2016-11-17 09:14:00
Adam Kapuściński

Orlen Wisła musi pójść za ciosem. Arcyważny mecz przed płocczanami

Wiślacy po sobotnim wielkim zwycięstwie nad "Zebrami" z Kilonii pod żadnym pozorem nie mogą pozwolić sobie na stratę punktów. Czwartkowy mecz i rewanż dziewięć dni później z zespołem mistrzów Szwajcarii może okazać się absolutnie najważniejszym momentem grupowych zmagań. To spotkanie będzie także sentymentalnym powrotem do Orlen Areny Larsa Walthera - trenera który w 2010 roku zdobył ostatni mistrzowski tytuł dla drużyny z Tumskiego Wzgórza.

Obie ekipy przed bezpośrednim starciem w tygodniu rozegrały swoje mecze ligowe - Orlen Wisła Płock pewnie i bezproblemowo rozprawiła się z Zagłębiem Lubin 35:16, natomiast Szwajcarzy już z większą nerwowością zainkasowali dwa oczka pokonując HSC Suhr Aarau 29:27. Dla duńskiego szkoleniowca niewątpliwie największym zmartwieniem w obecnym sezonie są liczne kontuzje, w ostatnim meczu ligowym nie mógł on liczyć na pięciu podstawowych zawodników - to rozgrywający Kristian Bliznac, dwaj kołowi Christoffer Brännberger i Johan Koch, bramkarz Nikola Marinovic i prawoskrzydłowy Markus Richwien.

Trener Mistrzów Szwajcarii sam przyznaje, że jest zachwycony możliwością powrotu do Płocka. Duńczyk cieszy się, że znów będzie mógł skosztować atmosfery panującej w Orlen Arenie, przy której potrafią zmięknąć nogi niejednemu zawodnikowi. - Nie mogę się doczekać tej fantastycznej atmosfery - mówi w rozmowie z plock.wyborcza.pl Lars Walther. W zespole Kadetten występuje Polak – Michał Szyba, który w tym sezonie w Lidze Mistrzów rozegrał sześć spotkań, w których rzucił piętnaście bramek.

Natomiast w płockim obozie panuje entuzjazm i spokojne wyczekiwanie na pojedynek - Nie możemy popaść w huraoptymizm, cały czas musimy ciężko pracować - mówił na konferencji po meczu z Zagłębiem Adam Morawski. Wtórował mu Piotr Przybecki - Musimy być na maksa skoncentrowani, cały czas się rozwijamy – nie krył.

Pomimo, że popularni "Kadeci" nie zaznali jeszcze smaku zwycięstwa w tej edycji Ligi Mistrzów to na pewno łatwo skóry nie sprzedadzą, zwłaszcza, że do Płocka zawitała delegacja zawodników, którzy ostatnio mieli trochę problemów ze zdrowiem. Nafciarze będą musieli radzić sobie bez kontuzjowanego od dłuższego czasu Dana-Emila Racotea, który na powrót do gry poczeka jeszcze kilka miesięcy oraz Mateusza Piechowskiego, który jest blisko powrotu na parkiet po kontuzjach.

Początek meczu w czwartek o godzinie 19.