2018-11-17 19:28:00
Wojciech Staniec

Ciężki bój PGE VIVE! Kielczanie jednak ograli Mieszkowa!

Bardzo trudny mecz za PGE VIVE. Kielczanie do samego końca musieli walczyć z Mieszkowem o korzystny wynik. Ostatecznie pokonali oni mistrzów Białorusi 34:31, a po pierwszej połowie prowadziła 17:16. To już szósty triumf PGE VIVE w tym sezonie Ligi Mistrzów.

To był specjalny mecz dla Darko Djukicia. Skrzydłowy dwa ostatnie sezony spędził w PGE VIVE, a teraz gra dla Mieszkowa. W ekipie z Kielc z powodu kontuzji zabrakło Luki Cindricia i Michała Jureckiego. W składzie znaleźli się za to powracający po kontuzjach Marko Mamić, Uładzisłau Kulesz oraz Bartłomiej Bis. 

REKLAMA

Kielczanie dobrze weszli w to spotkanie, bo od prowadzenia 3:1. Mieszkow jednak dość szybko doprowadził do remisu. W 14. minucie mistrzowie Białorusi wyszli na prowadzenie 8:6 i to pomimo tego, że grali w podwójnym osłabieniu. Od tego momentu goście utrzymywali przewagę. Dużo ożywienia w ataku PGE VIVE wprowadził Krzysztof Lijewski, który pojawił się na boisku w drugim kwadransie pierwszej połowy. Prawy rozgrywający rzucił trzy bramki oraz zanotował kilka asyst. Kielczanie zanotowali też kilka przechwytów, jednak w obronie nie mogli liczyć na wsparcie ze strony bramkarzy. Tuż przed gwizdkiem na przerwę trafił Arkadiusz Moryto i dzięki temu schodząc na przerwę mistrzowie Polski prowadzili jednym trafieniem.

Bardzo dobrze w drugą odsłonę meczu weszli zawodnicy PGE VIVE! Duża w tym zasługa bramkarza - Vladimira Cupary. Dzięki jego paradom kielczanie w 37. minucie odskoczyli na 21:18. Błyskawicznie zareagował na to trener gości, Manolo Cadenas, który poprosił o przerwę.

Były trener Orlen Wisły chciał uniknąć sytuacji z poprzedniego tygodnia, gdy jego drużyna w chwili, gdy PGE VIVE odskoczyło na kilka bramek totalnie się załamała i przestała walczyć. I tym razem ten scenariusz się nie powtórzył. Owszem mistrzowie Polski cały czas prowadzili, ale nie byli w stanie odjechać na bezpieczniejszą przewagę. Mieszkow nie był jednak w stanie dotrzymać kroku PGE VIVE. W 54. minucie o trzecią przerwę poprosił Cadenas, a wszystko przez to, że kielczanie odskoczyli już na cztery bramki.

123 sekundy przed końcem meczu goście zmniejszyli straty do dwóch trafień, a do tego karę dwóch minut otrzymał Krzysztof Lijewski. Gola zdobył Shkurinskiy i PGE VIVE miało już tylko jedną bramkę przewagi.  Jednak dwoma trafieniami (z ataku pozycyjnego i kontry) odpowiedział Blaż Janc. Kielczanie wygrali ostatecznie trzema bramkami.

PGE VIVE Kielce - Mieszkow Brześć 34:31 (17:16)

PGE VIVE: F. Ivić, Cupara - Bis, A. Dujshebaev 10, Aguinagalde, Jachlewski 4, Janc 6, Lijewski 4, Jurkiewicz, Kulesz, Moryto 5, Mamić 1, Fernandez Perez 1, D. Dujshebaev 3, Karalek

Mieszkow: Pesić, Matskevich - Budzeika, Yashachanka 1, Kulak 3, Shkurinskiy 6, Yurynok, S. Ivić 3, Shumak 3, Horak, Razgor 5, Obranović 3, Selvasiuk 1, Djukić 2, Kuran, Shylovich 4