2018-11-06 21:39:00
Roksana Góra

Zadanie wykonane. PGE VIVE pewnie zwycięża w Kaliszu

We wtorkowym spotkaniu z Energą MKS-em Kalisz podopieczni Talanta Dujszebajewa wystąpili w bardzo okrojonym składzie. Nie pomogło to jednak kaliszanom w sprawieniu niespodzianki. Energa rozegrała przyzwoitą pierwszą połowę, jednak druga toczyła się już pod pełną kontrolą PGE VIVE, które zwyciężyło 37:27.

W rywalizacji tej zabrakło między innymi Michała Jureckiego, Alexa Dujshebaeva, Mateusza Jachlewskiego czy Luki Cindricia. Do gry w tym spotkaniu wrócił kontuzjowany od początku roku Bartłomiej Bis oraz zmagający się ostatnio z urazem Marko Mamić. Zespół Pawła Ruska pomimo tak dużego osłabienia mistrzów Polski nie potrafił sprzeciwić się rywalom.

REKLAMA

Zdobywcą pierwszej bramki dosyć  szybko został Daniel Dujshebaev. MKS Kalisz nie dopuszczał jednak kielczan do bramki bez walki. Drugie trafienie dla podopiecznych Dujszebajewa padło w 4. minucie. Goście zmuszeni byli do zbudowania długotrwałej akcji, jednak zdołali wypracować sobie sporą przewagę. Po dwunastu minutach na krótki pobyt na ławce zasłużyli sobie Jurkiewicz i Karalek, a trener Paweł Rusek postanowił porozmawiać ze swoją drużyną. Osłabienie i niekonsekwencja kielczan w ofensywie nie wpływały jednak motywująco na gospodarzy, którzy nie potrafili dogonić przeciwników.

Kaliszanie zaskakiwali jednak pojedynczymi sytuacjami. Marek Szpera zdobył efektowną bramkę z biodra, a zaraz potem jego dwaj koledzy zaserwowali mistrzom Polski wrzutkę. Szczypiornistom z Kielc często zdarzało się gubienie piłek, z czego korzystali gospodarze. Z bardzo dobrej strony prezentował się Kamil Adamski, który zarówno oszukiwał kieleckich defensorów, jak i trafiał z dystansu. Końcówka pierwszej odsłony należała do kaliszan. Wzbogacili swoją grę o dodatkową energię i zmniejszyli straty do różnicy 3 rzutów (15:12).

Po powrocie na parkiet Adamski znów popisał się pewną bramką. Pomimo stosunkowo dobrych poczynań gospodarzy, kielczanie ani przez chwilę nie musieli martwić się utratę prowadzenia. Paweł Rusek pospieszył z interwencją i już w 33. minucie zwołał swoich zawodników motywującą przemowę. Na niewiele się ona jednak zdała. Na  boisku królowali Moryto i Jurkiewicz, a przewaga PGE VIVE rosła w zastraszającym tempie. Skuteczny jak dotąd Adamski uległ na linii siedmiu metrów Filipowi Iviciowi, a chwilę później dwuminutowe kary otrzymali Michał Czerwiński i Krzysztof Misiejuk. Szanse kaliszan topniały z minuty na minutę. 

Przez jakiś czas na każde trafienie gospodarzy przypadały dwie celne odpowiedzi gości. Stan ten trwał na tyle długo, że ekipa Dujszebajewa wyrobiła sobie sporą zaliczkę i dzięki temu mogli skupiać się na spokojnym dokończeniu rywalizacji. Energa MKS miewała zrywy, podczas których nieco niwelowała swoje straty, jednak PGE VIVE dowiozło swój łup do końca i triumfowali w kaliskiej hali 37:27.

Najlepszym strzelcem wśród zawodników Energi MKS-u był zdobywca siedmiu trafień - Maciej Pilitowski. Taką samą sumę uzbierali Mariusz Jurkiewicz i Arkadiusz Moryto z szeregów kielczan.

Energa MKS Kalisz - PGE VIVE Kielce 27:37 (12:15)