2018-10-17 19:25:00
Roksana Góra

Pełna dominacja Azotów! Puławianie pewnie pokonują Arkę Gdynia

Azoty Puławy nie mogły być zadowolone z rezultatu swojego ostatniego spotkania. Zawodnicy Jureckiego ulegli NMC Górnikowi Zabrze. Mecz z Arką wyglądał jednak zgoła inaczej. Puławianie szybko zdominowali parkiet, zwyciężając nad gdynianami 35:22.

Wynik spotkania otwarł Łukasz Rogulski, który pokonał bramkarza przeciwników po podaniu Marko Panicia. Z odpowiedzią pospieszył Jackson Souza. Po pięciu minutach Arka prowadziła 4:2. Powodem były błędy puławian, które przyjezdni prędko wykorzystywali. Podopieczni Bartosza Jureckiego rzucili się do odrabiania strat i udało im się to między innymi dzięki Seroce, który trafił między słupki dwukrotnie i dał swojej ekipie prowadzenie.

W puławskiej ferajnie świetnie spisywał się Valentyn Koshovy, który dołożył od siebie kilka ważnych interwencji. Waleczna Arka nie zamierzała jednak pozwolić odpłynąć swoim rywalom i wciąż starali się o uzyskanie remisu. W 16. minucie dwuminutową karę dostał Da Silva, Panić dobrze wykonał swoje obowiązki w ofensywie i kontrataku i goście przegrywali już 6:9.

Jasnym punktem gdynian był Da Silva, który zaraz po krótkiej przerwie zarządzonej na prośbę trenera Arki, zdobył fenomenalną bramkę z biodra, a zaraz potem wykończył szybki atak. Pomorski klub zbliżył się do przeciwników na różnicę jednego rzutu, jednak później nastąpiła dominacja puławian. Azoty wykorzystywały każdą nadarzającą się okazję, bramki strzegł dobrze dysponowany Koshovy, który gasił zapał podopiecznych Nilssona. W efekcie zawodnicy schodzili na przerwę przy wyniku 15:9 na korzyść Azotów.

Drugą połowę rozpoczął Anderson Mollino Da Silva, który pokonał z drugiej linii bramkarza z Puław. Chwilę później na ławkę kar powędrował jego kolega, Rafał Rychlewski i sytuacja przyjezdnych znów wyglądała gorzej. Osłabieni gdynianie tracili kolejne punkty, a przewaga trzeciej drużyny Polski rosła w zastraszającym tempie. Chociaż obie ekipy nie ustrzegły się błędów, zdecydowanie częściej to Azoty korzystały z okazji. W 45. minucie Arka miała już niewiele do powiedzenia. Ekipa Jureckiego notowała serie, których gdynianie nie potrafili powstrzymać. Sytuacja puławian wydawała się być na tyle spokojna, że w bramce zadebiutował Borucki. Młody zawodnik został pokonany z siedmiu metrów przez Ćwiklińskiego. 

Na dziewięć minut przed końcem spotkania, Kasprzak doprowadził do wyniku 26:16. Zawodnicy Arki byli bezradni, przede wszystkim w ofensywie. Z minuty na minutę rozkręcał się Borucki, a drużyna Nilssona nie miała już nadziei na stosunkowo dobry rezultat meczu. Azoty Puławy wysoko pokonały rywali i rozładowały sportową złość spowodowaną przegraną w Zabrzu.

Azoty Puławy - Arka Gdynia 35:22 (15:9)