2019-05-30 11:36:00
Wojciech Staniec

Jurecki: Jak siedzę na ławce za chłopakami to przeżywam to, reaguję na różne decyzje sędziów. Wtedy jestem prawdziwym kibicem

Sporym pechowcem w PGE VIVE jest Michał Jurecki. Rozgrywający po sezonie odejdzie z Kielc, a w meczach Final4 Ligi Mistrzów nie zagra z powodu kontuzji.

- Jestem takim turystą VIP! - śmieje się Jurecki. - Bo widzę wszystko od środka, co się dzieje w hotelu. A tak na poważnie to nie chcę być ani żadnym trenerem, ani za bardzo nie zamierzam się udzielać, bo wiadomo, że przy takich imprezach panuje dużo emocji. Wtrącanie moich pięciu groszy to mogłoby być za dużo, postaram się raczej wprowadzać spokój - wyjaśnia.

REKLAMA

Rozgrywający, który od nowego sezonu będzie grał w SG Flensburg-Handewitt cały czas nosi na ręce gips. W kieleckim zespole już nie zagra, ale jego sytuacja zdrowotna poprawia się. - Gips zdejmę 5 czerwca. Mam nadzieję, że będzie wtedy wszystko dobrze i okres wakacyjny poświęcę na rehabilitację - wyjaśnia.

Jak się czuje z tym, że dwa najważniejsze mecze sezonu obejrzy z wysokości trybun? - Teraz żyję z tym normalnie, ale pierwsze trzy dni po Paryżu były dla mnie ciężkie. Po końcowym gwizdku ogromnie cieszyłem się z tego sukcesu, a z drugiej strony wiedziałem, że nie będę mógł zagrać w Kolonii. To było trudne, ale już minęło - wyjaśnia.

- Nawet jak siedzę na ławce za chłopakami to przeżywam to, reaguję na różne decyzje sędziów. Wtedy jestem prawdziwym kibicem (śmiech). Daję upust emocjom. Nie mogę się wyżyć w inny sposób - odpowiada na pytanie jak radzi sobie z tym, że nie może grać.

- Szanse są zawsze! Z czego byłbym zadowolony? Z finału i zwycięstwa, bo po to tam jedziemy. Mamy dużo debiutantów, inni wiedzą, jak to smakuje. W 2016 roku nie jechaliśmy po awans do finału tylko po to, aby go wygrać. Wierzę, że nastawienie chłopaków jest teraz podobne - mówi o celach swojej drużyny Jurecki.

- Patrząc na dotychczasowe mecze, fazę grupową i pucharową, to zdecydowanym faworytem jest Barcelona. Przez cały sezon grała bardzo równo, natomiast my, Vardar i Veszprem mieliśmy swoje wzloty i upadki. Mimo tego udało nam się awansować - ocenia Jurecki. - Trener Dujszebajew zawsze powtarza – i ja przyznaję mu rację – że ciężej awansować do Final Four niż potem je wygrać. To tylko dwa dni, jak złapiemy dobry wiatr w żagle to poniesie nas daleko - dodaje rozgrywający.