2019-05-05 17:29:00
Patryk Dziadura

Zagłębie Lubin wydostaje się ze strefy spadkowej. Arka Gdynia w odwrocie

Gdynianie popełniają grzechy z rundy wiosennej. Po udanej pierwszej połowie podali rękę Zagłębiu, zupełnie tracąc impet i wręczając prowadzenie rywalom, którzy z nawiązką dowieźli je do końca rywalizacji.

Na wyjazd do Gdyni nikogo z Dolnego Śląska nie trzeba było motywować. Od wspólnego meczu w Lubinie grupa spadkowa zaczynała stawać na głowie, w konsekwencji po trzech meczach Arka zgarnęła komplet punktów, zaś Miedziowi zostali na dnie bez żadnej zdobyczy. Lubinianie chcieli zatoczyć koło i sprowadzić nadmorskiego przeciwnika na ziemię, samemu uciekając ze strefy spadkowej po pięciu kolejkach siedzenia na gorącym krześle.

REKLAMA

Przyjezdni chcieli od pierwszych minut wyciągnąć z gardeł zwycięstwo Arkowcom. Sęk w tym, że szybki środek i próba jak najszybszego rozegrania akcji kompletnie zawodziła, a Maciej Pieńczewski był nie do przejścia. Skrupulatnie skorzystali na tym podopieczni trenera Nilssona, którzy prowadzili po pięciu minutach 5:2. Na więcej nie pozwolił odskoczyć Marcel Sroczyk, który choć miał świetny fragment i jego bramki pozwoliły na odrobienie strat do jednego trafienia, pomoc lubińskiego skrzydłowego okazała się doraźna.

Wynik nie ulegał zmianie do dwudziestej trzeciej minuty, kiedy to Rafał Jamioł bez trudu wpakował piłkę do siatki, wyprowadzając Arkę na wynik 14:10. Tradycyjnie przyczynił się do takiego stanu także niezawodny Rafał Rychlewski. Zagłębie traciło kontrolę nad wydarzeniami, a do tego wykluczenia kleiły się do Miedziowych jak rzep do psiego ogona. Podobnie jak piłki do Pieńczewskiego, który był zmorą przyjezdnych. Jakby tego było mało, w grze podopiecznych trenera Jaszki nie było widać spójności, a częste straty gdynianie z łatwością zamieniali na bramki.

Po przerwie Dawid Nilsson już po czterech minutach poprosił o czas. Jego zawodnicy zagrali to, do czego przyzwyczaili przez całą wiosnę, czyli rewelacyjna pierwsza połowa zaprzepaszczona z nawiązką. Powracający do składu Michał Stankiewicz wyrównał rywalizację siedemnastym golem dla Miedziowych. Kapitalną zmianę w bramce dał Jakub Skrzyniarz, a Arce zaczęły plątać się ręce. W 41. minucie pojawił się On - Bartłomiej Jaszka, wyprowadzając premierowym trafieniem swoich podopiecznych na prowadzenie. Dolnoślązacy w końcu mieli karty po swojej stronie, bo chwilę później było już 19:22, a Dawid Przysiek wyleciał na trybuny z czerwoną kartką.

W narożniku gości również było gorąco, bo w 48. minucie czerwień z gradacji otrzymał Krzysztof Pawlaczyk (20:24). Mimo tego, to gdynianie byli pod ścianą, a Michał Stankiewicz po raz kolejny pokazał jak ważnym jest zawodnikiem, kiedy siedem minut przed końcem praktycznie zamknął mecz trafiając na 23:28.

Arka Gdynia - MKS Zagłębie Lubin 26:30 (16:13)

Arka Gdynia: Bystram, Pieńczewski, Ram - Brukwicki 2, Całujek, Czaja, Ćwikliński, Dworaczek 1, Jamioł 3, Kamyszek 1, Lisiewicz, Przysiek 5, Rychlewski 7, Skwierawski 4, Wolski 2, Wołowiec 1

Kary: Czaja, Przysiek, Wolski - 2 minuty

Karne: 4/4

Czerwona kartka: Przysiek - 44'

MKS Zagłębie Lubin: Małecki, Skrzyniarz - Bondzior, Dawydzik 1, Dudkowski 4, Gębala 3, Jaszka 1, Kużdeba 1, Marciniak 5, Moryń 3, Mrozowicz, Pawlaczyk, Pietruszko 1, Sroczyk 8, Stankiewicz 3, Szymyślik

Kary: Pawlaczyk - 6 minut; Dawydzik, Gębala, Marciniak, Moryń - 2 minuty

Karne: 3/4

Czerwona kartka: Pawlaczyk - 48'