2019-02-09 20:27:00
Patryk Dziadura

Nieudany pościg MMTS-u Kwidzyn. Gwardia awansuje na czwarte miejsce PGNiG Superligi

Jeszcze na początku sezonu, przy przeciętnej grze podopiecznych trenera Kuptela, mało kto wierzyłby, że jego drużyna wyprzedzi Azoty Puławy i będzie bronić czwartego miejsca. Po zwycięstwie nad kwidzyńskim MMTS-em przerwali niecodzienną serię i przez co najmniej jedną kolejkę będą ulokowani na miejscu tuż za podium ligi.

Niecodzienna seria łączy obie ekipy, bowiem ostatnie sześć starć zwycięsko kończyła drużyna przyjezdna, równo po trzy razy zwyciężając. Jednak w obliczu środowej porażki Azotów, Gwardziści po raz kolejny chcieli zadziwić obserwatorów rodzimej piłki ręcznej i przypuścić atak na czwarte miejsce Superligi.

REKLAMA

Spotkanie nie porywało. Gwardziści postawili solidne szyki w obronie, przez co w pocie czoła nad kolejnymi bramkami pracowali goście, w lwiej części rzucając obok Malchera. W ataku to się nie zwracało, bowiem opolanie gubili piłki. Zawodnicy nieco się rozkręcili, kiedy czterokrotnie wyrywały sobie prowadzenie z rąk obie drużyny. W 15. minucie Przemysław Zadura jako pierwszy zdystansował rywali na dwie bramki, a kwidzynianie przechodzili katusze w rozegraniu (7:5). Do tego czasu co drugi rzut padał łupem Adama Malchera, przy czym do przerwy aż dziesięć rzutów lądowało obok jego bramki.

Przy takiej skuteczności zawodników Tomasza Strząbały aż trudno było uwierzyć, że Gwardziści nie potrafili zdobyć przewagi większej niż dwie bramki. Do czasu, gdyż w 22. minucie Patryk Mauer, najskuteczniejszy po trzydziestu minutach obok Przemka Zadury, podwyższył na 9:6. Kontry i szybki atak wciąż były argumentami kwidzynian, którzy w ten sposób doprowadzili nawet do kontaktu (9:8). Końcówka zdecydowania należała do najciekawszych fragmentów tego dnia. Kwidzynianie zyskali dużą pewność w ataku i bark w bark kroczyli z opolanami do końcowej syreny. Zadura jako ostatni trafił do siatki przed przerwą i jego koledzy ze skromną zaliczką schodzili do szatni.

Niestety, szczypiorniści wyszli z energią z pierwszych minut spotkania, więc ponownie byliśmy świadkami głównych grzechów bohaterów spotkania. Do swojego repertuaru kwidzynianie dorzucili gole Michała Potocznego z siódmego metra, które nie pozwalały uciec miejscowym. To jednak było wciąż za mało na podopiecznych trenera Kuptela, którzy po nadepnięciu na linię Andrzeja Kryńskiego w odpowiedzi kapitalnie przymierzył najskuteczniejszy opolanin, Jędrzej Zieniewicz, odzyskując najwyższą dotąd przewagę z nawiązką (19:15).

Mimo, że goście z północy Polski odzyskali na chwilę kontakt, to wykorzystali wykluczenie filaru kwidzyńskiej obrony, Przemysława Rosiaka, tym samym ponad pięć minut przed końcem prowadząc 22:19, a w końcówce popis dał wspomniany Zieniewicz, dorzucając swoje siódme i ósme trafienie. Mimo, że kwidzynianie mieli o trzech zawodników więcej na ławce, nie wykorzystali tego w końcówce, a jedna bramka na piętnaście rzutów spoza dziewiątego metra rzuca bardzo złe światło na dotychczasową wiosnę w wykonaniu zespołu Tomasza Strząbały.

KPR Gwardia Opole - MMTS Kwidzyn 24:21 (13:11)

KPR Gwardia Opole: Malcher, Zembrzycki - Jankowski 1, Klimków, Lemianiak 2, Mauer 5, Milewski, Morawski 1, Siwak 1, Tarcijonas, Zadura 6, Zarzycki, Zieniewicz 8

Kary: Jankowski - 4 minuty; Klimków, Tarcijonas - 2 minuty

Karne: 1/1

MMTS Kwidzyn: Dudek, Szczecina - Adamski 1, Grzenkowicz, Guziewicz 1, Krieger 1, Kryński 2, Landzwojczak, Nogowski 1, Orzechowski 2, Ossowski 2, Peret 4, Potoczny 6, Przytuła 1, Rosiak, Szczepański

Kary: Krieger, Landzwojczak - 4 minuty; Rosiak - 2 minuty

Karne: 5/6