2019-09-17 20:00:00
Wojciech Staniec

Sandra SPA Pogoń postawiła się Orlen Wiśle. Ale punkty jadą do Płocka

Pierwsza połowa meczu w Szczecinie mogła zwiastować sporą niespodziankę, bo Sandra SPA Pogoń grała z Orlen Wisłą jak równy z równym. Po przerwie jednak "Nafciarze" odskoczyli i ostatecznie wygrali 28:23.

Spotkane zaczęło się bardzo dobrze dla gospodarzy, którzy po bramkach Mateusza Zaremby i Piotra Rybskiego prowadzili 2:0. Orlen Wisła rzuciła pierwszą bramkę dopiero w 7. minucie. Pózniej cały czas nieznaczna przewagę mieli gospodarze. 

REKLAMA

Dopiero w 22. minucie pierwszy raz na prowadzeniu była Orlen Wisła, która nie była jednak w stanie zbudować przewagi, a gra toczyła się na zasadzie gol za gol. W samej końcówce "Portowcy" prowadzili jedną bramką, ale po trafieniach Przemysława Krajewskiego i Zoltana Szity wicemistrzowie Polski schodzili na przerwę prowadząc 13:12.

Dość szybko po przerwie zarysowała się przewaga "Nafciarzy". W korzystny wynik wierzył trener Rafał Biały, który w 41. minucie poprosił o przerwę. Wtedy jego drużyna przegrywała trzema golami (16:19). 

To pomogło, ale połowicznie, bo owszem kwadrans przed końcem gospodarze mieli tylko jednego gola mniej od rywali. Wtedy jednak Orlen Wisła wrzuciła, nie piąty - a nawet szósty bieg. Rzuciła sześć bramek z rzędu i stało się jasne, że pewnie wygra to spotkanie. Kolejny okres gry gospodarze wygrali 4:1, ale to nie odmieniło losów spotkania i z punktów cieszyli się przyjezdni.

Sandra SPA Pogoń Szczecin - Orlen Wisła Płock 23:28 (12:13)