2019-03-10 18:58:00
Roksana Góra

Trzydzieści minut emocji, trzydzieści minut kontroli doświadczonych zabrzan. NMC Górnik pokonuje waleczną Energę MKS!

Starcia NMC Górnika Zabrze z Energą MKS Kalisz przyzwyczaiły kibiców do emocji. Te utrzymywały się jedynie podczas pierwszych trzydziestu minut, które zakończyły się wynikiem 14:12 na korzyść kaliszan. Druga połowa rozgrywała się już pod kontrolą zawodników z Zabrza, którzy dzięki doświadczeniu zdobyli kolejne punkty!

Spotkania zabrzan z kaliszanami już kilka razy przyniosły ze sobą ogromne emocje. Dwukrotnie to drużyna z Zabrza wychodziła z nich zwycięsko, jeden raz musiała jednak uznać wyższość rywali. Po jednym z meczów na tablicy wyników pojawił się remis. Dodatkowym smaczkiem był fakt, że trener Patrik Liljestrand, który od niedawna prowadzi graczy Energi, kilka sezonów temu był szkoleniowcem Górnika.  Nic dziwnego zatem, że kibice z niecierpliwością czekali na niedzielną rywalizację. 

REKLAMA

Od efektownej wkrętki spotkanie rozpoczął skrzydłowy MKS-u Michał Bałwas. O podobny krok dwukrotnie pokusił się Marek Szpera i przyjezdni wyszli na prowadzenie. Zabrzanie nie wystrzegali się niewymuszonych błędów czy złych podań. To stwarzało MKS-owi łatwe sytuacje na oddanie rzutu. Szczypiorniści z Kalisz przez długi czas utrzymywali przewagę. Górnik zbliżał się do przeciwników, jednak nie był w stanie ich przegonić. W 13. minucie fenomenalną podwójną interwencją popisał się Martin Galia, a jego koledzy doprowadzili do wyrównania rezultatu (6:6). 

W kaliskiej ekipie prym wiódł Marek Szpera. To między innemu dzięki niemu Energa MKS utrzymywała się w grze. Przyczyniła się do tego również niezbyt szczelna obrona zabrzan, która nie stanowiła większej przeszkody dla rywali. Podopieczni Liljestranda potrafili prędko zdobywać bramki nawet z indywidualnych akcji. Ich największym sportowym wrogiem okazał się być Galia. Czech ratował swoich kolegów po tym, gdy ci popełniali niezrozumiałe błędy w ofensywie. Nawet doświadczony bramkarz nie zdołał jednak uchronić Górnika przed trzybramkową stratą w 26. minucie (10:13). Wtedy Rastislav Trtik poprosił swoich zawodników o krótką rozmowę. Ta nie przyniosła jednak zamierzonych skutków. "Górnicy" znów stracili piłkę w ofensywie. Podobnie zachowali się jednak kaliszanie, nie wykorzystując dwóch nadarzających się okazji. To nie przeszkodziło im w utrzymaniu przewagi. Zespoły schodziły na przerwę przy wyniku 14:12 na korzyść gości. 

Powrót na parkiet wiązał się z wykluczeniem Artura Bożka i przyznaniem zabrzanom rzutu karnego. Na linię siódmego metra udał się Iso Sluijters. Skutecznych rozgrywający nie zdołał tym razem pokonać Łukasza Zakrety. Chwilę później ten sam golkiper znacznie przyczynił się do doprowadzenia do remisu. Jeden z zawodników Górnika poczynił próbę rzutu przez całą długość boiska. Zakreta w ostatniej sekundzie pochwycił piłkę, jednak ta wyślizgnęła mu się z dłoni i wpadła do jego własnej bramki. W 33. minucie gospodarze po raz pierwszy mogli pochwalić się prowadzeniem (15:14). Ogromną rolę miał w tym Martin Galia, który pokazywał swoją dobrą dyspozycję. Jego towarzysze szybko nabrali wiatru w żagle i powiększali zdobycz bramkową. Z coraz lepszej strony prezentował się też Iso Sluijters, który zaczął raz za razem pokonywać kaliskiego strażnika bramki.

Drużyna przyjezdnych ani myślała oddać zwycięstwo bez walki. W 48. minucie Maciej Pilitowski zbliżył swoich kolegów do triumfu, zdobywając trafienie kontaktowe (21:22). Kilkanaście sekund później otrzymał karę i znacznie osłabił Energę MKS. Podopieczni Trtika nie zmarnowali swojej szansy. Kontrolowali ostatnie minuty rywalizacji i dzięki temu zdobyli kolejne cenne punkty!

Najskuteczniejszymi zawodnikami niedzielnego meczu byli Marek Szpera (Energa MKS Kalisz) oraz Iso Sluijters (NMC Górnik Zabrze). 

NMC Górnik Zabrze - Energa MKS Kalisz 29:26 (12:14)