2019-05-22 21:52:00
Wojciech Staniec

Świetne spotkanie w Płocku! Pierwszy finał na remis

Po świetnej pierwszej połowie Orlen Wisła prowadziła w wielkim finale 14:11. Po przerwie jednak kielczanie podkręcili tempo, zaczęli grać twardo w obronie. PGE VIVE w samej końcówce prowadziło trzema bramkami, ale płocczanie po szalonej końcówce doprowadzili do remisu 26:26. 

Lepiej początku tego spotkania nie mogli sobie wyobrazić zawodnicy z Płocka, którzy zaczęli od prowadzenia 3:0. Kielczanie pierwszą bramkę rzucili dopiero w 5. minucie, a jej autorem był Krzysztof Lijewski, który grał w ataku od początku spotkania. Grający na prawym rozegraniu zawodnik długo leczył kontuzję dłoni i ostatnio grywał głównie w obronie.

REKLAMA

Kielczanie szybko, bo już w 8. minucie doprowadzili do remisu po 4, ale pięć minut później Orlen Wisła znów wygrywała trzema bramkami (8:5). W zespole z Płocka pod nieobecność kontuzjowanego Tomasza Gębali na lewym rozegraniu występował Nemanja Obradović, który spisywał się dobrze i przed przerwą rzucił trzy gole. 

W ostatnich tygodniach widać, że Orlen Wisła gra bardzo dobrze w obronie i to spotkanie tylko to potwierdziło. Płocczanie w pierwszej połowie dali sobie rzucić ledwie jedenaście bramek. Dobrze spisywał się też Adam Morawski. Kielczanie z kolei mieli kłopoty ze skutecznością, o czym może świadczyć, że Mateusz Jachlewski i Angel Fernandez Perez zmarnowali dwie kontry. Nafciarze cały czas utrzymywali przewagę, dwa razy mieli okazję, aby wyjść na prowadzenie czterema bramkami, ale ta sztuka im się nie udała. Pierwsza połowa zakończyła się wygraną gospodarzy 14:11.

Chwilę po przerwie bramkę rzucił Żiga Mlakar i Orlen Wisła pierwszy raz miała cztery oczka przewagi. To podziałało bardzo motywująco na kielczan, którzy zacieśnili grę w obronie i z mozołem zaczęli odrabiać straty. W końcu, w 42. minucie Alex Dujshebaev dał pierwsze w tym spotkaniu prowadzenie swojej drużynie. PGE VIVE grało świetnie w obronie, a Orlen Wisła przez jedenaście minut nie mogła rzucić bramki. Złą serię gospodarzy przełamał dopiero Ignacio Moya, a po jego golu na tablicy wyników był remis 16:16.

Później kielczanie mieli dwie bramki przewagi, ale Orlen Wisła szybko odrobiła straty. Jeszcze w 50. minucie było 20:20, ale wtedy PGE VIVE rzuciło trzy gole z rzędu i po 180 sekundach o swój ostatni czas w tym spotkaniu poprosił trener Sabate.

Płocczanie pod koniec rzucili się do odrabiania strat. Minutę przed końcem rzucił Ondrej Zdrahala, a karę dwóch minut otrzymał Krzysztof Lijewski. PGE VIVE prowadziło jedną bramką, a na akcję indywidualną zdecydował się Uładzislau Kulesz, który był faulowany przez Nemanję Obradovicia. Serb dostał trzecią karę dwóch minut, a w konsekwencji czerwoną kartkę.

Kielczanie stracili w prosty sposób piłkę. Płocczanie rozegrali akcję, a bramkę na wagę remisu rzucił Michał Daszek. Warto wspomnieć, że w samej końcówce "Nafciarze" rzucili trzy gole z rzędu.

Drugi finałowy pojedynek odbędzie się w sobotę 25 maja w kieleckiej Hali Legionów. Początek o godzinie 18.

Orlen Wisła Płock - PGE VIVE Kielce 26:26 (14:11)

Orlen Wisła: Morawski, Wichary, Borbely - Daszek 5, de Toledo 1, Góralski, Krajewski, Mihić 6, Mlakar 3, Moya 2, Obradović 4, Piechowski 1, Racotea, Sulić, Żabić 1, Zdrahala 2

PGE VIVE: Ivić, Cupara - Aguinagalde 5, Bis, Cindrić 4, A. Dujshebaev 5, Fernandez Perez, Jachlewski 2, Janc 2, Jurkiewicz, Karaliok 2, Kulesz 3, Lijewski 1, Mamić, Moryto 2