2019-02-17 18:22:00
Patryk Dziadura

Zimowe przebudzenie Piotrkowianina. Arka zatopiona

W Piotrkowie Trybunalskim z zimowego snu w końcu wyrwała się ekipa Dmytro Zinczuka. Mimo początkowych problemów, grubo przed zakończeniem meczu pokazała, że grając z takim rywalem jak Arka, nie może pozostawić złudzeń kto jest lepszy na boisku, jeśli marzą o pierwszej ósemce, punktując premierowo w tym roku.

Piotrkowianin do rundy wiosennej przystępuje w niewygodnej roli. Po rewelacyjnej końcówce poprzedniego roku niespodziewanie przezimowali na siódmym miejscu w tabeli. Tym razem musieli bronić miejsca w pierwszej ósemce, a początek tej misji nie należał do łatwych, bowiem już na starcie odpadli z Pucharu Polski we własnej hali z MKS-em Kalisz, następnie przegrali z Gwardzistami, by w ostatnim spotkaniu polec w Zabrzu. Mecz z ostatnią drużyną Superligi miał odwrócić złą kartę.

REKLAMA

Gospodarze nie zaczęli najlepiej. Pierwsze trzy bramki padły łupem jednego zawodnika, Patryka Mastalerza, podczas gdy jego koledzy zupełnie nie potrafili mu dorównać. Z drugiej strony Arkowcy jak natchnieni rzucali kolejne bramki w szaleńczym tempie, stąd prowadzenie 3:5 po ośmiu minutach. Miejscowi gubili się w ataku, o czym najlepiej świadczy też to, że przez siedem minut przestoju Arki i gry w przewadze, nie potrafili nawet wyrównać. Rafał Jamioł nie czekał długo na wykorzystanie nieporadności rywala i po kwadransie podwyższył przewagę do trzech bramek (5:8).

Wówczas Marcin Schodowski zaczął imponować w bramce, czym napędził kolegów do rzucenia czterech goli z rzędu, gdzie obok pierwszych skrzypiec bramkarza miejscowych, na mrocznym kontrabasie zagrał Grzegorz Sobut. Piotrkowianin odzyskał prowadzenie z początku spotkania na osiem minut przed przerwą (11:10). Kilka minut przed końcem Adam Pacześny oraz Marcin Szopa dobili nieprzytomnego rywala zanim zabrzmiał gong kończący rundę i schodzili do szatni z imponującym prowadzeniem, mimo sporych trudności.

Gdynianie jeszcze oszołomieni ciosami sprzed przerwy, zupełnie nie panowali nad grą. Ledwie pięć minut wystarczyło, by Piotrkowianin odjechał na stan 20:14. Goście nieustannie wyglądali jak dzieci we mgle, nie potrafili dorównać szybkiemu tempu drużyny Dmitro Zinczuka. Następne minuty przypominały już egzekucję, choć zostało jeszcze dwadzieścia minut do rozegrania (25:17). Szymon Woynowski, Bartosz Nastaj i Tomasz Mróz równie hucznie dołączyli się do kanonady, by w samej końcówce powiększyć do okrągłych dziesięciu goli.

Piotrkowianin Piotrków Trybunalski - Arka Gdynia 36:26 (16:12)

Piotrkowianin Piotrków Trybunalski: Procho, Schodowski - Andreou 1, Iskra 6, Kaźmierczak 1, Mastalerz 4, Mróz 4, Nastaj 4, Pacześny 4, Pożarek, Sobut 2, Surosz 1, Swat, Szopa 4, Tórz 1, Woynowski 4

Kary: Andreou, Kaźmierczak, Swat - 2 minuty

Karne: 3/4

Arka Gdynia: Pieńczewski, Zimakowski - Całujek, Czaja, Ćwikliński 1, Jamioł 4, Jasowicz, Kamyszek 8, Lisiewicz 1, Przysiek 7, Rutkowski, Rychlewski 1, Skwierawski 2, Wolski, Wołowiec 2

Kary: Całujek, Jasowicz, Kamyszek, Lisiewicz - 2 minuty

Karne: 4/8