wygrywali 26:23 i o czas poprosił trener Michał Skórski. 

Azoty w ostatnich minutach jeszcze się poderwały i spieszyły się, aby zbudować jak najwyższą różnicę przed rewanżem. Goście byli bardzo zmobilizowani do walki, co było widać na parkiecie. Ostatecznie po zaciętej rywalizacji gospodarze wygrali 31:28 i mają trzy bramki zaliczki przed rewanżem.

Azoty PuławyHandball Esch 31:28 (16:14)

Azoty Puławy: Bogdanov, Koshovy - Skwierawski 3, Łangowski 4, Podsiadło 1, Przybylski 5, Adamczuk, Szyba, Rogulski 1, Moryń 1, Kowalczyk 2, Kasprzak, Dawydzik 5, Gumiński 4, Seroka 5, Jarosiewicz 

Handball Esch: Boukovinas, Figueira Costa 1 - Wirth, Muller 5, Krier 1, Agovic, Muric, Bock 4, Kohn 1, Werdel 2, Rastoder, Ewald, Barkow 8, Pucnik 2, Petiot 3