2019-01-10 09:40:00
Michał Szpulak

Mundial czas zacząć! Rusza najważniejsza reprezentacyjna impreza roku!

Na terenie Danii i Niemiec rozpoczynają się 24. Mistrzostwa Świata. W pierwszych pojedynkach ujrzymy obu gospodarzy. Niemcy zagrają ze zjednoczoną Koreą, a Dania z Chile.  Po raz kolejny na wielkiej imprezie zabraknie reprezentacji Polski, która od 2005 roku nie pominęła żadnego turnieju o mistrzostwo globu. Faworytami przyszłego turnieju można uznać siedem reprezentacji. 

Każdy kibic handballu doskonale wie, że styczeń jest co roku najgorętszym miesiącem obfitującym w starcia gigantów na tle reprezentacyjnym. Tak jest w przypadku Mistrzostw Świata, jak i Europy.

REKLAMA

Tym razem nad Łabą i w Skandynawii ponownie się nie zawieziemy, bo każda kadra, która pretenduje do tytułu ma coś do udowodnienia swoim kibicom. Mowa tutaj szczególnie o Francuzach i Duńczykach. Ci pierwsi wygrali tylko jeden z ostatnich czterech wielkich turniejów (ME 2016, IO 2016, MŚ 2017, ME 2018) czyli Mistrzostwa w 2017 roku, które nota bene rozegrali na własnych parkietach. Teraz jak zawsze straszą kapitalnym składem i mierzą w złoto, ale już nie z takiej pozycji jak chociażby dwa lata temu czy wcześniej. Brak Nikoli Karabaticia może być kluczowy.

Duńczycy z kolei jeszcze nigdy nie zdobyli złota MŚ (co wydaje się nieprawdopodobne), więc motywację na tym turnieju mają podwójną, ponieważ grają u siebie. Ich minusem wydaje się być prawe rozegranie, bo po kontuzji Niclasa Kirkelokke nie mają tam za dużo doświadczonych ogniw. Pozostali jedynie Martin Larsen i Nikolaj Oris Nielsen, którzy nie mają wielkiego doświadczenia na takich turniejach. Pozostałe pozycje to przynajmniej po dwóch światowej klasy zawodników. Dania to faworyt do złota.

Do tej dwójki należy dopisać reprezentację Chorwacji, która od 2004 roku nie potrafi wygrać wielkiej imprezy. W szeregach ekipy znad Adriatyku po ostatnich Mistrzostwach Europy trochę się popsuło, ponieważ karierę w kadrze zakończyli chociażby Mirko Alilović czy Ivan Cupić. Mimo, że w sparingach z Czarnogórą i Włochami kadra Lino Cervara wyglądała całkiem dobrze, to jednak nie można jasno określić co będą prezentować na zbliżającym się turnieju.

Niemcy z kolei wyglądają znakomicie. Brak Kuhna, czyli najskuteczniejszego bombardiera nie powinien szczególnie przeszkadzać ekipie brązowych medalistów olimpiady z Rio. Jedyną piętą achillesową „Bad Boys” wydaje się środek rozegrania, który nie wygląda specjalnie okazale. Sam Paul Drux będzie musiał prawdopodobnie pociągnąć wózek. Ostatni mundial skończył się dla Niemców kompromitacją, bo po wspaniałym 2016 roku nasi sąsiedzi zza między ulegli we Francji w 1/8 finału Katarowi przegrywając… 20:21.

Norwegowie mogą dalej pisać swoją kapitalną historię, która mogłaby być inspiracją dla wielu reżyserów z Hollywood. Po tym, jak Bjarte Myrhol i trener Cristian Berge wygrali walkę z rakiem, dwa lata temu sięgnęli po srebrny medal Mistrzostw Świata. Norweski styl gry powoli rewolucjonizuje pojęcie piłki ręcznej, bo niejeden uważa kadrę ze Skandynawii za najszybciej grającą drużynę w historii tej dyscypliny. Szybkie skrzydła, wznowienia, świetny rzut z daleka oraz dynamika, czyli to wszystko co stworzył Cristian Berge. Możemy śmiało powiedzieć, że nagła absencja Kenta Robina Tonnesena nie zmieni wiele, bo Norwegia nadal pozostaje jednym z faworytów imprezy.

Reprezentacja Hiszpanii na pewno dobrze zna smak zwycięstwa w Mistrzostwach Świata, bo potrafiła uczynić to już dwukrotnie w swojej historii (2005 i 2013). Teraz na drużynie Jordi Ribery ciąży presja wyniku, bo o ile rok temu w mistrzostwach Starego Kontynentu nikt nie stawiał ich w roli zdecydowanego faworyta, tak teraz taki termin możemy im spokojnie przypisać. Dziwne decyzje trenera o odstawieniu na boczny tor takich zawodników jak Valero Rivera czy David Balaguer mogą nieco zmienić tę opinię, jednak Hiszpanie mają niesamowite zaplecze na skrzydłach, więc raczej będą kandydatami do złota.

REKLAMA

Kto by się spodziewał, że Szwedzi po przegranej w meczu otwarcia ME w Chorwacji z Islandią dojdą do finału tej imprezy. Doszli, ale czy zasłużenie? Nawet w Szwecji pojawiały się głosy w prasie, że ich kadra po prostu nie zasłużyła na srebro. Na 8 meczów wygrali 4. Dla porównania trzecia Francja na 8 meczów wygrała….7! Teraz nadchodzi jednak nowe, ale czy lepsze? Na pewno Magnus Wislander, Ola Lindgren czy Steffan Olsson chcieliby, żeby Szwecja stała się znowu potęgą. Jednak ostatnie złoto Szwedów to Mistrzostwa Europy rozegrane we własnym kraju w 2002 roku. Teraz do ich szeregów wrócił Kim Ekhdal Du Rietz czy Kim Andersson, więc kadra wydaje się być naprawdę solidna. Powrócił też obrotowy Veszprem Andreas Nilsson, którego nie było podczas ME w Chorwacji. Szwedzi na pewno aspirują do walki o medale.

Dodajmy, że zaskoczeniem jest brak reprezentacji Słowenii, która jeszcze do końca stycznia posiada brązowy medal wywalczony dwa lata temu we Francji. Przegrała sensacyjnie w eliminacjach z Węgrami, którzy będą czarnym koniem turnieju.

W grupie A aktualni mistrzowie świata Francuzi będą się mierzyć ze współgospodarzami Niemcami, Rosjanami, Serbami, Brazylijczykami i Zjednoczoną reprezentacją Korei. Wydaje się, że walka w tej grupie rozegra się o trzecie miejsce, o które walczyć powinny w zasadzie wszystkie kadry za wyjątkiem Niemiec i Francji, które są faworytami grupy.

Grupa B przedstawia się bardzo ciekawie, bo zagrają z niej Mistrzowie Europy Hiszpanie, Chorwaci, Islandczycy, Macedończycy, Bahrajńczycy i Japończycy. Wydaje się, że walka rozegra się także o trzecie miejsce, w której rywalizować będą reprezentacje Macedonii i Islandii. Nie można jednak pominąć Japończyków, którzy w ostatnich latach zrobili naprawdę spory progres i mogą sprawić niespodziankę.

Drugi współgospodarz i zarazem mistrz olimpijski reprezentacja Danii zagra w grupie z wicemistrzami świata Norwegami, Austriakami, Tunezyjczykami, Chilijczykami i Saudyjczykami. Sytuacja w stawce wydaje się jasna, czyli Norwegia i Dania walczą o pierwszą lokatę i awans do fazy zasadniczej z czterema punktami, natomiast o trzecie miejsce walczyć będą reprezentacje Tunezji i Austrii. Chile i Arabia Saudyjska nie wydają się specjalnymi przeszkodami dla wspomnianej czwórki.

Szwedzi wygrali życie, bo udało im się ominąć każdego z większych rywali na jakiego mogli trafić (Norwegia, Niemcy, Chorwacja). W grupie zagrozić im mogą jedynie Węgrzy i Katarczycy, bo reprezentacja Argentyny straciła swojego zbawcę Diego Simoneta i występuje na turnieju w roli kopciuszka, a nie trudnej przeszkody. Egipt i Angola wydają się być słabszymi reprezentacjami, lecz pamiętajmy, że Ci pierwsi będą chcieli się pokazać, bo za dwa lata to oni zorganizują mundial.

Start imprezy o godzinie 18:30. Niestety żadna polska telewizja nie będzie transmitować spotkań.