2019-06-02 18:05:00
Wojciech Staniec

Miałem już wbiegać, a była kara. Dobrze, że chłopaki mnie powstrzymali

Dopiero w listopadzie swoje osiemnaste urodziny, a już ma za sobą debiut w Lidze Mistrzów. Mowa oczywiście o Miłoszu Wałachu.

Mający wielki talent Miłosz Wałach już prawie dwa lata temu zadebiutował w PGNiG Superlidze. Rok temu wszedł na chwilę na boisko w meczu Ligi Mistrzów z Rhein-Neckar Loewen. Teraz pojawił się na parkiecie na ostatnie sekundy spotkania Final4 z FC Barceloną. - Na początku dochodziło to do mnie, a teraz już doszło, że wystąpiłem przy takiej ilości ludzi, w takim ważnym meczu. Niestety, ale nie udało się odbić żadnej piłki. No, ale debiut jest. Serce mi mocniej bije aż do teraz - mówił Wałach po końcowym gwizdku. 

REKLAMA

Wałach ma dopiero siedemnaście lat i ogromny talent. Czy liczy, że jeszcze nie raz będzie miał okazję grać w Final4? - To jest moje marzenie, chociaż dostać się tutaj jest bardzo ciężko. W tym sezonie chłopaki zrobili niesamowitą robotę. Mimo problemów zdrowotnych, które mieli awansowali. Wygrać z Paryżem to wielki sukces. W przyszłości wierzę, że uda mi się tutaj przyjechać jeszcze nie raz - zapowiada.

A jak wyglądał sam moment wejścia na boisko? - Było olbrzymie zaskoczenie. Trener zakrzyczał: wchodzisz. Myślałem, że może chodzi o Cupiego (Vladimira Cuparę - przyp. red.), nie wiedziałem. Wszyscy zaczęli mówić: młody wchodzisz! Ściągnąłem bluzę i już miałem wbiegać, jak mieliśmy dwie minuty kary. Dobrze, że mnie chłopaki powstrzymali, bo było dużo emocji - opowiada Wałach. 

Czy udział w takim turnieju to dla Wałacha duże doświadczenie? - Oczywiście, doświadczenie z zewnątrz, boiskowe też. To co się tutaj dzieje jest nieprawdopodobne - mówi młody bramkarz.