2019-04-17 20:05:00
Ewa Basak

Seria popełnionych błędów przez Azoty, w bramce "show" Malchera! Dwie bramki zaliczki opolan przed rewanżem 

W pierwszym meczu ćwierćfinałowym Azotów z Gwardią emocji nie brakowało. Puławianie przez całe spotkanie musieli odrabiać straty, ale ostatecznie nie dali rady zatrzymać rozpędzonych rywali. Po zaciętym pojedynku goście wygrali 27:25 i mają dwie bramki zaliczki przed rewanżem. 

Obie drużyny rozpoczęły spotkanie dość nerwowo w ataku i popełniły błędy. W 3. minucie wynik meczu otworzył z rzutu karnego Patryk Mauer. W bramce Gwardii od samego początku kapitalnie spisywał się Adam Malcher, na którego nie mogli znaleźć sposobu puławianie. Reprezentant Polski nie zagrał w ostatnich meczach "Biało - czerwonych" z Niemcami w ramach kwalifikacji do mistrzostw Europu 2020 z powodu drobnego urazu. W Puławach pokazał już na parkiecie, że po urazie nie ma śladu i jest w pełni gotowy do gry. 

REKLAMA

Gwardia budowała swoją przewagę i po pięciu minutach gry wygrywała 3:0. Azoty dalej męczyły się w ataku, ale także nie dali rady pokonać bramkarza w rywali z siódmego metra. Po chwili błąd popełnili goście i w końcu Marko Panić jako pierwszy z zespołu gospodarzy wpisał się na listę strzelców. Gospodarze przebudzili się i odrabiali straty. Po niecelnym rzucie Przemysława Zadury w 13. minucie złapali oczko kontaktowe z rywalem (5:6). Świetnie na boisku prezentował się Marko Panić, który pewnie trafiał do bramki przeciwnika i nadawał tempo grze puławian. 

Gwardia po dobrym początku zanotowała słabszy okres gry i w 16. minucie po trafieniu Marko Panicia tablica wyników pokazywała remis 7:7. Dla Bośniaka była to już piąta bramka w meczu. Podopieczni Zbigniewa Markuszewskiego nie mogli zatrzymać rozpędzonych opolan, którzy błyskawicznie poruszali się na parkiecie.W 21. minucie goście zdobyli trzy oczka z rzędu i znów wyszli na prowadzenie 12:7. Azoty zanotowały przestój, ale rywale nie wykorzystali okazji do powiększenia różnicy. W 27. minucie trzeci rzut karny obronił Adam Malcher. Azoty nie zamierzały jednak odpuszczać i konsekwentnie niwelowały strat. Ostatecznie po zaciętej pierwszej połowie Gwardia wygrywała 14:12. 

Po zmianie stron Azoty nadal miały ogromne problemy w grze ofensywnej. Adam Malcher notował kolejne interwencje, ale koledzy z drużyny nie wykorzystywali okazji do budowania różnicy. Kibice zgromadzi w hali mogli oglądać festiwal prostych błędów po stronie puławian. 

Gospodarze cały czas walczyli i nie dawały za wygraną. Gwardia pogubiła się w ataku, ale Azoty zamiast doprowadzić do remisu straciły piłkę. W 40. minucie na niemoc w ataku zareagował trener Zbigniew Markuszewski, prosząc o czas. Po rozmowie ze szkoleniowcem niewiele zmieniło się w grze Azotów. Zmotywowani opolanie wrzucili wyższy bieg i szybko zdobywali kolejne oczka.

Kapitalne spotkanie rozegrał Adam Malcher, który zamurował bramkę w Puławach. Azotom brakowało skuteczności w ataku i agresywności w defensywie. Gospodarze zerwali się jeszcze pod koniec meczu i walczyli do samego końca. W ostatnich sekundach pojedynku było bardzo nerwowo, ale ostatecznie przyjezdni wygrali 27:25 i mają dwa oczka zaliczki przed rewanżem. 

Azoty Puławy - Gwardia Opole 25:27 (12:14)

Azoty Puławy: Bgdanov, Koshovy - Kaleb, Łyżwa 2, Masłowski 1, Panić 6, Podsiadło 2, Prce 1, Titow, Matulić 3, Gumiński 3, Jarosiewicz 2, Seroka 4, Grzelak, Kasprzak, Rogulski 1

Gwardia Opole: Malcher, Zembrzycki - Łangowski 5, Mokrzki, Morawski 1, Zadura 4, Zarzycki 3, Lemaniak 1, Mauer 2, Milewski 1, Jankowski 6, Klimków 3, Tarcijonas, Zieniewicz 1