2019-02-07 19:50:00
Roksana Góra

Dziesięć minut przestoju, pięćdziesiąt minut walki! Ambitny Piotrkowianin uległ NMC Górnikowi

Pierwsze dziesięć minut rywalizacji NMC Górnika Zabrze z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski nie zwiastowało najmniejszych emocji. Zabrzanie prowadzili aż 9:0. Szybkie zdobycie dominacji zakończyło się jeszcze szybszymi stratami. Podopieczni Dmytro Zinchuka prędko zniwelowali niekorzystny rezultat, by ostatecznie przegrać 20:27.

Pierwsza akcja zabrzan zakończyła się silnym rzutem Iso Sluijtersa. Piotrkowianie nie potrafili odpowiedzieć rywalom. Pierwsza próba padła łupem bramkarza Martina Galii, a druga - słupka. Gospodarze straszyli przeciwników wysoką obroną z wysuniętym Janem Czuwarą na czele. Po pięciu minutach ekipa Trtika prowadziła już 6:0. Głównym powodem ich dominacji były nieskuteczne poczynania Piotrkowianina, które kończyły się bezwzględnymi kontratakami Górnika. Zniecierpliwiony trener Dmytro Zinchuk poprosił swoich podopiecznych o krótką rozmowę, jednak jego słowa nie trafiły do piotrkowian. Zabrzanie bez najmniejszych kompleksów wykorzystywali natrafiające się okazje. 

REKLAMA

Pierwsze trafienie na korzyść Piotrkowianina padło dopiero w 9. minucie (!). Fatalną passę swojej ekipy przełamał Tomasz Mróz. Zabrzanie mieli jednak za sobą już 9 celnych rzutów. Na linii siódmego metra stanął niezwykle skuteczny w meczu z Gwardią Opole Marcin Szopa. W jego grze nie było jednak widać tak dobrej jakości, jak w poprzednim starciu. Skrzydłowy rzucił ponad poprzeczkę, a w kolejnych akcjach jego towarzysze raz po raz nadziewali się na blok gospodarzy. W jednym ze starć ucierpiał Jan Czuwara. Zabrzański szczypiornista udał się na ławkę. Mniej więcej po kwadransie gry coś zaczęło zacinać się w śląskiej maszynie. Podopieczni Rastislava Trtika nie radzili już sobie w ofensywie tak swobodnie. Goście powoli odrabiali spore straty. 

Wydawało się, jakby wiatr wiejący w żagle Górnika nieco ustał. Błędy zawodników w białych koszulkach zaczęły się powtarzać. Piotrkowianin nie zamierzał zmarnować szansy. Do gry włączył się golkiper Damian Procho. Jego efektowne interwencje były impulsem do dalszych działań. Piłkarze ręczni z Piotrkowianina Trybunalskiego zdołali zniwelować ogromne straty i do przerwy przegrywali jedynie 11:14.

Początek drugiej odsłony układał się lepiej dla zabrzan, choć o podobieństwach do poczynań z pierwszych dziesięciu minut rywalizacji można było zapomnieć. Na ich nieszczęście czerwoną kartkę ujrzał Bartłomiej Tomczak. Żadna z drużyn nie ustrzegła się niewymuszonych błędów czy trefnych prób. Jednak to gospodarze wciąż utrzymywali prowadzenie. Emocji na parkiecie nie brakowało. Silne odczucia momentami zamieniały się w chaos, który uniemożliwiał zawodnikom rozegranie spójnej akcji. Mecz rozgrywał się praktycznie "bramka za bramkę". Zaciętość obu zespołów była widoczna na pierwszy rzut oka. Ze zwycięstwa mogli cieszyć się jednak podopieczni Trtika, którzy zdołali utrzymać zagrożoną przez długi czas przewagę.

NMC Górnik Zabrze - Piotrkowianin Piotrków Trybunalski  27:20 (14:11)